Obecnie mamy
taki chaos informacyjny, że w sumie nie wiadomo już, co jeść. Od wielu lat mają
miejsce wieczne przepychanki: raz coś jest super zdrowe, a za chwilę wręcz dla
nas zabójcze lub na odwrót. Kończy się na tym, że większość ludzi macha ręką i
stwierdza, że mają już to wszystko w nosie i będą jeść to co lubią, zamiast
dociekać co jest bardziej zdrowe a co mniej.
A co na to wszystko nauka? Czy da się jakoś uszeregować
pokarmy wskazując na te, które są dla nas najzdrowsze, czyli najgęstsze
odżywczo? Okazuje się, że tak. Dane te nie są co prawda jakoś szczególnie
promowane w mediach głównego nurtu (w telewizji o nich głośno raczej nie
będzie) ani też w szkołach za bardzo dzieci o tym się nie uczą (a szkoda, bo
powinny!), lecz z drugiej strony nie są to jakieś materiały ściśle tajne, wręcz
przeciwnie: kto chce może z tej wiedzy skorzystać – opublikowane zostały w 2014
roku w uznanym czasopiśmie medycznym „Preventing Chronic Disease” (Zapobieganie Chorobom Przewlekłym) wydawanym
przez CDC (Centers for Disease Control and Prevention czyli Centrum Zwalczania
i Zapobiegania Chorobom – amerykańską agencję rządową odpowiedzialną za profilaktykę chorób i nadzór nad zdrowiem
publicznym). Pełen tekst (w jęz. ang.) znajduje się na stronie agencji: http://www.cdc.gov/pcd/issues/2014/13_0390.htm
O co chodzi z tą gęstością odżywczą?
Przecież babcia mi od dziecka mówiła, że najbardziej odżywcze jest mięso,
mleko, masło i jajka! Niestety – jadłam intensywnie jak tylko mogłam te
wszystkie rzeczy i po przekroczeniu czterdziestki czułam się jak wrak samej
siebie. Nie o taką odżywczość (czyli gęstość energetyczną – ilość kalorii
przypadających na 100 g produktu) tutaj chodzi, lecz o ilość
mikroskładników odżywczych,samych w sobie nie posiadających wartości
energetycznej – np. witaminy, związki mineralne, błonnik, rozmaite aktywne
związki fitochemiczne itd. – czyli substancji pokarmowych mających udowodniony
pozytywny i ochronny wpływ na ludzkie zdrowie, przypadających na każde
100 kcal(nie gramów ale właśnie kilokalorii) danego produktu. Bo jeśli mamy
każdego dnia dostarczyć i zużyć te powiedzmy 2000 kcal, to warto orientować się które
produkty są zdrowotnie najbardziej opłacalne do zjedzenia dostarczając
nam najwięcej tych ważnych mikroskładników w każdej spożywanej przez nas
kilokalorii.
Na temat gęstości odżywczej pisałam już wcześniej –
nawiązuje do niej ceniony przeze mnie lekarz i dietetyk dr Joel Fuhrman, autor
takich książek jak „Jeść
by żyć zdrowo”, „Superodporność – jak czerpać zdrowie z każdego posiłku” czy
też książki o prawidłowym żywieniu dzieci „Zdrowe dzieciaki. Jak odżywiać dzieci by były odporne na choroby”.
To on ukuł termin „nutritarianizm” (czyli
filozofia szukania w jedzeniu nie tylko samej przyjemności, ale przede
wszystkim korzyści zdrowotnych przypadających na każdą
spożywaną kilokalorię) oraz opracował swoją własną tabelkę gęstych
odżywczo produktów na których zaleca opierać codzienne menu. Jak się okazuje
jego sugestia, aby każdy posiłek rozpoczynać od słusznej porcji sałatki
zawierającej warzywa zielonolistne jest
bardzo trafna.
W wyżej wspomnianym badaniu opublikowanym przez CDC
wyodrębniono 41 produktów, które okazują się być dla nas najzdrowsze:
najbardziej opłacalne zdrowotnie, najgęstsze odżywczo (zawartość witamin i
minerałów przypadających na 100 kcal produktu). Jednym słowem warzywa i owoce
będące takimi „końmi pociągowymi”, zawierającymi mikroskładniki odżywcze, o
których wiadomo, że zostały najsilniej powiązane z
obniżonym ryzykiem chorób przewlekłych. W badaniu wzięto pod uwagę
nie tylko zaspokajanie przez porcję pokarmu mającą wartość 100 kcal minimalnego
zapotrzebowania dziennego na 17 składników odżywczych (w tym 8 uznawanych za
najważniejsze w profilaktyce chorób serca oraz chorób nowotworowych: żelazo,
ryboflawina, niacyna, kwas foliowy, witaminy B6, B12, C oraz K), ale i dodano
kryterium przyswajalności poszczególnych
witamin i minerałów (niektóre pokarmy mogą zawierać pewne dobroczynne związki,
ale niekoniecznie w satysfakcjonującym stopniu przyswajalne).
Do badania wzięto pod lupę ostatecznie 47 produktów, z
czego 6 (maliny, mandarynki, żurawina, czosnek, cebula i borówki) nie załapało
się do klasyfikacji, w której maksymalnie pokarm mógł uzyskać
100 punktów, a minimalnie 10. Oczywiście badanie to nie pretenduje
do roli jakiejś absolutnej wyroczni – jest to tylko jakaś propozycja, nie
wyczerpuje bowiem przecież wszystkich pokarmów jakie nasza ziemia rodzi, w
podsumowaniu badania znalazła się ponadto zachęta do dalszego pogłębiania
tematu przez innych uczonych. Jednak jedno jest pewne:warzywa o ciemnozielonych liściach przodują w zawartości mikroskładników odżywczych
przypadających na każde 100 kcal i dlatego ze wszystkiego co możemy włożyć do
buzi są najbardziej opłacalne zdrowotnie – co do tego
większość badaczy nie ma już żadnych wątpliwości.
Jeśli ktoś mówi „zdrowo się odżywiam” lecz zaniedbuje codzienną porcję warzyw zielonolistnych, to niech
przyjmie do wiadomości, że jemu się tylko tak wydaje, że się zdrowo odżywia.
Nie ma krótko mówiąc czegoś takiego jak „zdrowe odżywianie” jeśli na talerzu
nie znajdzie się codziennie solidna porcja tego, co ma największy potencjał
ochronny przed przewlekłymi cywilizacyjnymi chorobami: zielonolistnych warzyw. No dobrze, ostatecznie jeśli
nie na talerzu to może być w szklance – zielone koktajle są nie tylko smakowite
ale i niezwykle zdrowe, a do tego mają zabójczo piękny kolor i świetnie nadają
się do przemycania zbawczej zieleniny nawet tym, którzy tak normalnie za żadne
skarby jej nie tkną: dodatek owoców i/lub przypraw skutecznie niweluje smak
szpinaku w koktajlu.
Przejdźmy do
omówienia listy tych 41 najzdrowszych produktów:
1. Rukiew wodna zwana też rzeżuchą wodną (łac. Nasturtium
officinale) – ilość punktów 100. Gatunek rośliny należący do rodziny
kapustowatych. Nie mylić z pieprzycą siewną (Lepidium sativum L.) zwaną u nas popularnie rzeżuchą.
Bezapelacyjny superfood: każdy jej gram dostarcza organizmowi większą ilość
witaminy C, wapnia i żelaza niż pomarańcze, mleko czy szpinak. Ulubione ponoć
warzywo Napoleona Bonaparte. Posiada drobne, ciemnozielone listki, w smaku
dosyć pikantne (smak podobny do rukoli, nieco piekący jak rzodkiewka). Niestety
nie jest to warzywo jeszcze popularne w Polsce, choć można w sklepach
ogrodniczych kupić nasiona i samemu wysiać w doniczce lub w sezonie w ogródku.
Rukiew wodna jest nie tylko hitem
zdrowotnym ale i kosmetycznym: w przeprowadzonych badaniach codzienne
spożywanie 80 g rukwi wodnej przez miesiąc spowodowało wyraźne odmłodzenie skóry u biorących udział w
badaniu kobiet (spłycenie zmarszczek o ok. 40%, zmniejszenie zaczerwienień i
przebarwień, zwężenie porów), przy czym na czas badania nie stosowały one
dodatkowych zabiegów kosmetycznych lub suplementów diety. Sprawdza się zatem
stara zasada, że o urodę najskuteczniej dba się „od środka”. Biorąc pod uwagę,
że paczka nasion kosztuje 2-3 zł – jest to najtańszy zabieg kosmetyczny na
świecie, drogie panie.
2. Kapusta pekińska - ilość punktów 91,99. To
warzywo należące do rodziny kapustowatych jest z kolei bardzo popularne we
wszystkich sklepach i marketach, a na dodatek kosztuje grosze w stosunku do
czerpanych zeń korzyści. Można jadać pekinkę w rozmaitych sałatkach i
surówkach, ugotować z niej zupę, bigosik lub gołąbki, a nawet można ją ukisić
(kimchi, koreańska kiszonka narodowa) – ma w kuchni jednym słowem bardzo
szerokie zastosowanie.
Pamiętam jak w latach 90-tych była
prawdziwą nowinką, teraz rozgościła się na dobre na naszych talerzach. Cześć
jej za to i chwała.
3. Burak liściowy – ilość punktów 89,27. Inne
nazwy: mangold, burak szwajcarski, boćwina. Jest to odmiana buraka hodowana dla
liści. Należy do rodziny szarłatowatych. Liście są najczęściej ciemnozielone
(bywają bordowe), dosyć duże (nadają się nawet na gołąbki), z czerwonymi lub
srebrzystobiałymi a czasem kremowymi żyłkami. Korzenie buraka liściowego nie
nadają się do spożycia – całe jego bogactwo zawiera się w liściach.
W Polsce niestety roślina jest wciąż
dosyć mało popularna, choć można w sklepach ogrodniczych dostać jej nasiona i
hodować samemu (możliwe jest to nawet w donicach). Bardzo popularny jest za to
burak liściowy (la bieta) we Włoszech, gdzie jest dostępny w każdym warzywniaku
i jadany niezwykle chętnie, zarówno na surowo jako sałatka jak i na ciepło z
dodatkiem czosnku i ziół. Jeśli myśleliście, że jadanie według diety śródziemnomorskiej polega tylko na polewaniu
wszystko oliwą, to byliście w błędzie: zdrowa dieta to głównie zielonolistne
warzywa jadane do każdego głównego posiłku. Nie tylko we Włoszech (aczkolwiek
mieszkałam tam przez kilka lat i zapewniam was, że oni tak właśnie jadają na co
dzień: zielonolistne warzywa lądują na talerzu każdego dnia, zarówno do obiadu
jak i do kolacji).
4. Botwinka czyli młode liście buraka ćwikłowego - ilość punktów 87,08. Należy
do rodziny szarłatowatych. Dostępna w polskich warzywniakach sezonowo. Bywa
składnikiem mieszanek sałatowych dostępnych cały rok. Stosunkowo niedroga. I
tylko nieznacznie ustępuje swojemu liściastemu braciszkowi pod względem
substancji odżywczych przypadających na każde 100 kcal. Można jadać zarówno na
surowo w sałatkach jak i gotować smaczne potrawy z udziałem listków
(sztandarowa potrawa to botwinkowa zupa kojarząca się nieodmiennie z wiosną).
Można listki botwinki również mrozić
na zimę aby cieszyć się smakiem pachnącej botwinkowej zupy choćby w lutym,
niestety w handlu jeszcze mrożonej botwinki nie widziałam, trzeba w sezonie
mrozić samemu.
5. Szpinak - ilość punktów 86,43. Należy
do rodziny roślin szarłatowatych. Jeszcze do niedawna ciężko dostępny w postaci
świeżych liści (choć „od zawsze” można było kupić mrożony), dzisiaj można kupić
świeży szpinak praktycznie cały rok w wielu warzywniakach i marketach. To
świetnie, bo jest znaczącym źródłem między innymi beta-karotenu(prowitaminy A), drugim zaraz po
marchewce. Czemu żółto-pomarańczowego beta-karotenu nie widać? Ponieważ maskuje
go chlorofil. Rozejrzyjcie się po jesiennym pejzażu: gdy chlorofil zanika
liście drzew i krzewów robią się dopiero wtedy żółto-pomarańczowe – teraz można
zobaczyć ukryte pod chlorofilem karotenoidy.
Bardzo elastyczne kulinarnie
warzywko, które da się zjeść zarówno w sałatkach na surowo, dodać do
wyciskanego soku lub koktajlu (jeśli dodamy tam aromatyczny owoc, np. jabłko,
to szpinak będzie niewyczuwalny w smaku), a także na szybko (super szybko!)
przygotować go na ciepło np. do kanapek, do sałatek czy w roli szpinakowej „kołderki”
do warzyw, łososia itp.: wystarczy rozgrzać w garnku łyżeczkę oliwy lub
klarowanego masła, dodać posiekany czosnek i po minucie wrzucić pokrojone
liście szpinaku i dusić przez 2-3 minuty, doprawiając solą, pieprzem oraz czym
chata bogata: sosem sojowym, natką pietruszki, szczyptą cayenne, dowolnymi
ziarenkami (sezamu, słonecznika, dyni, konopii), dowolnymi siekanymi orzechami
(jeśli piniowe to dajemy w całości) lub migdałami, ziołami i czym kto tam
jeszcze lubi. Jeśli ktoś woli, to może też zmiksować na pure.
Warto
wiedzieć, że nie sposób przedawkować witaminy A jedząc bogate w beta-karoten
pożywienie jak zielenina, bataty czy marchew: nasz ustrój przetwarza tylko taką
ilość beta-karotenu na docelową witaminę A, jaka jest mu potrzebna. Dlatego nie
notuje się zatruć od witaminy A spowodowanych pokarmami bogatymi w beta-karoten
(ale można się zatruć witaminą A np. jedząc zbyt duże ilości wątróbki czy
pijąc zbyt duże ilości tranu, tam bowiem mamy już gotową witaminę A).
6. Cykoria – ilość punktów 73,36. Należy do rodziny astrowatych.
Można ją często kupić w dobrze zaopatrzonych warzywniakach i marketach, choć
nie cieszy się zbytnio popularnością. A szkoda! To bardzo cenne warzywko i na
dodatek ma przyjemny lekko goryczkowy smak, który zawdzięcza glikozydowi o
nazwie intybina. Warto wiedzieć, że glikozydy goryczkowe
mają pozytywny wpływ na wydzielanie się kwasów żołądkowych, co jest cenną
wskazówką dla tych, którzy cierpią na ich niedobór. Cykoria zawiera też inulinę, polisacharyd, który jest prebiotykiem (jest
pożywką dla naszej zdrowej flory jelitowej).
W gotowych mixach sałatowych często
spotykana jest jej bordowa odmiana – radicchio, dzięki której sałatka wygląda
wesoło i apetycznie. Listki cykorii można używać zarówno w sałatkach jak i
jadać na ciepło, zaś z korzenia po uprażeniu produkuje się kawę zbożową (trzeba
czytać na opakowaniu czy w składzie danej zbożówki jest korzeń cykorii, bo
niektóre nie mają). Listki cykorii mają taki kształt i odpowiednią sztywność,
że można ten fakt wykorzystać robiąc wykwintne łódeczki z cykoriiwypełnione dowolnym fantazyjnym
farszem (robią wrażenie na gościach podczas przyjęcia!).
7. Sałata liściowa - ilość punktów 73,36.
Od sałaty głowiastej różni się tym, że tworzy luźne rozetki, a nie główki. Są
odmiany zarówno o listkach zielonych jak i czerwonych. W marketach spożywczych
(np. Lidl) dostępna cały rok, sprzedawana jako mix sałat liściowych w doniczce
(uprawiana jest hydroponicznie, bez udziału pestycydów).
Można je śmiało uprawiać również
samodzielnie w doniczkach i „skubać” listki w miarę potrzeb. Najpopularniejsze
i najbardziej klasyczne odmiany to dębolistna (zielona i czerwona) oraz lollo
(bionda, verde i rossa).
8. Zielona pietruszka – ilość punktów 65,59. Należy do rodziny selerowatych.
Bardzo popularna i dostępna w handlu cały rok, można ją też z powodzeniem
uprawiać w domu w doniczce, można ususzyć lub zamrozić na zimę tę wyhodowaną w
ogródku (u mnie w tym roku wyjątkowo obrodziła).
Zazwyczaj używana w mikroskopijnych
ilościach jako dekoracja (znam takich, którym jeden niewielki pęczek pietruszki
na tydzień starcza), ale jak widać naprawdę nie warto jej sobie żałować:
do sałatki, zupy czy warzyw opłaca się sypnąć porządną garść. Można jej też
użyć jako składnika do wyciskanego soku i koktajlu, można zrobić z niej pesto
(wystarczy zmiksować jej listki z posiekanym ząbkiem czosnku, sokiem z połówki
cytryny oraz odrobiną oliwy i szczyptą soli). Nie wyobrażam sobie mojej kuchni
bez pietruszki! Pasuje do podkreślenia smaku wielu dań, oprócz tego ma dużo
żelaza i witaminy C i działa moczopędnie (usuwa nadmiar wody z organizmu).
9. Sałata rzymska - ilość punktów 63,48. Należy
do rodziny astrowatych. Bardzo smaczna, słodka i chrupka sałata o wydłużonych
liściach – jest podstawą do wykonania słynnej „sałatki Cezar”. Najzdrowiej (jak
wszystkie zielonolistne warzywa) jest jadać ją na surowo, ale nadaje się
również do przyrządzania potraw na ciepło.
Do niedawna bardzo ciężko dostępna,
teraz można ją już bardzo często dostać w przystępnej cenie w dobrze
zaopatrzonych marketach i warzywniakach, czy to w formie osobników dorosłych
czy też w formie młodych niewielkich główek (sałata rzymska „mini” czasem
określana jako „baby”). Zawiera sporo chromu, dzięki czemu zmniejsza chęć na słodkości.
Jest odmianą trwałą, można ją dosyć długo bez szwanku przechowywać w lodówce.
10. Kapusta warzywna pastewna - ilość punktów 62,49.
Ten rodzaj kapusty nie tworzy główek, lecz luźne rozetki złożone z dużych
ciemnozielonych liści. W sklepie jej nie uświadczysz, ponieważ w Polsce z
niewiadomych powodów uprawia się ją głównie na paszę dla zwierząt. Można jednak
zakupić nasiona i hodować ją sobie samodzielnie, nawet w donicach.
Popularna jest w kuchniach basenu
Morza Śródziemnego (gdzie robi się z niej słynną jesienno-zimową zupę caldo verde), w USA, Indiach, Afryce i krajach
latynoskich. Tylko nie u nas – co jest tym dziwniejsze, że roślina ta jest
mrozoodporna, wytrzymuje temperatury nawet do -15 stopni i można ją zbierać z
pola aż do grudnia, nawet spod śniegu. Czyli idealna do uprawy w naszym
klimacie (tymczasem dajemy ją zwierzętom, a zielonolistne rośliny już od
września importujemy z Hiszpanii – czy ktoś widzi tutaj logikę?). Jej olbrzymie
liście znakomicie nadają się na gołąbki.
11. Liście rzepy - ilość punktów 62,12.
Kolejne cenne warzywo należące do rodziny kapustowatych. Rzepa jest znana z
doskonałego działania na włosy i najczęściej używany jest w kuchni jej korzeń,
jednak liście są jeszcze cenniejsze, choć bardzo często beztrosko
wyrzucane.
Liście można dodawać do sałatek jak
również przyrządzać z nich chłodnik czy udusić z czosnkiem na odrobinie oliwy,
podobnie jak szpinak.
12. Liście kapusty sitowatej (kapusty sarepskiej) - ilość punktów 61,39. W
Polsce używa się nasion tej rośliny – robi się z nich musztardę sarepską. Jej
ostre i gorzkawe w smaku liście stanową natomiast przysmak w kuchni
azjatyckiej.
Popularna
jest na japońskiej wyspie długowieczności – Okinawie, gdzie jada się ją na
surowo w sałatkach, dusi oraz marynuje.
13. Endywia - ilość punktów 60,44. To
kuzynka sałaty należąca do rodziny astrowatych, podobnie jak cykoria. Ma też
podobnie jak ona lekko pikantny i gorzkawy smak. Posiada w zależności od
odmiany fryzowane listki (endywia strzępiasta) lub gładkie (escariola).
Nie jest zbyt popularna w naszym
kraju, ale można ją spotkać w lepiej zaopatrzonych warzywniakach i czasem
marketach. Najlepiej jadać ją na surowo. Podobnie jak cykoria, również endywia
zawiera inulinę i goryczkowy glikozyd intybinę pozwalającą na zwiększone
zakwaszenie żołądka.
14. Szczypiorek - ilość punktów 54,80. Niepozorny
szczypiorek ma w sobie ogrom zalet – jak się okazuje to najgęstszy odżywczo
przedstawiciel rodziny czosnkowatych. Niedrogi i dostępny cały rok w sklepach i
marketach.
Można go również hodować w doniczce
– w domu lub na balkonie. Zawiera sporo żelaza i witaminy C, stąd też najlepiej
używać go na surowo, a jeśli do potraw gotowanych to lepiej go dodawać na samym
końcu gotowania (posypując już gotowe danie).
15. Jarmuż - ilość punktów 49,07. Ulubione
warzywo dra Fuhrmana, które w jego z kolei klasyfikacji (skala ANDI dra
Fuhrmana) zajmuje najwyższą lokatę. Tu na miejscu piętnastym. Należy do rodziny
kapustowatych. Przeżywa u nas swoją drugą młodość, pierwszą przeżył za Polski
Ludowej, kiedy to władza promowała wśród obywateli jadanie jarmużu w celach
zapewnienia zdrowotności społeczeństwu. Dzisiaj troskliwość władzy jakby
mniejsza, ale zawsze można jadać jarmuż z własnej inicjatywy, nawet bez
specjalnej rządowej promocji. Jest dostępny w przystępnej cenie w marketach
oraz dobrze zaopatrzonych warzywniakach (w pęczkach lub już pocięty w
torebkach).
Jarmuż jest witaminowo-minerałową
bombą, np. w stu gramach jarmużu znajdziemy aż 150 mg wapnia, jest to więcej
niż w takiej samej ilości krowiego mleka reklamowanego jako „najlepsze źródło
wapnia”. Ma zawrotną ilość witaminy K, karotenoidów (β-karotenu, luteiny,
zeaksantyny), całkiem sporo witaminy C, witamin z grupy B, potasu, magnezu,
fosforu i żelaza. Jak wszystkie warzywa krzyżowe zawiera sulforafan (związek
siarki stymulujący produkcję enzymów oczyszczających organizm z rakotwórczych
substancji oraz skutecznie niszczący bakterie Helicobacter
pylori, odpowiedzialne za powstawanie wrzodów żołądka i innych
gastrycznych nieprzyjemności).
Jarmuż może
być użyty zarówno w surówkach jak i po krótkiej obróbce termicznej, a można z
niego przyrządzić wiele smakowitości, począwszy od chipsów, poprzez zupy,
potrawki i sałatki na ciepło. Przyrządzamy go podobnie do szpinaku, z tym że
należy usunąć twarde i najgrubsze łodygi, zjadamy tylko liście (łodygi można
dodać do wyciskanego soku).
16. Liście mniszka lekarskiego – ilość punktów 46,34. Popularnie zwany mleczem, a
gdy przekwitają jego kwiaty – dmuchawcem. Roślina z rodziny astrowatych. Nikt
go nie uprawia ani nie sprzedaje w sklepach, ponieważ i tak rośnie on sobie
tam, gdzie mu pasuje czyli wszędzie.
Powszechnie kojarzony z
bezwartościowym dzikim chwastem – nie wszyscy bowiem wiedzą, że można go jeść i
to z ogromnym pożytkiem dla zdrowia. Listki należy zbierać młode wczesną
wiosną, wtedy są najlepsze do zjedzenia na surowo pod postacią sałatki lub jako
dodatek do koktajli albo wyciskanych zielonych soków (sok działa moczopędnie
usuwając nadmiar wody z organizmu). Można go też jadać niczym szpinak na
ciepło, np. podduszony z czosnkiem. Liście mniszka mają w sobie goryczkę, którą
można zneutralizować sparzając liście wrzątkiem lub mocząc je w lodowatej
wodzie przez pół godziny.
17. Czerwona papryka - ilość punktów 46,34.
Jak się wydaje najgęstsze odżywczo warzywo kolorowe to właśnie czerwona
papryka. A w zasadzie botanicznie jest owocem, ponieważ ma w środku pestki, tak
więc mamy w rankingu pierwszy owoc. Ma mnóstwo witaminy C oraz beta-karotenu.
Jest dostępna w każdym sklepie, niemal o każdej porze roku. Cena zależy od
sezonu, zimą importowana może kosztować 8-10 zł za kilo, zaś na początku
jesieni tuż po zbiorach cena krajowej może spaść do 3-4 zł za kilo.
Możliwości kulinarne dla papryki są
w zasadzie ograniczone jedynie naszą wyobraźnią. Najzdrowiej dodawać ją do
sałatek i zjadać na surowo, jednak jest też bardzo wdzięczna w obróbce
termicznej, tracąc przy tym nieco mniej witaminy C niż inne warzywa. Można ją dodawać
do zup, duszonych mieszanek warzywnych, warzyw pieczonych, potraw z fasolą,
kanapek, farszy i pasztetów warzywnych, można też ją samą faszerować i
zapiekać.
18. Rukola czyli rokietta siewna - ilość punktów 37,65. Obecnie
raczej bez problemu można ją dostać prawie wszędzie, zarówno w warzywniakach
jak i marketach. Choć kojarzy się z sałatą tak naprawdę należy do rodziny
kapustowatych, zatem i ona bogata jest w sulforafan oraz rzecz jasna moc
witamin i minerałów. Jej niepozorne listki mają ogromną moc: ułatwiają trawienie, działają moczopędnie, żółciopędnie,
tonizująco i przeciwzapalnie. Bardzo popularna w kuchniach krajów
basenu Morza Śródziemnego. Jej liście przypominają kształtem liście mniszka
lekarskiego.
Najwięcej korzyści odniesiemy
jadając ją na surowo (posiada jednak lekką goryczkę, więc zalecane jest mieszać
ją z innymi gatunkami o łagodniejszym smaku). Można też używać jej w daniach na
ciepło.
19. Brokuł - ilość punktów 34,89. Pozycję
dziewiętnastą zajęło kolejne zielonolistne warzywko, a mianowicie brokuł. Od
dawna wiadomo, że brokuł to bardzo zdrowa rzecz. Kopalnia witamin, minerałów, sulforafanu i chlorofilu. Łatwo
dostępny i niedrogi. Z wyglądu ujmująco podobny do kalafiora, lecz zielony, w
smaku bardziej wyrazisty od kalafiora.
Kulinarnie jest bardzo wdzięcznym
warzywem: można go stosować jako dodatek do wyciskanego soku (jako niewielki
dodatek z uwagi na wyrazisty smak), ugotować na parze, dodać do zupy, do
sałatki, do mieszanki warzywnej duszonej lub zapiekanej itd. Jeśli nie dodajemy
go do zupy to najlepiej ugotować go na parze, tracimy wtedy mniej substancji
odżywczych niż gotując go w wodzie, którą potem wylewamy. Godnym uwagi sposobem
spożywania brokułów jest jedzenie wyhodowanych w domu kiełków: każdy kiełek ma już w sobie niemal wszystko
to, co zawiera osobnik dorosły, więc biorąc do ust garść kiełków zjadamy za
jednym zamachem tyle brokułów, ile nie zjedlibyśmy nigdy gdyby były już
dorosłymi osobnikami – kiełki brokuła to prawdziwa bomba sulforafanowa,
witaminowo-minerałowa i enzymatyczna, godna polecenia szczególnie w sezonie
jesienno-zimowym oraz na przedwiośniu!
20. Dynia - ilość punktów 33,82. To
typowo jesienne warzywko (a w zasadzie owoc, jagoda), poza sezonem trudno
dostępne, choć cały rok można cieszyć się pestkami dyni zebranymi jesienią.
Dynia zdobywa miejsce 20 w rankingu głównie za sprawą dużej ilości
beta-karotenu w miąższu, a cynku w pestkach.
Kulinarnie dynia jest bardzo
wszechstronna: można ją przygotowywać zarówno na słodko jak i na słono, nadaje
się na zupę, można ją ugotować na parze, upiec, udusić, przerobić na pure,
zrobić z niej deser itd.
21. Brukselka - ilość punktów 32,23. Postrach
przedszkolaków Albo się ją kocha,
albo nienawidzi. Prawdopodobnie powstała ze skrzyżowania jarmużu i kapusty
głowiastej w Belgii. Warzywo należy do rodziny kapustnych, stąd też podczas
gotowania wydziela swoistą woń. Nie jest to jednak żaden powód aby jej nie
jadać. Najlepiej smakuje ugotowana delikatnie na parze, polana dobrym
dressingiem, można ją też dodawać do zupy lub przyrządzić ją w formie surówki
(np. z jabłkiem i orzechami lub płatkami migdałów). Robi się niesmaczna gdy
jest rozgotowana. Można ją mrozić lub poza sezonem kupić gotową mrożoną.
Brukselka, według twórcy diety
zasadowej Roberta O. Younga, działa znakomicie zasadotwórczo, ponadto zawiera
spore ilości witamin (beta-karoten, C, K, witaminy z grupy B), kwasu foliowego
i związków mineralnych (magnez, potas, mangan, żelazo). I podobnie jak inne
warzywa kapustne posiada substancje chroniące przed nowotworami (m.in.
glukozynolany). Bywa dostępna w marketach i dobrze zaopatrzonych warzywniakach.
22. Cebula szczypiorowa - ilość punktów 27,35. Może
być odmiany fioletowej lub białej. Podobna do spotykanej często w sklepach
dymki.
Można jadać zarówno część zieloną
jak i samą cebulę, dodawać do sałatek i posypywać nią gotowe już dania ciepłe.
23. Kalarepa - ilość punktów 25,92. Kalarepa
to odmiana kapusty i podobnie jak wszystkie warzywa kapustne zawiera w sobie
substancje chroniące przed nowotworami (izotiocyjaniany, sulforafan czy
indol-3-karbinol) oraz mnóstwo witamin i soli mineralnych.
Kalarepa jest jednym z moich ulubionych chrupadełek –
warto jadać ją na surowo. Można jednak również gotować ją na parze czy też
dodawać do zup. Ponieważ ma kilka odmian (wiosenna, letnia oraz zimowa) jest
niemal cały rok dostępna w dobrze zaopatrzonych warzywniakach oraz marketach.
Liście kalarepy są nawet cenniejsze niż główka (najsmaczniejsze są te
wiosenne), a przyrządzamy je podobnie jak szpinak, można też dodać je do zupy
lub do sałatki.
24. Kalafior - ilość punktów 25,13. Kalafior
tylko nieznacznie ustępuje kalarepce. Podobnie jak ona należy do rodziny warzyw
kapustowatych. Dostępny w każdym sklepie cały rok.
Nie wszyscy wiedzą, że z kalafiora
można przygotować co najmniej zyliard różnych potraw. Co za nuda spożywać go
wiecznie gotowanego „z wody” (wylewanej potem do zlewu wraz z cennymi
składnikami) i polanego tłustym sosem z masła z okruchami białej pszennej buły!
Z kalafiora można robić sałatki (używamy wtedy kalafiora na surowo), dodać go
do zupy, upiec w piekarniku, ugotować na parze, przerobić na pastę do pieczywa,
aromatyczne curry lub chrupiące kotlety, zrobić z niego spód do pizzy (tak!),
risotto bez ryżu (to kalafior jest w nim „ryżem”) a nawet… smakowite „mięso
mielone”, które nie jest mięsem, lecz odpowiednio przyprawionym upieczonym
kalafiorem.
25. Kapusta - ilość punktów 24,51. Łatwo
dostępna i kosztująca niewiele poczciwa kapusta ma w sobie całe mnóstwo
drogocennych związków (w tym chroniących przed nowotworami, tak jak wszystkie
kapustowate). Jest przy tym szalenie wszechstronnym kulinarnie
warzywkiem, z którego można przygotować niemal wszystko: surówkę, zupę,
bigosik, zapiekankę itd.
Dzięki mnogości aktywnych składników
sok z surowej białej kapusty o czym już w latach 50-tych donosił
dr Garnett Cheney z Uniwersytetu Stanford, doskonale działa na przewód pokarmowy
naprawczo i leczniczo, jest bardzo pomocny m.in. przy wrzodach
żołądka. Kapustę można też ukisić – sok z kapusty kiszonej zawiera bardzo dużo
dobroczynnych dla naszych jelit laktobakterii, strażników naszej odporności i
dobrego zdrowia. Jak szybko i prosto zrobić ten sok pisałam tutaj [klik].
26. Marchew - ilość punktów 22,60. Po
czerwonej papryce drugie kolorowe warzywko, które znalazło się w klasyfikacji
na wysokim miejscu to marchewka – warzywo tanie i dostępne w każdym sklepie.
Marchew to prawdziwa bomba beta-karotenowa (beta-karoten
odgrywa dużą rolę w profilaktyce przeciwmiażdżycowej i antynowotworowej i jest
prowitaminą A), ponadto kopalnia wielu innych cennych witamin oraz związków
mineralnych, a także silnie antyzapalnych związków o tajemniczo brzmiących
nazwach jak luteolina, falkarinol czy falcarindiol. Karotenoidy zawarte w
marchewce ponadto zmniejszają wrażliwość skóry na niszczycielskie działanie
promieniowania słonecznego, o czym warto pamiętać wczesną wiosną przygotowując
skórę do sezonu letniego.
Czytałam ostatnio książkę pewnej
pisarki, Ann Cameron – „Curing Cancer With Carrots” (można
zakupić ją w wersji elektronicznej tutaj:http://www.amazon.com/Curing-Cancer-Carrots-Ann-Cameron-ebook/dp/B00JY2QG8K).
Autorka jest znaną w USA powieściopisarką (literatura dziecięca i młodzieżowa),
która we wspomnianej autobiograficznej książce opisała tym razem swoje
(zakończone pełnym sukcesem) zmagania z rakiem przewodu pokarmowego z
przerzutami do płuc, dokonane za pomocą… soku z marchwi właśnie! Jej opowieść
sceptycy pewnie określiliby mianem „dowodu anegdotycznego”, mimo wszystko napiszę o tym,
bo jako nałogowy spijacz marchewkowego soku książkę przeczytałam z
zaciekawieniem i przy okazji omawiania marchwi nie mogę się powstrzymać by o niej
nie wspomnieć.
Otóż po diagnozie pani Cameron zaczęła pić 5 szklanek dziennie (przed każdym posiłkiem jedną) świeżo
wyciśniętego soku marchwiowego (i to z normalnej marchewki
sklepowej, bo nie miała dostępu do ekologicznej). Raczysko najpierw uprzejmie
przestało rosnąć, potem nawet zaczęło się powoli kurczyć (przy czym pani
Cameron z pewnych względów nie została poddana nigdy tradycyjnym terapiom w
postaci operacji chirurgicznych, podawania chemii czy napromieniowania).
Efektów ubocznych picia soku z marchwi za wyjątkiem nieszkodliwej dla zdrowia
ksantodermy (żółtawe zabarwienie skóry) nie zaobserwowała. Po 8
miesiącach codziennego picia 5 szklanek soku z marchwi (i dodatków smakowych w
postaci selera, jabłka czy plasterka imbiru aby się nie nudziło) nowotwór
zniknął w końcu z obrazu diagnostycznego i tyle go widziano. Pani Ann Cameron
żyje i ma się dobrze, nadal popijając (a jakże!) marchewkowy sok przy pisaniu
kolejnych poczytnych książek dla dzieci i młodzieży, oprócz których napisała
właśnie ową książkę opisującą jak udało się jej wyzdrowieć
z pomocą marchewkowego soku i to przypomnę – nie z ekologicznej
marchewki tylko całkiem zwyczajnej, sklepowej (na marginesie mówiąc: mam
podobne doświadczenia za sobą, ponieważ mnie samej również
najnormalniejsze, tanie sklepowe warzywa zdrowie przywróciły – pozdrawiam
więc przy okazji z tego miejsca wszystkich malkonentów, którzy nasłuchawszy się
internetowej telewizji z przekonaniem twierdzą, iż „z warzywami trzeba uważać”
bo są ponoć tak okropnie „zatrute”, że wcale nie są takie znów dobre dla
zdrowia „bo przecież się nie oczyszczają jak zwierzęta”). A co na to jej lekarz? Pani onkolog prowadząca gdy
widziała co się w kolejnych miesiącach pozytywnego dzieje, poleciła pani
Cameron nie wnikając w szczegóły „robić dalej to, co robi”, a potem już po
fakcie gdy dowiedziała się, że to zasługa skromnej marchewki – nie była wcale
tym zszokowana: powiedziała jedynie, że wie o działaniu antynowotworowym wielu
substancji występujących w naturze, ale ma związane ręce, ponieważ jej kodeks
zawodowy nie przewiduje polecania pacjentom „takich rzeczy”. Jak nie chce
wylecieć z roboty to jako dyplomowany lekarz musi polecać jedynie to co musi,
wiecie, rozumiecie.
Pozytywne zdrowotnie działanie substancji zawartych w
marchwi odkrył zresztą całkiem przypadkowo dr Max Gerson jeszcze przed wojną
(pani Cameron nie robiła jednak tak drastycznych zmian dietetycznych jakie mają
miejsce np. w terapii Gersona, o której pisałam tutaj: [klik]).
Co ciekawe współcześni badacze również potwierdzają antynowotworowe działanie falkarinolu i luteoliny oraz
innych substancji aktywnych obecnych w marchwi (choć Gersona swego czasu
odsądzano od czci i wiary i nadal to się robi). Co prawda wstępne wyniki badań
nad marchewką są niezwykle obiecujące [1], [2], [3], lecz twardych dowodów na
to, by móc postawić odważną tezę typu „marchew leczy nowotwór” nie ma i pewnie
długo nie będzie – potrzeba zbyt dużo czasu i pieniędzy (oraz niewątpliwie
odwagi) by porównać skuteczność terapii marchwią w stosunku do obecnie
stosowanych metod konwencjonalnych (uważanych obecnie za jedyne „prawdziwie
udowodnione”). Aczkolwiek owszem, falkarinol został umieszczony oficjalnie
przez amerykański Narodowy Instytut Raka (National Cancer Institute) na liście naturalnych związków o działaniu przeciwnowotworowym.
To już coś! Pijmy świeżo wyciskany sok z marchwi dla zdrowotności, bo tak czy
inaczej warto jednym słowem.
27. Pomidory - ilość punktów 20,37. Kolejny
owoc w rankingu, choć popularnie zaliczany do warzyw. Co rusz dowiadujemy się o
nowych własnościach zdrowotnych pomidorów: a to pomocne przy nowotworach, a to
z kolei zmniejszają ryzyko zapadnięcia na depresję. I pomyśleć, że jeszcze 200
lat temu pomidory uznawane były za trujące i niejadalne! Dziś pomidor dostępny
jest przez cały rok w każdym sklepie, również w postaci przetworów (sok,
przecier, koncentrat, pomidory krojone itp.).
Pomidory zawierają mnóstwo witamin
(C, E, z grupy B, K) i składników mineralnych (potas, magnez, wapń, żelazo).
Czerwony barwnik pomidora to karotenoid o nazwie likopen, to on jest antyutleniaczem
odpowiedzialnym za antynowotworowe działanie pomidora jak również posiadającym
zdolność przeciwdziałania agregacji płytek krwi i tworzeniu skrzepów oraz
zapobiegającym rozwojowi miażdżycy i chorób sercowo-naczyniowych. Likopen jest
lepiej przyswajalny z pomidora poddanego obróbce termicznej niż z surowego,
aczkolwiek gotując pomidora z drugiej strony tracimy część witamin. Dlatego
warto jadać go w każdej formie.
Kulinarnie pomidor może być zastosowany w daniach
zarówno surowych (sałatki) jak i dodawany do potraw gotowanych, duszonych,
pieczonych itd. Dodatek pomidora (szczególnie w formie koncentratu) podnosi
walory smakowe potraw z uwagi na to, że owoc pomidora dzięki dużej zawartości
kwasu glutaminowego jest naturalnym nośnikiem „piątego smaku” czyli tzw. umami (tego samego, który w skali przemysłowej
osiąga się dodając do potraw E361 czyli syntetyczny glutaminian sodu). Jak do
tej pory nie odnotowano żadnych negatywnych skutków związanych ze spożywaniem
pomidorów nawet w dużych ilościach i codziennie.
28. Cytryna - ilość punktów 18,72. Spośród
rozmaitych owoców cytrusy zajmują poczytne miejsce w rankingu najzdrowszych
pokarmów. Cytryna (biorąc pod uwagę nie tylko miąższ, ale również albedo i
skórkę) jest najgęstsza odżywczo ze wszystkich cytrusów, jest też znana z tego,
że dobrze jest wypić szklankę wody z jej sokiem tuż po przebudzeniu zamiast
kawy – mimo tego, iż jest kwaskowata, to posiada wiele zasadotwórczych pierwiastków
i w związku z tym świetnie alkalizuje, pobudzając przy okazji perystaltykę
jelit o poranku.
Cytryna podobnie jak marchew,
pomidory i warzywa krzyżowe może pochwalić się sporą ilością badań dotyczących
pozytywnego wpływu na zdrowie, szczególnie w kontekście nowotworów czy też
chorób serca i układu krążenia (to najwięksi zabójcy współczesnych
społeczeństw). Cytryny są powszechnie dostępne wszędzie i o każdej porze roku,
a mając trochę szczęścia można nawet spotkać niewoskowane. To dobrze, bo skórka
również zawiera wiele cennych zdrowotnie substancji, nawet więcej niż sam sok.
Jak jeść cytryny wraz ze skórką? Dodanie cytryny wraz ze skórką do wyciskanego
soku warzywno-owocowego podnosi wybitnie jego walory smakowe. Inny sposób to
zamrożenie cytryny w całości, a następnie starcie jej na tarce gdy już jest
twarda – możemy ją w taki sposób stosować w kuchni ciesząc się nie tylko
kwaskowatym miąższem, ale i substancjami aromatycznymi zawartymi w skórce oraz
flawonoidami zawartymi w albedo (biała wyściółka tuż pod skórką).
29. Sałata lodowa - ilość punktów 18,28. Ze
wszystkich liściastych warzyw sałata lodowa jest powiedzmy sobie szczerze –
najmniej gęsta odżywczo lecz wciąż załapuje się do klasyfikacji. Jeśli
zamówicie sałatkę (np. typu „grecką”) w jakiejś knajpie to na 99,99% będzie ona
wykonana na bazie właśnie sałaty lodowej, jako że jest to ulubiony gatunek
sałaty w gastronomii, bez względu na to czy będzie to fast-food czy też
regularna restauracja. Powód jest banalny: można ją bardzo długo przechowywać w
lodówce i wciąż wygląda zacnie. Poza tym fajnie chrupie, co jest jej dodatkowym
plusem.
Choć wartościami odżywczymi
nie powala na kolana (ze wszystkich sałat jest na ostatnim miejscu) to tak czy
inaczej od czasu do czasu można ją zjeść. Lepszy rydz niż nic
30. Truskawki - ilość punktów 17,59. Truskawki
to najbardziej wartościowe owoce nie będące cytrusami. Mają więcej witaminy C
niż nawet słynna z jej zawartości cytryna. Ponadto bogate są w antyzapalne
antocyjany, enzym proteolityczny bromelinę (występuje on również w ananasach),
szereg witamin (A, E, z grupy B) oraz minerały (krzem, magnez, potas, mangan,
fosfor, potas, wapń, żelazo i cynk). Niestety truskawki nie są dostępne przez
cały rok: sezon na nie w Polsce jest krótki (choć cena w sezonie bardzo
przystępna), czasem poza sezonem można spotkać importowane, ale kosztują one
wtedy zazwyczaj krocie i najczęściej nie są tak smaczne jak nasze lokalne.
Można jednak poza sezonem uciec się do korzystania z truskawek mrożonych. Można
też truskawki pociąć na plasterki (przyrządem podobnym do krajacza do jajek) i
ususzyć jako chipsy.
Można w końcu przerobić je (dżem, przecier, konfitura,
kompot) i włożyć do słoików, niestety podczas obróbki i pasteryzacji tracimy
sporą część substancji odżywczych (szczególnie witaminy C wrażliwej na wysoką
temperaturę), najczęściej też do przetworów dodaje się mnóstwo białego cukru,
co nie jest korzystne dla zdrowia.
31. Rzodkiewka - ilość punktów 16,91. Należy
do rodziny kapustowatych. Dostępna w przystępnej cenie w zasadzie przez cały
rok (poza sezonem importowana i wtedy droższa jak również mniej smaczna). Jest
tak łatwa i szybka w uprawie, że można ją nawet zasiać wiosną na balkonie i po
ok. 3-4 tygodniach już cieszyć się własną rzodkiewką. To smaczne, chrupiące
warzywko o lekko pikantnym smaku można spożywać zarówno na surowo (jako
przekąskę lub dodając do sałatek), ususzyć pokrojone plasterki jako chipsy czy
też ugotować na parze lub udusić. Młode listki rzodkiewki są delikatne, pyszne
i równie wartościowe jak korzeń, nadają się zarówno do sałatek jak i na zupę.
Bardzo zdrowe są kiełki rzodkiewki, duża ilość związków siarki wzmacnia przy
okazji włosy i paznokcie.
Rzodkiewki są cennym źródłem
witaminy C (jeszcze więcej mają jej kiełki rzodkiewki), witamin z grupy B,
witaminy A, K i kwasu foliowego oraz związków mineralnych: wapnia, magnezu,
żelaza, sodu, potasu, fosforu i cynku. Liście rzodkiewki również jadalne i
napakowane witaminami, przyrządza się z kolei jak szpinak lub dodaje do
sałatek.
32. Dynia zimowa (winter squash) - ilość punktów 13,89. Średnio
popularna w Polsce, za to niezwykle popularna w rozmaitych odmianach w USA.
Dostępna w handlu jedynie w sezonie czyli jesienią i wczesną zimą. Ma mniej
wartości odżywczych niż popularna dynia zwyczajna (cucurbita pepo), która
uplasowała się na pozycji 20 rankingu.
33. Pomarańcza - ilość punktów 12,91. Jeden
z najpopularniejszych owoców na świecie, znany głównie z dużej zawartości
witaminy C. Wśród cytrusów jest to owoc nieco mniej gęsty odżywczo niż cytryna,
ale bardziej niż grejfrut czy limonka.
Oprócz witaminy C pomarańcze mają
sporo innych cennych związków (beta-karotenu, witamin z grupy B, potasu,
magnezu, wapnia, miedzi, bioflawonoidów i kwasów organicznych wypłukujących
toksyny z organizmu jak jabłkowy czy cytrynowy). Warto jadać zarówno miąższ jak
i pełne bioflawonoidów oraz pektyn albedo (białą wyściółkę pod skórką i
pomiędzy cząstkami). Pomarańcze są łatwo dostępne w sklepach niemal cały rok,
choć najsmaczniejsze są te kupowane zimą, kiedy to dojrzewają w Europie (we
Włoszech, Hiszpanii), przy odrobinie szczęścia można kupić wersję bio.
34. Limonka - ilość punktów 12,23. Kolejny
owoc cytrusowy w rankingu, nieco mniej popularny od cytryny, wizualnie do niej
podobny, lecz zielony. Czasem zwany limetką. Limonka jest dobrym źródłem
witaminy C oraz wapnia, zawiera ponadto witaminy z grupy B, wit. E, A, fosfor,
magnez, sód i potas.
Może być używana w kuchni tak samo
jak cytryna, jednak trzeba pamiętać o tym, iż jest od niej kwaśniejsza i
bardziej wyrazista w smaku jak również nieco mniej soczysta od cytryny.
35. Grejpfrut czerwony i różowy - ilość punktów 11,64. Nie
wszyscy lubią jego charakterystyczną goryczkę, którą owoc ten zawdzięcza
flawonoidowi o nazwie naringina. Jednak to właśnie dzięki niej grejpfruty są
znakomite przy odchudzaniu, ponieważ naringina wzmaga lipolizę (mówiąc
kolokwialnie: pomaga „rozpuszczać” tkankę tłuszczową), oprócz tego obniża zbyt
wysoki poziom cholesterolu, działa też przeciwzapalnie, przeciwrakowo i
antyseptycznie. Naringinę zawierają też takie apteczne preparaty jak
Citrosept (zawiera wyciąg z miąższu i pestek) czy CitroGrep (zawiera wyciąg z
samych pestek).
Przy okazji warto wiedzieć, że grejpfrut blokuje pewne
enzymy wątrobowe biorące udział w metabolizmie wielu leków, z tego powodu nie
należy popijać leków sokiem grejpfrutowym. W sklepach grejpfrut dostępny jest w
przystępnej cenie praktycznie cały rok.
36. Brukiew - ilość punktów 11,58. Należy
do rodziny kapustowatych. Niegdyś warzywo u nas niezwykle popularne, dzisiaj
popadło w zapomnienie. Można jednak brukiew od czasu do czasu namierzyć w
dobrze zaopatrzonych warzywniakach lub większych marketach.
Warzywo to podobnie jak inne
kapustne jest bogate w antyrakowe glukozynolany. Jest ponadto bogatym źródłem
witamin z grupy B (B1, B2, B5, B6, B9, B12), witamin C, A i K oraz składników
mineralnych: wapnia, fosforu, sodu, magnezu, cynku, miedzi, siarki i żelaza. Z
brukwi można przyrządzić surówkę, dodać do zupy lub potrawki, udusić, upiec, a
nawet zakisić.
37. Rzepa - ilość punktów 11,43. Jeśli
nie znajdziemy w sklepie brukwi, to nie ma zmartwienia – niemal równie gęsta
odżywczo jest rzepa. Dostępna głównie jesienią i wczesną zimą w warzywniakach i
marketach. Najczęściej spotyka się w sklepach rzepę czarną (znaną między innymi
z tego, że nacieranie jej sokiem skóry głowy wzmacnia cebulki włosowe), czasami
można natknąć się też na (myloną z rzodkwią) białą lub biało-różową rzepę.
Rzepa należy do rodziny kapustowatych – oprócz
antynowotworowych glukozynolanów charakterystycznych dla tej rodziny
roślin zawiera też cenne sole mineralne (magnez, żelazo, wapń, cynk,
fosfor, potas, jod) oraz liczne witaminy: C, B1, B2 i B6 oraz prowitaminę A.
Można ją spożywać zarówno w formie surówki jak i poddawać obróbce
termicznej dodając do potraw. Najcenniejsze z rzepy są liście, zajęły pozycję
11 w rankingu z punktacją 62,12, ale i korzeń jest niczego sobie i wciąż
załapał się do klasyfikacji.
38. Jeżyny - ilość punktów 11,39. Maliny
czerwone się nie załapały do klasyfikacji (wskaźnik wypadł im nieco poniżej
10), ale za to jeżyny zwane czarnymi malinami – już tak. Czarna malina czyli
jeżyna jest bowiem nieco bogatsza od swojej czerwonej siostry w antocyjany
(czerwone, niebieskie i fioletowe barwniki roślinne mające silne działanie
antyutleniające, bakteriobójcze i przeciwzapalne). W jeżynach czekają na
nas ponadto same dobre rzeczy: prowitamina A, E, K, witaminy z grupy B,
witamina C, pektyny, garbniki, kwasy organiczne (m.in. elagowy i fenolowy) i
związki mineralne (potasu, wapnia, miedzi i magnezu).
39. Por - ilość punktów 10,69. Spokrewniony
z cebulą, czosnkiem i szczypiorkiem. Cenne w tej roślinie są obydwie części,
zarówno łagodniejsza w smaku biała jak i ostrzejsza smakowo część zielona
(bardzo często wyrzucana do śmietnika jako odpad). Por jest też w smaku
bogatszy i wykwintniejszy od cebuli, stanowi też świetny jej zamiennik w
kuchni.
40. Bataty - ilość punktów 10,51. Znane
również jako słodkie ziemniaki. Intensywnie pomarańczowy kolor zdradza wysoką
zawartość beta-karotenu. Zawierają go faktycznie zawrotnie dużo (11,5 mg/100g –
to więcej niż w marchwi, dyni, czy szpinaku), oprócz tego sporo innego
antyutleniacza, likopenu oraz witamin (C, z grupy B, zwłaszcza B6) i substancji
mineralnych (wapń, fosfor, potas, sód, magnez, siarka, chlor, żelazo, jod, a
także niewielkie ilości manganu, miedzi, molibdenu i selenu). Na Okinawie,
japońskiej wyspie stulatków, jest to jedno z ulubionych warzyw i najchętniej
jedzonych przez czcigodnych seniorów.
41. Biały grejpfrut – ilość punktów 10,51. Jest
nieco mniej gęsty odżywczo niż jego czerwony lub różowy braciszek, jednak mimo
to zdołał załapać się do klasyfikacji, zatem wciąż warto go zjadać jeśli np.
nie uda nam się kupić grejpfrutów czerwonych lub różowych.
I teraz niech mi ktoś powie, że „zdrowe odżywianie
jest drogie” i mogą sobie na nie pozwolić jedynie bogacze, bo przeciętnego
człowieka na nie nie stać (ale za to stać na Cole, ciasteczka, nutellę, dania
gotowe i inne śmiecioszki). Większość z wymienionych tutaj produktów ma
przystępne ceny, a niektóre są wręcz śmiesznie tanie w stosunku do korzyści
zdrowotnych (taka mała podpowiedź: kupujmy sezonowe i w miarę możności
uprawiane lokalnie, wtedy wychodzi najtaniej, a co się da uprawiajmy
sami, nawet na parapecie w domu).
Wszystkie
przedstawione powyżej pokarmy mają jeszcze jedną dodatkową zaletę: są bogate w
błonnik pokarmowy, bez którego ludzki przewód pokarmowy nie będzie prawidłowo
funkcjonował: prędzej czy później niedobór błonnika w diecie odbija się na
zdrowiu. Błonnik jest tym mikroskładnikiem, który nie ma kalorii, a daje
poczucie sytości. Dodatkowo działa niczym szczotka w jelitach, wymiatając
toksyny i nie dopuszczając do tworzenia się złogów. Błonnika nie zawierają
żadne pokarmy pochodzenia odzwierzęcego (jest to jeden z powodów dla których dr
Fuhrman poleca używać je jako co najwyżej niewielki dodatek smakowy do całej
reszty tego zjadamy, a ta cała reszta ma składać się z pożywienia bogatego w
mikroskładniki odżywcze).
Jedzcie
zatem wszystkie kolory tęczy (z naciskiem na zielony) i bądźcie zdrowi!
Pomocne linki:
1. „Daucus carota
Pentane/Diethyl Ether Fraction Inhibits Motility and Reduces Invasion of Cancer
Cells” http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26088465
2. „Daucus carota
pentane-based fractions arrest the cell cycle and increase apoptosis in
MDA-MB-231 breast cancer” cells.http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25300932
3. Bioactive chemicals from
carrot (Daucus carota) juice extracts for the treatment of leukemia.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21864090
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz