Z
cyklu: „Przeczytaj i zapamiętaj”
Od
1989 roku rozpleniło nam się wydawnictw tzw. kobiecych co niemiara. W każdym
kiosku jest ich zatrzęsienie. Spokojne przeglądanie wskazuje, że jedynym celem
jest wciśnięcie niechcianego towaru w postaci kosmetyków,
ubioru itd. tym biednym inaczej istotom.
W
żadnym magazynie kobiecym nie znalazłem informacji ostrzegającej o
możliwościach występowania powikłań np. po kosmetykach. Wszystkie gazety
zachęcają do kupowania.
Podobnie,
nawet pobieżny rzut oka na sklepy np. Rossmana wskazuje, że ok. 95% powierzchni
przeznaczone jest na ogłupianie kobiet, a pozostałe 5 % podzielone na mężczyzn
i dzieci.
Nawet wymyślono specjalne pojęcie gender, aby z chłopa
zrobić babę i nauczyć go tak samo smarować i tapetować swoje lico, oczywiście w
celu wzrostu sprzedaży. Dklatego zatrudnia się bezrobotnych absolwentów
uniwersytetów do tworzenia bajek o „filozofii” gender. Proszę zobaczyć, ile to
wysmarowali artykułów na temat tej filozofii i jej rzekomych skutków. I o
dziwo, robią to „naukowcy” z uniwersytetów katolickich. A tutaj chodzi o zwykły
prymitywny interes: tanim kosztem dużo zarobić.
I dlatego pojęcie gender ma być znane. Stara handlowa zasada.
Jest
to podobna manipulacja, jak z tym rzekomym dziedziczeniem skłonności do raka
piersi u kobiet, nagłaśnianego przez tą lekko zużytą piękność z Izraela,
Angelinę J. Dzięki reklamie przez nią zrobionej, przemysł zarobił podobno ponad miliard dolarów.
Tak się te kobietki dały oszukać, że masowo leciały wycinać sobie to i owo.
Przechodząc
to tematu artykułu.
Pojawiła
się w medexpress 17 sierpnia 2016 r. notatka, że kobiety w ciąży nie powinny pobierać żadnych witamin w rodzaju
multiwitaminy, Vibowity itd. Postanowiłem się przyjrzeć problemowi.
Oczywiście
notatka angielskich lekarzy z Drug and Therapy Bulletin, informująca o niestosowaniu
w okresie ciąży żadnych syntetycznych witamin jest jak najbardziej słuszna. Specjaliści wiedzieli o tym od
dawna.
Jedyną
witaminą, jaką w naszej szerokości geograficznej
kobiety, nie tylko w ciąży, powinny pobierać, jest witamina D-3,
czyli właściwie hormon, odpowiedzialny z pracę 3000 genów [czyli 10% całkowitej
puli]. Między innymi witamina ta odpowiada za naszą odporność, cukrzycę itd.
Najczęściej w mojej praktyce osoby, które miały choroby serca legitymowały się
koncentracją wit. D-3 na poziomie poniżej 30 ng. Te, które miały poniżej 20 ng,
często miały cukrzycę typu 2. U chorych z nowotworami poziom witaminy D-3 był
poniżej 10 ng.
Co
ciekawe, żaden onkolog nie zlecił im wykonania
tego badania. Zdarzały się paradoksalne sytuacje, jak pacjent pokazywał niski
poziom witaminy D-3, to specjalista onkolog zdziwiony pytał się: „ A po co pan/i to robiła, to przecież na złamania kości tylko
potrzebne”.
Jest
to skutek bezpośredni przejęcia konferencji naukowych
i szkolenia medycznego przez przemysł. Innymi słowy, tzw. eksperci z zakresu
onkologii unikają problemu. A to powoduje właśnie wzrost liczby przypadków raka piersi, czy jajników
u kobiet. Oczywiście końcowym efektem jest skok na kasę, czyli przerzucanie
pieniędzy podatnika do portfeli firm farmakologicznych i depopulacja.
Przypominam,
chorzy leczeni chemio/radioterapią żyją średnio 3.5 roku, a innymi metodami żyją średnio 13.5 roku.
Wygląda
na to, że taki jest cel tych „medycznych” szkoleń.
Piszę
o konieczności suplementowania witaminą D-3 w naszej szerokości geograficznej
od około 10 lat. I mam pierwsze sukcesy. Alergolog po zobaczeniu skutków
suplementacji witaminą D-3 dziecka z atopowym zapaleniem skóry, szczerze
zdziwiony wygojeniem ran stwierdził, że będzie każdemu dziecku obecnie obecnie
kontrolował poziom 25 OHD i suplementował D-3.
Nie
można zapominać, że obowiązkowo konieczne jest jednoczesne podawanie
witaminy K-2 w ilości, w zależności od masy ciała, 100 - 200 mcg.
Jak
to napisałem, w Polsce konieczność suplementacji witaminą D-3 ISTNIEJE PRZEZ
CAŁY ROK. JAKO NIEDORZECZNE BREDNIE NALEŻY PRZYJĄĆ opowiadania, że latem nie
musimy brać wit.D-3.
System
spędzania czasu powoduje, że od 8.00 do 18.00 jesteśmy w pomieszczeniach zamkniętych.Udowodniono, że to
przebywanie nie tylko pozbawia nas tego Boskiego wynalazku, jakim jest
słoneczna witamina D-3 w postaci siarczanu, rozpuszczalna w wodzie, a więc
dochodząca do wszystkich komórek naszego organizmu, ale dodatkowo brak jej sprzyja
powstawaniu czerniaka.
Średnie
dzienne zapotrzebowanie to ok. 5000 UJ witaminy D-3 oraz 100 mcg K-2 [niektórzy podają 200 do 300 mcg witK-2].
Udowodniono, że najczęściej na czerniaka chorują osoby
pracujące pod dachem, a nie na słońcu, jak
usiłował nam to wmówić przemysł kosmetyczny, strasząc czerniakiem i zarzucając
tonami kremów. Interes musi kwitnąć. Dlatego mamy prasę.
Reasumując.
Obojętnie
kiedy planujemy zajść w ciążę, już na ok. 3 miesiące wcześniej powinniśmy
przeprowadzić badania poziomu witaminy D-3, czyli 25 OHD oraz poziom żelaza.
Musimy mieć czas na ewentualne, a z mojej praktyki pewny, niedobór tych
parametrów.
O
pozostałych witaminach musimy myśleć, ale pobierać je z tzw. naturalnych
źródeł. Okazuje się bowiem, że te syntetyczne nie są tak wchłaniane, jak to nam
się wmawia, poza tym zawierają dużo niepotrzebnych substancji.
W
okresie karmienia piersią, a powinno to trwać co najmniej jeden rok, należy
zwiększyć dawkę witaminy D-3 do ok. 10 000 UJ/dziennie. W okresie ciąży należy kontrolować poziom witaminy D i żelaza
co 4-6 tygodni w zależności od wyniku.
Zwracam
uwagę, że z dostępnymi na rynku polskim preparatami jest dokładnie tak samo,
jak z proszkami z Niemiec, czy kosmetykami. Niby marka ta sama, a pierze
inaczej. Lepiej więc zaopatrywać się w witaminy na zachodzie. Ceny te same, a
nawet niższe.
Czyli
najlepiej planować zajście w ciąż w czasie wakacji tak, aby poród przypadł na
kwiecień, maj. Jest już słoneczko i są nowalijki czyli świeże witaminy.
Niestety,
pomimo, że żyjemy już w XXI wieku, to nadal zdecydowana większość położników i
ginekologów nie kontroluje poziomu witaminy
D-3 i powtarza się sytuacja, że kobiety tak jak w XIX wieku, po porodach tracą
zęby i włosy.
Kolejnym
problemem na który powinny zwracać uwagę dziewczyny chcące zachodzić w ciążę: w żadnym przypadku nie brać żadnych szczepionek w
okresie co najmniej kilku miesięcy przed zapłodnieniem i już absolutnie NIE w okresie ciąży.
W
każdej szczepiące znajduje się aluminium, które
jest znaną, jedną z najsilniejszych po rtęci neurotoksyną.
Wszelkie dane wskazują, że właśnie to małogłowie w Brazylii, przypisywane
rzekomo wirusowi zika, zostało spowodowane przymusowym szczepieniem kobiet w
ciąży szczepionką przeciwko DePeT, zawierająca zwiększoną dawkę aluminium.
Zwiększoną
dawkę aluminium zawierają szczepionki:
1*
przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typ A i B. Odnieśliśmy pewien sukces, już
nawet w Polsce uznaje się, że WZW jest chorobą weneryczną. Oczywiście mamy
problem z pediatrami - wakcynologami do których ta informacja nie może dotrzeć.
2*
DTePe szczepionka przeciwko tężcowi, błonicy, krztuścowi.
3*
szczepionka przeciwko pneumokokom, czyli starej poczciwej dwoince zapalenia
płuc z XIX wieku. Trzeba być naprawdę bardzo zacofanym merytorycznie, aby
takową szczepionkę wciskać komukolwiek, a szczególnie dzieciom i kobietom w
ciąży.
4*
Gardasil i HiB.
Aluminium
„podróżuje” w mózgu i gromadzi się w wybranych miejscach, zwiększając swoją
koncentrację. Aluminium może wchodzić do komórek glejowych astrocytów i
mikrogleju. Nawet Amerykańska Akademia Pediatrii ostrzega, że aluminium powoduje znaczne zakłócenia
różnych metabolizmów w procesach komórkowych, np. upośledza wydalanie rtęci.
Wręcz podważa się jakiekolwiek korzyści wynikające z podawania aluminium i
twierdzi, że szkody jakie wyrządza podważają sens wstrzykiwania szczepionek.
Chorobyautoimmunologiczne, przewlekłe zapalenie mózgu po
aluminium, jednoznacznie wskazują, że korzyści zostały przecenione,
a ryzyko niedoszacowane.
Oczywiście
możemy na to spojrzeć z drugiej strony. I stwierdzić, że jeżeli celem
szczepionki była depopulacja i kastracja, to zawartość aluminium w
szczepionkach spełnia swoją rolę dobrze.
Ostrzegam także przed przyjmowaniem para aminofenolu,
czyli leku przeciwbólowego powszechnie zwanego paracetamolem. Badania wykazały,
że paracetamol przyjmowany jako lek przeciwbólowy może łatwo ulec
przedawkowaniu. W USA notuje się 56 000 przypadków wzywania pogotowia do takich
zatruć, oraz 26 000 przypadków konieczności hospitalizacji. W USA notuje się 980 zgonów kobiet rocznie po paracetamolu.
W
latach 2001 do 2010 liczba zgonów po paracetamolu była
dwa razy większa, aniżeli po wszystkich innych lekach przeciwbólowych łącznie.
Przyjmując
wielkość populacji polskiej znaczyłoby to, że w Polsce choruje odpowiednio 8000
i 4000 chorych jest hospitalizowanych.
Ale
najważniejsze!
Dzieci
urodzone przez matki stosujące w okresie ciąży paracetamol na ból, czy
gorączkę, miały większe ryzyko chorób związanych
z uszkodzeniem mózgu!
Co
w zamian?
W
przypadku dolegliwości bólowych mięśni, czy przeziębienia można z powodzeniem
stosować kurację opisywaną przeze mnie kilkakrotnie.
I
na koniec, najważniejszy temat dla
większości dziewczyn, panienek i pań - pomadki.
Okazuje
się, że to nie takie piękne jak głoszą reklamy. Do FDA wpłynęło przykładowo 127
skarg listowych i 21 000 skarg e –mailowych, związanych tylko z jednym
produktem.
Większość pomadek zawiera bowiem ołów. W szminkach znajduje
się aż 400 różnych toksycznych substancji. Oczywiście nie wszystkie w jednej,
ale średnio w jednej pomadce występuje kilkanaście trujących substancji. A potem
się dziwimy, że kobiety tak często chorują na raka piersi, czy jajników.
W
Raporcie pt: „Ciężkie metale” z Kanady, na
podstawie przebadania 49 różnych elementów makijażu, takich jak: pomadki,
cienie do powiek, błyszczki, korektory i inne, których nazw nie znam, więc
proszę o wybaczenie, że nie podam, czytamy:
96%
z pośród nich zawierało OŁÓW
90
% zawierało BERYL
61
% zawierało TAL
51
% zawierało KADM
20
% zawierało ARSEN
Większość
z badanych zawierało jednocześnie 8 metali,
tj: arsen, kadm, ołów, rtęć, nikiel, beryl, tal, selen.
Ołów
wg Environmental Health Perspectives występują w 7 z badanych 24 pomadek
markowych firm!
W
badanych produktach generalnie występował w 75% przypadków, a
w 15 próbkach jego koncentracjaprzekraczała dopuszczalne normy
FDA.
Założę
się, że 99% pań używających tych kosmetyków nie tylko nie ma zielonego pojęcia o tym, ale także niema żadnego pojęcia, jakie skutki zdrowotne powodują w/w
metale.
Przypomnę,
że szaleństwa Nerona przypisywane są właśnie ołowicy, z
powodu picia wina z cynowych kielichów. Być może, podobnie, te nagłe zmiany
emocjonalne u kobiet także wynikają z przewlekłego zatrucia ołowiem. Przemysł
na wszelki przypadek takich badań nie przeprowadził.
Nie
twierdzę tego gołosłownie, przeprowadziłem test na kosmetyczkach po Poznańskiej
Wyższej Szkole. Miały blade pojęcie o toksykologii używanych preparatów. Po
prostu były tresowane na Roboty Biologiczne, mające sprzedawać towar.
Otóż
zarówno ołów, jak i kadm, rtęć i beryl, czy tal, są po prostu rakotwórcze.
Kadm
znaleziono w raku piersi. Podobnie jak aluminium z dezodorantów.
Octan
ołowiu powoduje także problemy rozrodcze.
Przeciętna
kobieta używa dziennie pomadki co najmniej kilkakrotnie, poprawiając makijaż.
Rekordzistki podobno ponad 20 razy. Innymi słowy, zjada po prostu szminkę. Czyli sama się truje. I żadna kobieca organizacja jej
nie ostrzega o tym?
Od
razu wychodzi na światło dzienne w jakim celu te rzekomo kobiece organizacje są zakładane.
Najczęściej
w Polsce są stosowane pomadki zawierające więcej ołowiu aniżeli inne. Są to:
Meybelline, LOreal, Avon.
Na
zasadzie prowadzenia odpowiednich reklam, przemysł kosmetyczny tylko w USA
zarobił w roku 2015 ponad 56 miliardów dolarów. Globalny rynek kosmetyków to 460 miliardów dolarów, a prognozy do 2020 to
osiągnięcie 675 miliardów dolarów. Na tyle wycenia się głupotę
kobiet. Stąd filozofia gender. Pozwoli to na podwojenie zysku. Mężczyźni to 50
% potencjalnego rynku.
„Wrodzona próżność i chęć przypodobania się, czyni więcej szkody na
zdrowiu kobiet, aniżeli wszystkie inne czynniki razem wzięte.”
Są
to słowa lekarki szwajcarskiej sprzed 100 lat, ze Złotej Księgi Kobiet. Jak
widać, po minięciu wieku, nic się nie zmieniło.
A
gusta, czyli mody, tworzy interes. Od razu widać, że te wszelkie instytucje
państwowe, np. GIS, rzekomo stojące na
straży naszego zdrowia, to wydmuszki. GIS zajmuje się ściganiem Rodziców
chroniących swoje dzieci przed toksynami zawartymi w szczepionkach, takimi jak
rtęć, czy aluminium oraz przed bezpłodnością po Polisorbacie 80.
I
kolejny problem: dlaczego o tym, Szanowne Panie, ma uświadamiać stary dochotr?
A co robią te tysiące lekarek i pielęgniarek?
dr J.
Jaśkowski
„Jeżeli
ludzie się zgodzą, żeby rząd kontrolował ich jedzenie oraz leczenie, to w
krótkim czasie
ich
zdrowie będzie w podobnie opłakanym stanie, jak dusza niewolnika”.
Thomas
Jefferson
PIMD
21568886
PIMD
22235057
Gdańsk,
15.09.2016 r.
Kontakt: jerzy.jaskowski@o2.pl
Otrzymane
od autora mailem
Za http://alexjones.pl/aj/aj-technologia-i-nauka/aj-medycyna/item/94943-tabletki-kosmetyki-ciaza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz