Cud naturalnej
witaminy E (dr Wilfrid i Evan Shute)
Nieczęsto w
nauce mamy do czynienia z rodzeństwem, które ręka w rękę pracuje nad jakimiś
odkryciami w dziedzinie witamin.
Mówiliśmy już obraciach Williams,
którzy byli zafascynowani witaminami z grupy B, dzisiaj natomiast przedstawię
sylwetki dwóch innych braci, a są to dwaj praktykujący swego czasu w Kanadzie
lekarze: kardiolog dr Wilfred E. Shute (1907-1982) oraz jego
starszy brat, położnik i ginekolog dr Evan V. Shute (1905-1978), zajmujący się badaniami nad witaminą E. To dzięki pracom tych dwóch
lekarzy cały świat dowiedział się jakim cudem jest witamina
E dla ludzkiego organizmu, aczkolwiek ich śmiałe pionierskie
prace dotyczące możliwości terapeutycznych witaminy E były wyśmiewane i
odrzucane. Mimo tego, że efekty kuracji w obleganej przez
pacjentów klinice braci Shute w Ontario mówiły same za siebie. Były tak
spektakularne, że sami bracia Shute w 1948 roku opowiedzieli się za tym, aby
witamina E był wydawana niczym lek, czyli na receptę: bo… działała dosłownie
jak lek! A na co działała?
Otóż jak już
wspomniałam dr Evan Shute był ginekologiem i położnikiem. Interesowało go w
jaki sposób witamina ta może pomóc kobietom zarówno w samym zajściu w ciążę jak
również w utrzymaniu ciąży. Już od lat 20-tych ubiegłego wieku wiedziano o tym,
że w tych sytuacjach pomaga olej z kiełków pszenicy, bogaty w witaminę E
(odkrytą w 1922 roku). Jednocześnie odkryto, iż szczury
karmione tłuszczem zwierzęcym (słoniną) traciły zdolność do rozmnażania się,
stawały się bezpłodne. Dopiero po dodaniu do diety warzyw
zielonolistnych oraz kiełków pszenicy powracała im płodność (dotyczy to zarówno
samic jak i samców – witamina E ma wpływ również na zdolność spermy do
zapłodnienia). Warto wiedzieć, że jedynie rośliny mają zdolność syntezy
witaminy E. Ani zwierzęta ani ludzie tej zdolności nie
posiadają i muszą dostarczać ją wraz z pożywieniem.
Okazało się,
że dzięki suplementacji naturalną witaminą E można było nie tylko pomóc
pacjentkom zajść w upragnioną ciążę i/lub utrzymać ją (u kobiet cierpiących na
nawykowe poronienia). Oto wkrótce bracia Shute odkryli, że naturalna witamina E
rewelacyjnie działa również w wielu innych sytuacjach. Działała nałożona zewnętrznie na rany oparzeniowe. Działała
przyjmowana wewnętrznie przy chorobie wieńcowej i
chromaniu przestankowym. W zasadzie przy zagrożeniu jakąkolwiek blokadą naczyń
krwionośnych bracia Shute używali z sukcesem witaminy E w odpowiednich dawkach.
Dawali ją ludziom po zawałach. Dawali ją ludziom z różnymi formami chorób
serca. I to działało! Drzwi do ich kliniki (Shute
Institute for Clinical and Laboratory Medicine) w London (kanadyjskie miasto w
prowincji Ontario) się nie zamykały. Wieść o sukcesach braci Shute rozchodziła
się z ust do ust. I to wszystko w czasach, kiedy o witaminie E nie wiedzieliśmy
tylu rzeczy co teraz, a formą stosowaną przez braci Shute była jedna tylko z
ośmiu istniejących w naturze, czyli D- alfa-tokoferol.
Witamina E działa raczej wolno, potrzeba czasem tygodni aby odczuć jej
działanie, ale zaskoczeniem dla doktorów Shute było to, że dawała takie
spektakularne efekty!
Oto co zdołali ustalić przez 20
pierwszych lat swojej praktyki:
1936 r:
bogaty w witaminę E olej z kiełków pszenicy leczy chorobę niedokrwienną serca
1940 r.:
witamina E może być czynnikiem prewencyjnym przyendometriozie u
kobiet oraz czynnikiem leczniczym w miażdżycy
1945 r.:
witamina E wykazuje działanie w przypadku krwawień skóry
i błon śluzowych oraz w zmniejszaniu zapotrzebowania na insulinę u diabetyków
1946 r.:
witamina E w znaczący sposób pomaga w gojeniu się ran, w
tym wrzodów (wykwitów) skórnych. Wykazuje też skuteczność przychromaniu przestankowym, ostrych stanach zapalnych nerek, zakrzepicy, marskości wątroby, zapaleniu
żył. Witamina E wzmacnia i reguluje pracę serca.
1947 r.:
witamina E sprawdziła się użyta przy gangrenie, chorobie Burgera,
retinopatii i zapaleniu naczyniówki oka.
1948 r.:
witamina E jak się okazało pomaga chorym na toczeń rumieniowaty i
tym cierpiącym na „krótki oddech” (astma)
1950 r.:
witamina E okazała się być efektywnym środkiem na żylaki jak również na rozległe oparzenia.
Doświadczenia kliniczne dotyczące około
30 tysięcy pacjentów potraktowanych przez doktorów Shute witaminą E zostały
opisane w napisanych przez nich książkach:
1954 r.:
bracia Shute publikują podręcznik dla lekarzy („Alpha Tocopherol in
Cardiovascular Disease”)
1956
r.: wychodzi książka popularno-naukowa dla pacjentów („Vitamin E for ailing & healthy hearts”)
Pionierski
protokół braci Shute jaki opracowali oni na podstawie
swoich wieloletnich doświadczeń jest następujący [2]:
– zakrzepica
naczyń wieńcowych: 450 do
1,600 IU dziennie
– ostra
gorączka reumatyczna: 450 do 600 IU dziennie
– przewlekła
reumatyczna choroba serca: 90 IU w
pierwszym miesiącu, 120 IU w drugim i 150 IU w trzecim. Dawka 150 IU
najczęściej jest optymalna, niekiedy wskazane jest podniesienie dawki.
Odpowiedź jest powolna.
– dławica
piersiowa: 450 do
1,600 IU na dobę jeżeli ciśnienie skurczowe jest poniżej 160. W przeciwnym
razie zacząć od 150 IU przez 4 tygodnie, następnie 300 IU przez kolejne 4
tygodnie, szczególnie jest używane są leki obniżające ciśnienie
– choroba
nadciśnieniowa serca: 75 IU dziennie przez 4 tygodnie, potem 150 IU dziennie
przez 4 tygodnie, następnie ostrożnie podnosić dawkę. Powinno używać się wraz z
lekiem obniżającym ciśnienie. Wysokie dawki witaminy E jak wykazano obniżają
nadciśnienie u szczurów z przewlekłą niewydolnością nerek (Vaziri N. Hypertension,
Jan 2002.) .
– zakrzepowe
zapalenie żył oraz żylna choroba zakrzepowo-zatorowa:600 do 1,600 IU na
dobę
–
małopłytkowość samoistna (thrombocytopenic purpura): 800 do 1,200 IU
dziennie
– cukrzyca: taka sama rozpiska jak dla
pacjentów kardiologicznych
– ostre i przewlekłe zapalenie nerek:
taka sama rozpiska jak dla pacjentów kardiologicznych
– oparzenia,
operacje chirurgiczne: 600 do 1,600 IU na dobę aplikowane zewnętrznie
Dodatkowe
uwagi od doktorów Shute:
– dawka podtrzymująca równa się dawce
terapeutycznej
– nie poleca się brać żelaza i witaminy
E w tym samym czasie. Jeśli żelazo jest zalecane należy oddzielić go od dawki
witaminy E przerwą trwającą ok. 9 godzin.
– podczas terapii witaminą E
zapotrzebowanie na preparaty z naparstnicą zmniejsza się w sposób naturalny.
Należy mieć to na uwadze aby nie nakładały się na siebie działania obydwu.
– dawki insuliny u sercowców-diabetyków
muszą być pod ścisłą obserwacją, jako że podczas terapii witaminą E
zapotrzebowanie na insulinę może zostać znacznie zmniejszone dosyć gwałtownie.
– nadczynność tarczycy może być czasami
przeciwwskazaniem do terapii.
– należy unikać podawania estrogenów
razem z witaminą E.
– należy zachować ostrożność w budowaniu
dawek u pacjentów z nieleczonym nadciśnieniem, chorobą reumatyczną serca lub
zastoinową niewydolnością serca.
W każdym przypadku wskazana jest
współpraca z lekarzem w celu ustalenia optymalnej dawki.
Gdzie
szukać witaminy E?
1. Po
pierwsze w jedzonku! Zawsze podkreślam, że pożywienie
powinno być pierwszym i najważniejszym źródłem naszych witamin i minerałów.
Ponieważ jest to witamina rozpuszczalna w tłuszczach i to w dodatku
syntetyzowana jedynie przez rośliny – największe jej ilości znajdziemy w
roślinach właśnie, a głównie w ziarnach i orzechach. Ze wszystkich ziaren
najwięcej witaminy E znajdziemy w skiełkowanym ziarnie pszenicy i
wyciskanym z jej kiełków oleju (20,3 mg witaminy E w 1 łyżce oleju). Niektórzy
(tak jak ja) mają jednak nietolerancję pokarmową na pszenicę – wtedy kiełki
„zwykłej” pszenicy odpadają (aczkolwiek ja na przykład znakomicie toleruję w
każdej postaci orkisz, starodawną odmianę pszenicy i jedynie nowoczesna
pszenica powoduje u mnie problemy). Pszeniczny olej może być w wielu
wypadkach tolerowany ponieważ nie zawiera białek z ziaren pszenicy, jedynie ich
frakcję tłuszczową. Można też sięgnąć po kolejne bogate źródełko witaminy E.
Drugim w kolejności źródłem są pestki słonecznika i
wyciskany z nich olej (5,6 mg wit. E w 1 łyżce oleju).
Jedna mała
uwaga przy okazji. Jeśli chcemy czerpać witaminę z tego typu olejów, to muszą
one być rzecz jasna nierafinowane. Olej
słonecznikowy taki z marketu, rafinowany, niestety nie nada się za bardzo.
Witamina E nie jest co prawda aż tak mocno wrażliwa na działanie temperatury
jak np. witamina C, jednak podczas procesu rafinacji większość zawartej
pierwotnie w surowcu witaminy E ulega bezpowrotnemu zniszczeniu. Podobnie nie
ma co sobie zawracać głowy podpowiedziami dietetyków, że „bogatym źródłem
witaminy E są margaryny”. Syntetycznym tłuszczom
(wszelakim margarynom i masłom roślinnym) należy zdecydowanie podziękować,
również tym niewinnie wyglądającym, z narysowanym dla niepoznaki na opakowaniu
słoneczniczkiem oraz z „uszlachetniającym” dodatkiem syntetycznych witamin:
natura takich produktów nie stworzyła, są one wymysłem człowieka i nie
wkładamy „takich rzeczy” do naszego drogocennego wnętrza. Pod żadnym pozorem.
Procesy
produkcyjne zniszczyły cokolwiek dobrego tam natura umieściła, a zamiast tego
człowiek dodał nieudolnie wykonane kopie. O zwyrodniałych kwasach tłuszczowych
trans nie wspominając, bo to oczywiste.
Gdzie jeszcze występuje witamina E? W
wielu pokarmach roślinnych, ale już w dużo mniejszej ilości.
– migdały i orzechy
– rośliny zielonolistne (szpinak,
sałata, brokuły, kapusta itp.)
– awokado
-owoce (morele, brzoskwinie, śliwki,
truskawki, porzeczki, maliny itd.)
– warzywa (marchew, pietruszka, groszek
i inne strączkowe itd.)
– produkty pełnoziarniste
Produkty odzwierzęce (masło, jaja, ryby,
mięso, smalec, słonina, nabiał) zawierają śladowe ilości witaminy E lub nie
zawierają jej wcale.
Należy
ponadto pamiętać, że smażenie i zamrażanie niszczy
ją niemal doszczętnie. Jest wrażliwa również na światło,
dlatego oleje należy kupować w butelkach z ciemnego szkła.
2. Po
drugie w suplementach. To wtedy gdy potrzebne są
już większe dawki i samo pożywienie nie będzie wystarczające. Przy czym należy
zwrócić uwagę jaka forma witaminy E w tym suplemencie występuje. Najgorszą
jakościowo będzie DL-alfatokoferol (często
dodawany do tańszych preparatów multiwitaminowych). DL-alfatokoferol jest
jedyną formą witaminy E z ośmiu istniejących w naturze, jaką człowiekowi udało
się zsyntetyzować, a i to nie do końca poprawnie. W tym sensie rośliny są od
nas – nie ma co ukrywać – mądrzejsze
DL-alfatokoferol
to syntetyczna postać mająca około połowę niższą aktywność biologiczną niż
występujący naturalnie D-alfatokoferol(czasem
oznaczany na opakowaniu jako RRR-alfatokoferol).
Jeśli natkniecie się na badania, w których witamina E nie wykazała żadnego (lub
mierne) pozytywnego działania na ludzki organizm, to niemal z całą pewnością w
owym badaniu użyto stworzonej ręką ludzką racemicznej DL- formy witaminy E. Z
reguły jest tak, że jak ktoś chce wykazać, że witaminy „nie działają” albo
nawet „są szkodliwe”, to albo używa w swoich badaniach niewłaściwej formy
substancji albo za małe jej ilości aby mogły wywołać jakikolwiek efekt
terapeutyczny. Czasem też i jedno i drugie.
Ogólnie rzecz
biorąc witamina E występuje jak wiadomo w formie aż ośmiu związków:
czterech tokoferoli (alfa, beta, gamma, delta) oraz
czterech tokotrienoli (alfa, beta, gamma, delta).
Pomimo tego, iż bracia Shute jako pionierzy wykorzystywali u pacjentów tylko
jedną formę (najbardziej aktywną jako antyutleniacz) czyli D-alfa-tokoferol, to
dzisiaj już wiemy, że każda forma ma swoje nieco odmienne działanie w ludzkim
ustroju [4]. Dlatego najlepsze będą suplementy, które będą zawierać nie sam
alfa-tokoferol, ale ich mieszankę lub nawet jeszcze lepiej – mieszankę zarówno
tokoferoli jak i tokotrienoli. Niestety te ostatnie preparaty są nie tylko
drogie ale i z ich dostępnością w Polsce jest kiepsko.
Kilka
ciekawostek o witaminie E:
– witamina E polepsza swoje właściwości
ochronne w obecności selenu (ok. 25 mcg selenu na każde 200 IU witaminy E).
– witamina C potrafi regenerować w
naszym ustroju „zużytą” witaminę E, dzięki czemu jest ona zdolna odzyskać swoje
własności antyoksydacyjne i dalej nas chronić
– jeśli masz anemię, to może to być
oznaka niedoboru witaminy E w Twojej diecie
– witamina E zapobiega rozkładowi
witaminy A (np. w oku, niezbędnej do prawidłowego widzenia), dlatego możesz nie
wiem ile dostarczać witaminy A „dla zdrowych oczu” faszerując się wątróbką czy
tranem, ale jeśli jednocześnie nie dostarczysz odpowiedniej ilości witaminy E
zapobiegającej rozkładowi witaminy A, to Twoje wysiłki mogą spełznąć na niczym.
Z drugiej strony duże (terapeutyczne) dawki witaminy E mogą obniżać poziom
witaminy A w ustroju. Zawsze powtarzam, że nie sposób jest być zdrowym na
wyrywki, w naturze wszystko jest ze wszystkim powiązane
– im więcej spożywasz żelaza (mięso!)
tym Twoje zapotrzebowanie na witaminę E rośnie
– wrogiem witaminy E jest również chlor:
jeśli spożywasz dużo soli albo pijesz chlorowaną wodę, to zapotrzebowanie
organizmu na witaminę E wzrośnie
– zwiększone spożycie wielonienasyconych
kwasów tłuszczowych powoduje zwiększone zapotrzebowanie na witaminę E
(przypomnijmy: w rafinowanych olejach sprzedawanych w każdym spożywczaku tej
witaminy już tam nie ma, podobnie jak w produktach wytworzonych z użyciem
bliżej nieokreślonego i zapewne rafinowanego „oleju roślinnego”: majonezach,
dressingach, sosach, rybach czy innych przetworach „w oleju”,
batonikach, ciasteczkach itd. czy też w tłustych produktach mięsnych i
nabiałowych, które mają w sobie wielonienasycone kwasy tłuszczowe, ale za to
niewiele lub wręcz wcale nie mają witaminy E). Im więcej w diecie tłuszczu tego
typu, tym więcej witaminy E potrzebujemy.
– ekspozycja na promieniowanie
rentgenowskie (np. poddanie się jego działaniu w diagnostyce medycznej) również
powoduje wzrost zapotrzebowania na witaminę E
– palacze potrzebują więcej witaminy E
niż osoby niepalące
– osoby chore na padaczkę biorące leki
antyepileptyczne mają zawsze zmniejszone poziomy witaminy E we krwi – one
również potrzebują więcej witaminy E
– kobiety przyjmujące tabletki
antykoncepcyjne mają zwiększone zapotrzebowanie na witaminę E
– zapotrzebowanie na witaminę E u kobiet
zwiększa się także podczas ciąży, karmienia i menopauzy
– badacze są
zdania, że tokotrienole mogą być dużo bardziej aktywne biologicznie od
tokoferoli. W pożywieniu znajdziemy większe ich ilości w nierafinowanym oleju
palmowym i oleju z otrębów ryżowych oraz owocacharnoty właściwej, z
której otrzymuje się barwnik spożywczy, annatto. Mniejsze ilości tokotrienoli
znajdziemy w żywo zabarwionych pokarmach jak np. marchew, dynia czy
żurawina oraz pełnych ziarnach jęczmienia, owsa, ryżu czy pszenicy – tutaj jest
bardziej szczegółowe zestawienie w tabelce, z rozbiciem na alfa, beta, gamma i
delta:http://www.tocotrienol.org/sources-of-toco.html
– dostarczanie jednej wyizolowanej formy
witaminy E alfa-tokoferolu) może w pewnym stopniu zaburzać wchłanianie innej
jej formy – gamma-tokoferolu, zdecydowanie lepiej jest dostarczać cały komplet
związków witaminy E (np. z pożywienia), niż jeden z nich (np. z kapsułki)
– alfa-tokoferol jest potężnym
antyutleniaczem, podczas gdy gamma-tokoferol ma niesłychane właściwości
antyzapalne (ważne w profilaktyce antyrakowej) [6]
– posmarowanie skóry wyciśniętą z
kapsułki witaminą E zapobiega oparzeniom słonecznym jak również gdy już do
oparzenia takowego doszło, to jak najszybsza aplikacja witaminy E (można
zmieszać ją z jakimś olejem nośnikowym) przyniesie ulgę i zapobiegnie
schodzeniu skóry
– przy innego typu oparzeniach pierwsza
pomoc to schłodzenie oparzonego obszaru skóry (np. strumieniem zimnej wody),
witaminę E należy zaaplikować dopiero po tym
– o
przydatności witaminy E przy alergiach, astmie, zaćmie i innych dolegliwościach
pisałam już w poprzednim artykule:http://www.akademiawitalnosci.pl/witamina-e-straznik-zdrowia-witalnosci-i-mlodosci/
Pomocne
linki:
www.zdrowiezroslin.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz