Ciąża! Co robić, aby mieć zdrowe dziecko! Dr Jerzy Jaśkowski
Zmodyfikowałem troszeczkę w/w mott, ponieważ moja wiedza także cały czas
się wzbogaca i to co jeszcze przed, powiedzmy 26 laty, uznawałem za pewne,
dzisiaj jest tylko odległym snem. Niestety zdecydowana większość społeczności
odnosi się do nauki w podobny sposób, jak do religii. Nauczył się taki jednego
pacierza z wielkim trudem i uważa, że można cały czas to samo powtarzać.
Oczywiście jest to słuszne, ale właśnie w dogmatach religijnych. Gdyby utrzymać
naukę w ryzach dogmatów, to w dalszym ciągu powinniśmy być w epoce kamienia
łupanego.
Niestety, od ponad 250 lat, tj. od czasów tzw. Komisji Edukacji
Narodowej i wprowadzenia tzw. powszechnego państwowego systemu oświaty,
usiłuje się tworzyćRobota Biologicznego, który ma tylko i wyłącznie
wykonywać określone procedury, nie wiadomo przez kogo i kiedy
opracowane.
Przecież to jest to samo, co z sektą protestancką. Kościół ma być
podporządkowany tylko państwu. Łatwo to osiągnęli Hohenzollernowie, poprzez
ustanowienie systemu finansowania kościoła protestanckiego. Wiadomo, kto
finansuje ten wymaga.
Nie jestem gołosłowny. Proszę zauważyć, że żadne procedury, czy wytyczne, nie
mają swoich autorów. Zawsze podpisywane są przez nieznanych z nazwiska
i imienia ekspertów z … kółka wzajemnej adoracji. Tak, tak, to nie jest
pusty frazes. Od co najmniej 20 lat istnieją spółdzielnie naukowców, którzy
dopisują swoich kolegów albo cytują wyłącznie swoich, zwiększając w ten sposób
tzw. liczbę cytowań, co niektóre trolle naukawe określają mianem wartości
intelektualnej. Znane są już prace, w których 90% objętości stanowi lista
autorów. W ten prostu sposób uzyskują tzw. punkty, które wg urzędników stanowią
podstawę oceny wartość danego pracownika. Ile to on punktów w ciągu roku
zdobył…
Są już uczelnie, których administracja tylko tym się zajmuje. Nie masz
punktów, nie liczysz się. Nową pracę trudno wymyślić, ponieważ dodatkowo
potrzebne są pieniądze na jej realizację, np. zakup zwierząt doświadczalnych,
paszy itd. A finansowanie jest zależne od tych samych urzędników. Pisałem już,
jak to wielki pan profesur z bombonierkami, czy perfumami
udaje się do sekretarki odpowiedniego urzędu, aby jego wniosek o grant znalazł
się tam gdzie powinien.
I w ten prosty sposób o dofinansowaniu decyduje o mało co maturzystka, lub
licencjatka, czyli zdobywczyni dawniejszych kursów pomaturalnych. Oczywiście,
są z góry podane tematy wiodące i takie, których ruszać ludkowi pomiędzy Odrą i
Bugiem nie wolno.
Podam konkretny przykład z dziedziny, wydawałoby się, obecnie poprawnej
politycznie, ponieważ miała miejsce przed 200 laty, czyli z historii.
Polskiemu społeczeństwu wmawia się, że najważniejszą sprawą tzw.
socjalistów była walka o zniesienie pańszczyzny.
Jest to oczywiście głupota do potęgi entej. Przecież cały ten socjalizm
był finansowany w Europie przez konsorcjum Rothschilda, czyli jak to
się obecnie mówi poprawnie, dynastię Koburg – Gotha – Saxs [Sachsen-Coburg und
Gotha]. Wydawnictwa Marksa finansował jeden z dyrektorów tego konsorcjum.
Na początku XIX wieku rozpoczęła się era mechaniki, czyli maszyn. Do fabryk
potrzebna była tania siła robocza. Nadmiar ludności był na wsi. Ale jak
takiego chłopa wrzucić z ziemi, skoro jego rodzina była na niej od kilkuset
lat?
Musiał co prawda odrabiać pańszczyznę, ale miał dach nad
głową, miał własna działkę. Jego dzieci co prawda ciężko pracowały pasąc krowy,
lub gęsi. No i oczywiście nie miały skrzypek. Ale, po pierwsze, które
dziecko na wsi obecnie w tzw. demokratycznym państwie ma skrzypce?
Które w ogóle uczy się muzyki?
Innymi słowy, powstający przemysł maszynowy potrzebował masy ludzi do pracy
w fabrykach. Tak się działo w całej Europie. Na tereny Polskie zwyczaj płacenia
czynszów zamiast pańszczyzny przywiózł z Anglii Czartoryski i chciał w ten
sposób uwłaszczyć swoich chłopów. Oczywiście, nie bardzo chcieli się na to
nabrać.
Na marginesie, Czartoryscy to bardzo ciekawa rodzina. Najpierw zamieszana w
znikanie majątku Zygmunta Augusta po jego śmierci. Do dnia dzisiejszego brak
jakiejkolwiek publikacji dotyczącej tego, co Czartoryski zrobił z
majątkiem króla, np. jego znaną stajnią konia polskiego. Wszytko się dziwnie
rozpłynęło, podobnie jak majątek państwowy po 1989 roku. Nie wspominając o tym
bękarcie Repnina – Adamie. Jak to jego ojciec po urodzeniu syna kazał 6
hajdukom w barwach, przez całą Warszawę nieść kołyskę z kwiatami do pałacu
Repnina, w owym czasie namiestnika Carycy Katarzyny na Polskę.
Jak nie chcieli chłopi po dobroci rezygnować z ziemi i serwitutów, to
zaczęto wprowadzać oczynszowanie i wyrzucanie ich z ziemi odgórnie albo
ukazem carskim albo dekretami „powstańczymi”.
Pamiętam, zaraz po rozwiązaniu Państwowych Gospodarstw Rolnych i
zostawieniu tych 2 milionów ludzi na łasce losu, dzieci chodziły do szkoły co
drugi, trzeci dzień, ponieważ nie miały odpowiednich butów zimowych, a
transport nie istniał.
Obecnie 30% dzieci, w niektórych rejonach, chodzi do szkoły bez śniadań i
siedzi z łaski p. prof. Hankego, tego z Krakowa, byłego Ministra Oświaty,
tego od osinobusów, przez cały dzień w przechowalniach, zwanych świetlicami.
No i najważniejsze, 200 lat temu dzieci nie miały krzywicy, ani
gruźlicy. Były na słoneczku przez większą cześć dnia.
Obecnie „współczesna” nauka w wykonaniu aktorów sceny politycznej sprowadziła
edukację do siedzenia przez 5-8 godzin w murach budynku, a więc bez możliwości
korzystania z dobroczynnego działania promieniowania elektromagnetycznego,
przez artystów zwanego światłem.
Proszę zauważyć, od ponad 100 lat znamy efekt działania witaminy D, a
żadnemu ministrowi Edukacji nie przyszło do głowy przypomnieć
o tym dyrektorom szkół. Zajęcia z wf powinny odbywać się od 11.00 do
14.00 na boisku, nawet jak słońce nie świeci i jest chłodnawo.
Obecnie lekcje wf dobywają się w salach, w większości przypadków. I
za najważniejsze uważają owi ludkowie posiadanie sali gimnastycznej, najlepiej
z basenem. Nawet od kwietnia do października, jak słońce świeci, to nie widzimy
dzieci ani młodzieży na boisku. Po co, w jakim celu? W sali łatwiej na
nich można uważać. Nie znam programów nauczania wf-istów, ale sądząc po
prowadzonych zajęciach, w ogóle nie biorą pod uwagę pobytu na boisku.
Jaki to ma związek z ciążą?
Ano ma, i to bardzo silny.
Znowu odgórny „prikaz” jak za cara, zmusza dziewczynki do
szczepień preparatami zawierającymi nie tylko neurotoksyny, takie jak
aluminium, czy rtęć. Na marginesie. Proszę zauważyć, że jak przed nastu
laty zacząłem pisać o tym, to wakcynolodzy usprawiedliwiali się, np. taki dr
Grzesiowski z PZH [podobno już nie pracujący], że to nie jest ta rtęć
tylko inna rtęć, a ta którą oni w postaci Tiomersalu wstrzykują, nie szkodzi.
Po 10 latach zmienili zdanie. I zaczęto wycofywać rtęć ze szczepionek.
Teoretycznie.
Obecnie w zbiorowych opakowaniach szczepionki przeciwko grypie
znajduje się jednak rtęć. Niestety, mamy nadal nieuków, którzy
publicznie twierdzą, że rtęci nie ma w szczepionkach.
Dodatkowo w szczepionkach znajduje się Polisorbat 80 – związek chemiczny
odpowiedzialny za deformację narządów rodnych, czyli powodujący bezpłodność.
Ale przecież Polaków ma być tylko 15 300 000, jak to ustalono w
Raporcie Rzymskim z 1970 roku. Polskę reprezentował mjr UB Kołakowski, robiący
potem za profesora.
Czyli już na etapie przechodzenia dziewczynki w kobietę, czyli jeszcze
przed pierwszym okresem, poziom witaminy D-3 powinien być w granicach co
najmniej 50 – 70 ng. Niestety, tego Ministerstwo nie wiadomo dlaczego zwane
zdrowia, nie dopilnowuje i nie podaje się witaminy D w szkołach. Zajmuje się
natomiast wstrzykiwaniem przymusowym tych w/w neurotoksyn i wymyśla co raz to
nowe ustawy i rozporządzenia, doprowadzające do okaleczania dzieci,
Widać wyraźnie, że wykonuje instrukcje City of London,
ponieważ przedstawiciele wszystkich głównych koncernów znajdują się w
Parlamencie tego państwa.
Wiadomo, że przymus szczepień ułatwia wyprowadzenie
pieniędzy z Polski. Przecież mamy doświadczenie z lat 70., kiedy to po raz
pierwszy wprowadzono szczepionkę MMR i zdecydowana większość lekarzy
odrzuciła to. Zysk więc był mały. A tak, wystarczy odpowiednio pogadać
z jednym, czy dwoma urzędnikami, a reszta, jak Roboty Biologiczne, wykona
procedurę.
Czyli dochodzimy do końca.
Obecnie zorganizowano nam dzień tak, że dziecko, jak i młoda kobieta, przez
cały dzień przebywają w pomieszczeniu zamkniętym. Jak podałem, opalanie się,
czyli naświetlanie promieniowaniem słonecznym ma sens tylko w godzinach od
11.00 do około 14.00 i jest to związane z kątem nachylenia osi Ziemi w stosunku
do Słońca.
Innymi słowy, nie ma żadnego znaczenia, czy jest lato, czy jesień, czy
zima. Aż 99 % Polaków cierpi na chroniczny niedobór witaminy
D. Sprawę pogarsza wycofanie tranu w 1970 roku ze szkół. Zdziwienie więc
budzą twierdzenia PT Pediatrów, że witaminę D należy podawać tylko w zimie.
Jest to ewidentny objaw niewiedzy.
A przecież programy akademickie opracowuje Ministerstwo
Zdrowia. Dlaczego przeprowadzono redukcję nauczania biochemii? Sam musisz sobie
an to pytanie odpowiedzieć Szanowny Czytelniku.
Dlaczego Lekarze wykazują swoją głupotę, namawiając do
stosowania rozmaitego rodzaju kremów tzw. z filtrami? Zupełnie nie wiem.
Jeszcze bodajże w 1991 roku Ministerstwo wysyłało do PT Lekarzy ostrzeżenie, że
kremy te mogą powodować raka.
Udowodniono, że np. czerniak, jeden z najgroźniejszych nowotworów
,występuje zdecydowanie częściej u ludzi pracujących w
zamkniętych pomieszczeniach, np. biurach, fabrykach, aniżeli u ludzi
pracujących na terenie otwartym,
Dodatkowym czynnikiem powodującym wzrost zagrożenia jest
stosowanie kosmetyków, pisałem o tym. Najbardziej podatni są aktorzy, prawnicy,
ludzie wolnych zawodów, posiadający nadmiar gotówki i minimalną wiedzę z
chemii, czy biologii. Dlatego właśnie wprowadzono powszechne państwowe
nauczanie.
Wracając do ciąży.
Jak to starałem się udowodnić powyżej, już nastolatki mają niepełną wartość
witaminy D-3 w swoim organizmie. Tylko w Polsce jeszcze nadal pokutuje pojęcie
witaminy D-3, chociaż naprawdę to jest hormon, taki sam jak
estrogeny, czy tyreojodyna. Praktyczniewszystkie komórki w naszym
ciele mają receptory D-3.
Innymi słowy, z zależności od poziomu wit. D-3 w organizmie, w
przypadku braków, jedne z komórek zmniejszają swoją działalność, a inne nie.
Niestety, nie wiemy kiedy i jakie zahamują swoją pracę w zależności od
koncentracji wit. D-3 w organizmie.
Krótko. Braki witaminy D-3 powoduje np. zaburzenia w
systemie odporności, zaburzenia w pracy serca i mózgu, zaburzenia w pracy
trzustki, czy w likwidacji komórek rakowych.
Inaczej.
Przed podjęciem decyzji o zajściu w ciążę powinniśmy wykonać podstawowe
badania
• Morfologia – ważne jest stężenie hemoglobiny i
hematokryt, ponieważ wszystkie wyniki inne przeliczane są do prawidłowego
hematokrytu. Jeżeli jest za niski, to podane wyniki innych parametrów
biochemicznych należy przeliczyć do wartości prawidłowego hematokrytu czyli 42
-/+ 2.
• Poziom żelaza norma [ 60-80 mg]
• Fibrynogen
Są to najczulsze parametry funkcji wątroby, wcale nie ALAT, czy ASPAT,
nagminnie, niepotrzebnie wykonywane rutynowo.
• Mocznik i kreatynina, plus mocz z osadem, pokazują nam
funkcję układu wydalniczego. W moczu nie ma prawa być leukocytów, ani
erytrocytów. Dlatego zawsze powinno badanie osadu być wykonywane, nie tylko
badanie paskowe.
• 25 OHD – hormon odpowiadający za pracę ok. 3000
genów [norma 50-70ng].
• Białko CRP, będące wskaźnikiem tzw. wczesnego zapalenia [
dni/tygodnie], ale bez wymieniania narządu.
• OB., czyli wskaźnik późnego zapalenia, a konkretnie
zmiany ładunku powierzchniowego krwinek. Najczęściej wzrasta w zmianach
zwyrodnieniowych stawów, reumatyzmie, nowotworach, gruźlicy.
Te badania należy wykonać z jednego pobrania krwi.
W okresie 3-4 miesięcy należy uzupełnić ewentualne niedobory. Z mojej
praktyki wynika, że te niedobory występują u 80% młodych
kobiet.
Generalnie należy traktować jako poważny błąd wykonywanie
tylko morfologii i moczu w okresie bycia w ciąży. W momencie rozpoznania ciąży
należy powyższe badania przeprowadzać, w zależności od wyników, co 4-6 tygodni.
Przyjmowanie tabletek o mniejszej wartości aniżeli 5000 UI witaminy
D-3 plus 100 mcg wit K-2 mija się z celem. Zalecane przez PT
Pediatrów wartości 1000 czy 2000 UI są śmieszne. Takie tabletki podaje się
dzieciom do 30- 40 kg masy ciała, a nie pannom na wydaniu, o masie 60 – 70 kg.
W celu zamknięcia dyskusji nad ilością niezbędnej witaminy D-3 podam, że w
USA są już tabletki o wartości 50 000 UI.
Innymi słowy, opóźnienie w edukacji państwowego powszechnego
systemu nauczania sięga około 50 lat.
Także jako zaszłość historyczną należy traktować tzw. uderzeniowe dawki
domięśniowe wit.D-3, podawane w latach 1960/70, szczególnie dzieciom na wsi.
Witaminy D nie można magazynować, jest ona nam codziennie potrzebna.
Negatywnie na koncentracje witaminy D-3 w organizmie wpłynęła zmiana systemu
odżywiania w okresie ostatnich 2 pokoleń. Młode pokolenia nie piją już mleka od
krowy, tylko sinawy płyn mlekopodobny w kartonikach.
Przypominam, już w 1940 roku przeprowadzone doświadczenie wykazało, że
ten pasteryzowany płyn niewiele ma wspólnego z mlekiem od krowy. Cielaki
karmione mlekiem od krowy spokojnie rozwijały się. Grupa cielaków
karmiona mlekiem pasteryzowanym po 5 miesiącach od urodzenia padła.
Chcesz, aby twoje dziecko było chore, karm je mlekiem z kartonika!
Kupowanie przetworzonych produktów: temperatura powoduje rozkład witamin.
Tak więcgotowanie mleka również jest bez sensu.
Szczególnie w ostatnim trymestrze ciąży należy utrzymywać
prawidłową wartość witaminy D w organizmie. Proszę pamiętać, że jest ona
potrzebna dwóm osobom. Tej dużej i tej małej w brzuszku.
Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, i to w dodatku w tak nasłonecznionym
kraju jak Izrael, że dzieci urodzone z matek mających niskie stężenie
witaminy D-3, mają ;
·
większe ryzyko krzywicy,
·
rodzą się z niższą masa urodzeniową,
·
częściej występują u nich zakażenia,
·
astma i zaburzenia ze strony centralnego układu
nerwowego.
Stąd np. Murzyni powinni mieszkać w Afryce, ponieważ ich kolor skóry
zmniejsza tworzenie witaminy D w klimacie umiarkowanym. Podobnie zresztą, jak
Arabowie.
Badania przeprowadzone w Norwegii, Anglii, czy Holandii wykazały, że
kobiety o ciemnym kolorze skóry aż w 80 – 90% przypadkach miały znaczący niedobór
witaminy D-3. Stad dzieci rodziły się z w/w chorobami. Dodatkowo
ograniczenie w ekspozycji na słońce wynika z noszonego ubioru.
Żeby było śmieszniej, jacyś dowcipni inaczej urzędnicy przyjęli, że dla
tych kolorowych wystarczającym poziomem witaminy D-3 jest 10 ng, czyli 5 razy
mniejszy aniżeli dla białych. I wcale tego nie nazwali rasizmem.
Pomimo takiego szachrajstwa aż 77.9% kobiet pakistańskich miało poziom
witaminy D-3 poniżej 10 ng!!!
I tutaj znowu mamy obraz wiedzy i spolegliwości aktorów sceny politycznej z
Wiejskiej i nie tylko. Przyjmowanie tzw. emigrantów wiąże się z w/w
problemami. Czyli mamy do wyboru:
• albo poniesiemy koszty substytuowania wit. D-3 i nie tylko, co wg
obliczeń USA będzie kosztowało przez pierwsze 5 lat około 250 000 dolarów
rocznie/osobę,
• albo będziemy mieli liczne choroby wymagające leczenia. Co nam znowu
zniszczy system ubezpieczeń.
Ostrzegałem przed 2 laty, że przyjmowanie tych osobników bez kwarantanny,
jestszkolnym błędem urzędników, spolegliwie wykonujących polecenia City
of London, przekazywane im przez Brukselę.
Obecnie mamy już pierwsze epidemie odry w miejscach
przesiedlenia. A Główny Inspektor Sanitarny, zamiast przestrzegać podstawowych
przepisów z zakresu epidemiologii, zajmuje się ściganiem Rodzin Polskich i
sprzedażą szczepionek.
Kobiety chcące zajść w ciążę powinny zwracać uwagę na
stosowane podpaski. Te sprzedawane pod ogólną nazwą „skrzydełek” powinny być
zabronione. Proszę wykonać proste doświadczenie. Do szklanki z ciepłą woda 40
C, zanurzyć taką podpaskę i poruszać nią przez ok 20 minut. Woda robi się
mleczna. Innymi słowy, ta zawartość wycieka z podpaski i wpija się w wargi
sromowe. Podpaski są bielone chlorem, a chlor, jedna z silniejszych
trucizn, uwalnia się powodując stany zapalne sromu.
Przewlekłe używanie powoduje, że te mikrocząstki zachowują się tak jak
azbest i sąprzyczyną raka narządów rodnych, co udowodniono. Wędrują z
limfą do góry do miednicy małej. A tam na dole w kroczu jest zawsze ciepło,
wilgotno i jest tarcie.
Tak więc należy powrócić do starych bawełnianych podpasek.
A swoją drogą to ciekawe, że tyle milionów kobiet i dziewcząt używając tych
podpasek,nie sprawdziło ich. Przecież 90% pracowników Służby
Zdrowia to kobiety i żadna nie wpadła na pomysł
sprawdzenia w szklance wody, co używa w tak intymnym miejscu?
Przepraszam jednocześnie wszystkich Czytelników, ale nie będę odpowiadał na
pojedyncze zapytania odnośnie wymienionych powyżej problemów, tj. jakie badania
należy wykonywać, jak dawkować itd. Nie mam po prostu na to czasu. Proszę więc
przekazywać wszystkim znajomym powyższe informacje i wymagać od lekarzy
przepisywania zleceń na badania. A jak będą odmawiali, to zmienić prowadzącego
na takiego, który wie.
Opracowane na podstawie zaleceń Międzynarodowej Rady Lekarskiej d/s
Witaminy D.
Dr Jerzy Jaśkowski
jerzy.jaskowski@o2.pl
Gdańsk, 5 października 2016
jerzy.jaskowski@o2.pl
Gdańsk, 5 października 2016
Źródło http://www.polishclub.org/2016/10/04/dr-jerzy-jaskowski-ciaza-robic-aby-miec-zdrowe-dziecko/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz