Aż 90 proc. Polaków ma niedobór witaminy D. A to właśnie
ona może nas uchronić przed wieloma chorobami. Reguluje tak wiele procesów
życiowych, że nazywa się ją hormonem witaminowym. Każda komórka naszego ciała
wyposażona jest w receptor witaminy D.
Człowiek umie wytworzyć witaminę D sam – w skórze pod wpływem promieni słonecznych. Ale jesienią i zimą na ten naturalny proces nie ma co w Polsce liczyć.
Zjeść dużo witaminy D też jest trudno (najlepszym jej
źródłem są ryby morskie). Jeśli nie zapewniamy sobie odpowiedniej dawki tej
witaminy, warto stosować suplementy, bo ma ona ogromny wpływ na nasz dobrostan.
Oto przykłady.
1. Poprawia odporność. Niedobór witaminy D zwiększa
zapadalność na infekcje. Rośnie także ryzyko chorób o podłożu
autoimmunologicznym, czyli tych, w których układ odpornościowy zwraca się
przeciwko komórkom ciała.
Witamina D ma zdolność do kształtowania zarówno
wrodzonej, jak i nabytej odporności – pobudza do aktywności białe ciałka krwi
zwane makrofagami, wspomaga dojrzewanie innych elementów naszej odporności,
m.in. limfocytów T.
O wpływie słońca (a więc i witaminy D) na odporność
wiedziano już w „erze przedantybiotykowej”. Powszechnym „lekiem” na gruźlicę
było wysyłanie pacjenta do ciepłych krajów. Współczesne badania sugerują, że
rzeczywiście osoby, które mają zdiagnozowaną gruźlicę, jednocześnie mają niską
zawartość witaminy D w osoczu krwi w porównaniu z ludźmi zdrowymi o podobnych cechach
(wiek, płeć, masa ciała, zamożność).
Wiele razy badano związek między witaminą D a
odpornością. W jednym z nich testowano poziom witaminy D w osoczu fińskich
żołnierzy. Okazało się, że ci, którzy mieli jej za mało, opuścili znacznie
więcej dni służby z powodu infekcji górnych dróg oddechowych.
Istnieją też naukowe dowody na to, że niedobór witaminy D
zwiększa ryzyko zachorowania na grypę.
2. Zmniejsza ryzyko raka. Z analizy uczonych m.in. z
Harvardu i Oksfordu wynika, że u osób mających niedobór witaminy D występuje o
14 proc. większe ryzyko zgonu z powodu raka! Szczególnie dobrze udowodniony
jest związek między niedoborem witaminy D a zwiększonym ryzykiem rozwoju raka
piersi czy jelita grubego. Niemal wszystkie badania dotyczące tego drugiego
nowotworu złośliwego wykazywały, że im wyższy poziom witaminy D, tym mniejsze
ryzyko zachorowania. Niektórzy sugerują też, że odpowiedni poziom witaminy D
może przekładać się na większe szanse na wygranie walki z rakiem.
3. Wzmacnia kości. Witamina D wspomaga tworzenie się w
młodości odpowiedniej masy kostnej, po to byśmy w wieku dojrzałym nie cierpieli
na osteoporozę. Pomaga we wbudowywaniu się wapnia w kości. Jeżeli brakuje
witaminy D, kości mogą ulegać krzywicy, osteomalacji, czyli rozmiękaniu, lub
osteoporozie. Witamina D sprzyja absorpcji wapnia w jelicie cienkim i stymuluje
podział komórek kościotworzenia. Promuje też tworzenie się białka w tkance
łącznej – kolagenu. Jest bardzo potrzebna mięśniom. U niektórych osób mających
kłopoty z poruszaniem się, np. z wchodzeniem po schodach – winny jest często
właśnie niedobór witaminy D. Suplementacja może czasami czynić w tej kwestii
cuda.
Istnieją dowody, że regularne stosowanie witaminy D ma
działanie ochronne przed złamaniami i upadkami. A one są największym zagrożeniem
w przypadku osteoporozy.
4. Działa antydepresyjnie. Uczeni dopiero zaczynają
poważnie badać związek pomiędzy witaminą D a zaburzeniami nastroju. Ale
wszystko wskazuje na to, że taki istnieje. Wiadomo m.in., że także komórki w
mózgu – neurony – mają na swojej powierzchni receptory witaminy D. Na pewno
wychodzenie na słońce poprawia nastrój. Nasza szyszynka jest wtedy lepiej
doświetlona. W krajach skandynawskich, gdzie kąt padania promieni słonecznych
przez cały rok jest mniejszy niż w Polsce, notuje się znacznie więcej
przypadków depresji czy samobójstw.
Istnieje też związek witaminy D z procesami myślowymi.
Osoby cierpiące na chorobę Alzheimera mające wyższy poziom witaminy D w osoczu
lepiej radzą sobie przy testach poznawczych niż chorzy z niedoborem witaminy D.
5. Chroni przed cukrzycą. Cukrzyca typu 1. jest jedną z
tych chorób, których częstość występowania wyraźnie się różni w zależności od
położenia geograficznego. Dziecko urodzone w Finlandii ma blisko 400 razy
większe ryzyko rozwoju tej choroby niż dziecko w urodzone w Wenezueli.
Oczywiście sama zależność geograficzna nie jest wystarczająca do wyciągania
wniosków, ale uczeni doszukują się związku między ilością światła słonecznego a
ryzykiem zachorowania.
Wyniki badań potwierdzających taką zależność pochodzą
m.in. z 30-letnich testów obejmujących 10 tys. fińskich dzieci od urodzenia do
dorosłości. Maluchy, które regularnie zażywały suplementy witaminy D, miały
niemal o 90 proc. mniejsze ryzyko rozwoju cukrzycy typu 1 niż te, które nie
otrzymywały dodatkowo tej witaminy. Przyczyna ochronnego działania witaminy D
może leżeć w pracy układu odpornościowego. W cukrzycy typu 1. ciało zwraca się
przeciwko własnym komórkom trzustki produkującym insulinę.
6. Kontroluje ciśnienie. Z badań wspomnianych już naukowców
z Harvardu i Oksfordu wynika, że u dorosłych osób z niskim poziomem witaminy D
występuje o 35 proc. większe ryzyko śmierci z powodu choroby układu krążenia.
Serce jest wielkim mięśniem. Jak wszystkie mięśnie
szkieletowe komórki serca mają na swojej powierzchni receptory witaminy D.
Amerykańskie doświadczenia (w ramach Health Professional
Follow-Up Study) sprawdzały poziom witaminy D w osoczu niemal 50 tys. zdrowych
mężczyzn. Badania były kontynuowane przez kolejnych 10 lat. Okazało się, że
mężczyźni, którzy mieli za mało witaminy D, byli dwa razy częściej narażeni na
zawał serca.
Inne prace potwierdziły, że odpowiedni poziom witaminy D
zmniejsza ryzyko zawału serca, udaru mózgu i ogólnie chorób układu
naczyniowego. W jaki sposób witamina D może chronić serce?
Jej niski poziom związany jest z wyższym ciśnieniem krwi.
Co ciekawe, nadciśnienie nęka nas szczególnie w okresie zimowym, co pokrywa się
z niedoborem światła słonecznego. Witamina D, kontrolując ciśnienie krwi i
zapobiegając uszkodzeniom naczyń krwionośnych, sprzyja zdrowemu sercu.
7. Dba o płodność. Uczeni podejrzewają się, że witamina D
odgrywa rolę w zaburzeniach płodności, a nawet ma znaczenie podczas samego
zapłodnienia.
W USA spośród kobiet w wieku reprodukcyjnym ponad 40
proc. ma nieodpowiednie stężenie witaminy D w osoczu krwi.
Wpływ niedoboru tego związku na płodność potwierdzono
laboratoryjnie u myszy. Zwierzęta, które miały niski poziom witaminy D lub nie
miały receptorów tego związku (były specjalnie zmodyfikowane genetycznie),
miały nieprawidłowo rozwiniętą macicę, nie były zdolne do tworzenia dojrzałych
komórek jajowych, co skutkowało niepłodnością. Jeśli mimo to udało się
doprowadzić do mysiej ciąży, płody nie rosły. Doświadczenia z amerykańskich
klinik in vitro pokazują, że kobiety mające prawidłowy poziom witaminy D mają
większą szansę na zajście w ciążę w porównaniu z tymi z niedoborem tego
związku.
8. Walczy z próchnicą. Badania przedstawione w piśmie
„Pediatrics” przekonują, że niski poziom witaminy D u matki podczas ciąży
sprzyja próchnicy u dziecka. Ale kiedy maluch już się narodzi, witamina D ma
też ogromny wpływ na to, czy będzie miał zdrowe ząbki. Ponieważ sprzyja ona
wchłanianiu wapnia oraz wspomaga odporność – pomaga naturalnie zwalczać
bakterie bytujące w buzi. Sprzyja też procesom naturalnej mineralizacji zęba i
może nawet zastopować wczesny etap tworzenia się próchnicy.
Niektórzy dentyści w Stanach Zjednoczonych są zdania, że
zamiast fluoryzować wodę, lepiej zadbać o to, żeby dziecko miało odpowiedni
poziom witaminy D. I oczywiście myło zęby oraz stosowało zdrową dietę.
Zalecane dawki suplementacji witaminy D
Noworodki i niemowlęta – dawkę ustala pediatra. Zazwyczaj
to około 400-600 IU do szóstego miesiąca, 400-1000 IU między 6. a 12.
miesiącem. Suplementacja zależy też od pory roku – jesienią i zimą bywa
większa.
Dzieci i nastolatki – suplementacja w dawce 1000-2000 IU
na dobę (zależnie od masy ciała) od września do kwietnia lub przez cały rok,
jeśli latem nie można zagwarantować odpowiedniej syntezy witaminy D przez
skórę. Osoby dorosłe (powyżej 18 lat) – suplementacja w dawce 2000-5000 IU na
dobę (zależnie od masy ciała) jest zalecana przez cały rok, jeśli nie można
zagwarantować latem wystarczającej syntezy witaminy D przez skórę. Osoby
starsze (65 lat i powyżej) powinny przyjmować dawkę 2000-5000 IU przez cały rok
ze względu na pogarszającą się skuteczność syntezy witaminy D z wiekiem. Osobne
wytyczne są też ustalone dla kobiet w ciąży i karmiących piersią, osób z grup
ryzyka niedoboru witaminy D (np. wcześniaków), osób z otyłością, pracujących w
nocy i o ciemnej karnacji. Wszyscy wymagają większych dawek witaminy D.
Powinien je określić lekarz.
źródło: wysokieobcasy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz