niedziela, 24 kwietnia 2016

7 najgroźniejszych kłamstw, które możesz usłyszeć od lekarza

Właściwie nie ma to wielkiego znaczenia, czy lekarz jest świadomy, że się myli, czy nie. Ważne jest to, że jego niewiedza może Cię nawet zabić. Prawdopodobnie Ty też usłyszałeś już któreś z tych kłamstw. Ale nie ma powodu, dla którego miałbyś dać się im omamić. Poznaj więc „7 najgroźniejszych kłamstw“ medycyny konwencjonalnej, aby uniknąć losu swoich krewnych, znajomych czy sąsiadów, którzy w nie uwierzyli.      

KŁAMSTWO NR 1: „Musisz koniecznie obniżyć poziom swojego cholesterolu”

„Ma Pan zbyt wysoki poziom cholesterolu. Jeśli nie będzie Pan przyjmował leków na jego obniżenie, może Pan w każdej chwili dostać zawału. Od dziś musi Pan koniecznie brać ten lek…”.
Każdego dnia w Polsce blisko 100 osób umiera na zawał serca. Powszechne przekonanie, obowiązujące do dziś w medycynie, jest takie, że jedną z głównych przyczyn zawału jest podwyższony cholesterol „zatykający” tętnice.
Pod wpływem tych opinii kilka milionów Polaków zażywa codziennie leki obniżające stężenie cholesterolu. Dowiedziono jednak, że te leki wcale nie zmniejszają ryzyka śmierci z powodu zaburzeń kardiologicznych!
Zdaję sobie sprawę, że te słowa mogą szokować. To, co mówię, jest absolutnym przeciwieństwem tego, czego zwykle uczy się na uczelniach medycznych. Sprzeczność tę wykazali najznamienitsi kardiolodzy. Potępiają oni fakt, że milionom ludzi z chorym sercem podaje się leki, które mają potencjalnie niebezpieczne skutki uboczne, podczas gdy istnieje naturalne rozwiązanie pozwalające na redukcję zagrożeń sercowo-naczyniowych bez leków lub przy ich minimalnym wykorzystaniu – i dotyczy to też osób, które przeszły już zawał lub udar mózgu!
Medycyna konwencjonalna stoi bowiem na straży archaicznego poglądu, że drogą do uniknięcia zawału jest ściśle określony poziom cholesterolu we krwi. Stąd zalecenie, by poziom LDL obniżać, gdy jest za wysoki, a HDL podnosić, gdy jest za niski. Wszystko to przy pomocy leków takich jak statyny, na których koncerny farmaceutyczne zbijają fortuny, lub pokarmów „obniżających cholesterol“, które według reklam czynią cuda.
Nie jest niespodzianką, jak ogromną władzę posiada przemysł farmaceutyczny. Jego przedstawiciele robią wiele, aby przekonać lekarzy, że medycyna alternatywna opiera się na iluzji (efekt placebo itd.) i że tylko syntetycznie wytwarzane lekarstwa mają działanie udowodnione naukowo.
Tymczasem wiemy już na pewno, że obniżanie poziomu cholesterolu absolutnie nie zmniejsza śmiertelności z powodu chorób układu krążenia. Nie redukuje także płytki miażdżycowej, która zatyka tętnice i o której powstawanie również obwiniany jest cholesterol.
Wyniki badań pokazują jednoznacznie, że duża część społeczeństwa zażywa statyny zupełnie bez potrzeby. Dzięki temu na konta koncernów farmaceutycznych wpływają setki milionów złotych.
Statyny zaś mogą zrobić więcej złego niż dobrego! Stanowią zagrożenie dla wątroby, nerek i ośrodków pamięci. Są odpowiedzialne za skurcze mięśni. Zwiększają ryzyko ponownego wylewu. Wysoka dawka statyn przyczynia się do rozwoju cukrzycy.
A jednym z najbardziej niepożądanych i zgubnych skutków ubocznych statyn jest to, że w znaczący sposób hamuje wytwarzanie koenzymu Q10 (CoQ10) w Twoim organizmie.
Dlaczego to takie ważne? Najważniejszym mięśniem w Twoim organizmie jest serce, akoenzym Q10 jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania komórek mięśniowych serca!
Udawanie więc troski o Twoje serce, a jednocześnie zmniejszanie stężenia Twojego koenzymu Q10 można porównać do sytuacji, w której mechanik samochodowy obiecywałby Ci lepsze osiągi Twojego auta, a jednocześnie za Twoimi plecami popsuł w nim silnik lub wylał paliwo ze zbiornika!
Dlatego, jeśli zażywasz leki obniżające Twój poziom CoQ10, a dzieje się tak w przypadku większości leków przeciw cholesterolowi, to koniecznie musisz uzupełniać dietę o suplementy zawierające ten koenzym.

To niedopuszczalne, że tak mało lekarzy informuje o tym swoich pacjentów!

Prawda jest taka, że rozwiązania i terapie naturalne najczęściej w ogóle nie są znane lekarzom. Nie mogą więc oni zaoferować dobrego i skutecznego lekarstwa na choroby serca. Właśnie dlatego większość ludzi, których w swoim życiu poznałeś, umrze na skutek zawału czy udaru. Mają oni jedną cechę wspólną – ślepo wierzą w to, co słyszą, od osób ubranych w białe kitle.
Na szczęście Ty nie należysz do tego grona. Podobnie jak inne osoby, które mając dość kolejnych rozczarowań i katastrof, wybrały inną drogę: ochrony zdrowia w sposób naturalny.
Wielu z nich jest dzisiaj zagorzałymi zwolennikami takiej medycyny. Przyjmują taką samą postawę jak my: nie podważają z założenia sensu dokonującego się w medycynie postępu, ale wiedzą, że należy podchodzić do niego z rezerwą, i że istnieje naturalna, bardziej bezpieczna alternatywa.

KŁAMSTWO NR 2: „Musisz od zaraz zacząć brać insulinę”

„Przykro mi, ale Pani hiperglikemia przerodziła się już w cukrzycę i nie ma na nią innego sposobu jak codzienne przyjmowanie insuliny. W przeciwnym przypadku grozi Pani uszkodzenie nerek, ślepota, wylew albo amputacja…”.
Cukrzyca jest chorobą, która szerzy się dziś najszybciej, a wszelkie prognozy przewidują dalsze gwałtowne pogarszanie się tej sytuacji.
Obecnie w Polsce ponad 2,5 miliona chorych cierpi na cukrzycę, przy czym aż połowa z nich nie jest tego świadoma. Dodatkowo mamy jeden z najwyższych na świecie odsetków występowania upośledzonej tolerancji glukozy w populacji dorosłych, co oznacza, że tempo wzrostu liczby chorych będzie u nas nadal bardzo gwałtowne (w latach 1984–2000 liczba cukrzyków już zwiększyła się dwukrotnie).
Niestety większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że jest poważnie zagrożona.

Jest wyjście

Osoby cierpiące na cukrzycę na ogół nie mają pojęcia, w jaki sposób mogłyby odwrócić postęp choroby. Nie wiedzą nawet, że w ogóle jest to możliwe.
Tymczasem przestrzeganie konwencjonalnych metod leczenia może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych, a nawet do przedwczesnej śmierci.
Jeśli  chorujesz na cukrzycę, lekarz z pewnością przepisze Ci odpowiednie leki. Jednak musisz wiedzieć, że niektóre z nich, sztucznie podwyższając poziom insuliny, powodują również odkładanie się w organizmie złych tłuszczów, co może znacząco zwiększyć zagrożenie chorobami układu krążenia. Na przykład stosowaniu leku przeciwcukrzycowego o nazwie rozyglitazon (Avandia – lek wycofany ze sprzedaży w  Europie w 2010 roku) przypisuje się odpowiedzialność za śmierć kilkudziesięciu tysięcy osób w Stanach Zjednoczonych.
Pamiętaj jednak, że nigdy i pod żadnym pozorem nie należy przerywać terapii zaleconej przez lekarza bez porozumienia z nim. Dlatego, jeśli bierzesz już leki przeciw cukrzycy, mimo wszystko ich nie odstawiaj przed wizytą u lekarza.
Jeżeli natomiast chcesz się rozprawić z przyczynami cukrzycy typu 2, zapoznaj się znaturalnymi metodami stabilizowania poziomu cukru we krwi i przywracania normalnej wrażliwości na insulinę. Okazuje się bowiem, że wystąpieniu cukrzycy typu 2 można nie tylko łatwo zapobiec, ale czasem można ją nawet całkowicie wyleczyć, pod warunkiem konsekwentnego wprowadzenia kilku zmian w trybie życia.

Dlaczego nie powie Ci o tym lekarz?

Większość lekarzy po prostu nie zna wyników badań dotyczących medycyny naturalnej. Nie informują ich też o nich – tak jak w przypadku leków syntetycznych – firmy farmaceutyczne, bo byłoby to wbrew ich interesom.
Przykre to, ale niestety prawdziwe.
Tymczasem naukowcy z Uniwersytetu w Newcastle w Wielkiej Brytanii przebadali grupę diabetyków w wieku około pięćdziesięciu lat. Przez 8 tygodni przestrzegali oni prostej, ale restrykcyjnej diety. Rezultat? Ich glikemia na czczo i po posiłku stopniowo powracała do normy, a trzustki – do swoich normalnych zdolności do produkcji insuliny.
Wszystkie objawy cukrzycy zniknęły na dobre: po upływie 3 miesięcy od powrotu do normalnej diety 64% uczestników badania w dalszym ciągu nie wykazywało żadnych objawów choroby.

KŁAMSTWO NR 3: „To tylko normalny skutek starzenia się”

„Niestety nie można nic poradzić na… (tu wstaw swój problem, o którym mówisz lekarzowi). Musi Pani nauczyć się z tym żyć…”.
Najlepszą bronią do walki z tego typu medyczną niekompetencją jest Twój płaszcz: kiedy słyszysz takie bzdury, bierz go i wychodź.

160-letni szczur, 400-letnia gąsienica i Twoje 130. urodziny

Tak, współczesna nauka potrafi sprawić, że niektóre gatunki będą dożywały takiego wieku (liczonego oczywiście jako „wiek zwierzęcy“), pozostając w dobrym zdrowiu. W rzeczywistości naukowcom udało się spowodować, że kilka „glist” przekroczyło obliczoną dla ich gatunku granicę 500 lat.
Oczywiście nikt nie chciałby żyć dodatkowych 40 lat przykuty do wózka inwalidzkiego, charcząc i nie potrafiąc dodać 2 do 2. Ale nie o takim wydłużeniu życia mówią autorzy badań przeprowadzanych na zwierzętach. Udaje im się przedłużyć fazę „wieku średniego“, a nie „wieku starczego“.
Obserwując panujące obecnie trendy, średnia oczekiwana długość życia Twoich dzieci wyniesie 100 lat. Ale jest to wyliczone bez brania pod uwagę wszystkich ostatnich odkryć w tej dziedzinie, które prezentujemy w raportach Dossier Naturalnych Terapii.

Oto jedno z największych odkryć

Przyznają to nawet lekarze medycyny konwencjonalnej: jeden z hormonów gra kluczową rolę w regulacji Twojego zegara biologicznego. Czy wiesz, który?
Nie, to nie jest melatonina. Oczywiście, jeśli przyjmujesz melatoninę, będziesz dłużej żyć – już dawno udowodniono to w wielu badaniach. Ale to nie jest największe odkrycie.
Nie jest to też DHEA (pod względem ilości główny hormon w organizmie). Jednak jako osiemdziesięciolatek  będziesz mieć zaledwie 5% stężenia DHEA, jakie miałeś w wieku lat dwudziestu. To za mało.
Wiesz, co wspólnego mają osoby chore na raka, choroby serca, nadciśnienie, otyłość, cukrzycę i chorobę Alzheimera? Niski poziom DHEA we krwi. A jednak pomimo to DHEA jest mniej znaczący niż hormon, o którym Ci zaraz powiem.
Nie jest to też testosteron, tymozyna, pregnenolon ani inne przydatne hormony. One wszystkie są daleko w tyle – przy nim grają drugoplanową rolę.
Panie i Panowie, zwycięzcą jest…

HGH!

HGH to ludzki hormon wzrostu. Jeśli chodzi o siłę oddziaływania – żaden inny mu nie dorównuje.
W cytowanym wielokrotnie badaniu z 1990 r. dr Daniel Rudman podał HGH 21 mężczyznom w wieku od 61 do 81 lat. Przeciętny uczestnik badania zyskał 8,8% masy mięśniowej (bez żadnych dodatkowych ćwiczeń) i stracił 14,4% tłuszczu.
Co więcej, powróciło ich zainteresowanie seksem (i mieli lepsze osiągnięcia w tym zakresie), ich skóra zrobiła się grubsza, i odnotowali jeszcze kilka pozytywnych zmian w swoim samopoczuciu, tak jakby ubyło im dziesięć – dwadzieścia lat. Jeden z badanych powiedział:
Budzę się rano, staję przed lustrem i znów widzę 35-latka!
Niestety, kuracja hormonem HGH kosztuje rocznie od 10 do 30 tysięcy dolarów.

Na zawsze pięćdziesięcioletni…

Tak, dzięki HGH pełne aktywności życie do 120 lat jest na wyciągnięcie ręki. Wkrótce ludzie będą dożywać 150 lat albo i więcej.
Ale w jaki sposób? Wszak koszty takiej terapii przekraczają przeciętne możliwości budżetowe!
Niekoniecznie. Twoja przysadka mózgowa wciąż produkuje mnóstwo HGH i będzie tak robić do końca Twoich dni. Problem leży w tym, że z wiekiem do krwi uwalniana jest coraz mniejsza ilość tego hormonu.
Na szczęście istnieją naturalne środki, które powodują większe wydzielanie HGH do krwi. Niektóre z nich działają nawet skuteczniej niż zastrzyki z HGH. A najbardziej niezwykłe jest to, że nie zawierają ani jednej jego molekuły!

Ale hormony to jeszcze nie wszystko

Badania na temat współczesnego żywienia pokazały, że wiele pokarmów przyczynia się do starzenia organizmu, wywołując różne reakcje szkodliwe dla komórek i organów (w szczególności tętnic i mózgu), takie jak:
  • utlenianie, które powoduje śmierć komórek i uszkadza DNA (będąc źródłem nowotworów). Jest ono spowodowane spożyciem pokarmów, których trudno unikać;
  • glikacja: proteiny i cukry (fruktoza i glukoza) łączą się, by stworzyć ciężkie związki, które niszczą Twój organizm. To trochę tak jakby zbyt długo gotować jajko – skutków nie da się cofnąć. Szkody są nieodwracalne. Glikacja występuje także wtedy, gdy spożywasz mięsa pieczone na grillu;
  • stan zapalny: kiedy jest chroniczny, zabija komórki mózgowe, spowalnia krążenie i może powodować powstawanie blaszek miażdżycowych w naczyniach krwionośnych (przez co wywołuje ryzyko zawału i udaru).
Wszystkie te reakcje są przyspieszane nieodpowiednim odżywianiem.
Dobra wiadomość jest taka, że właściwe odżywianie ma z kolei działanie pozytywne: chroni Twoje komórki, wzmacnia ich błony, czyni je młodymi i elastycznymi, wygładza Twoją skórę. Odpowiednia dieta może przyczynić się do reaktywacji niszczonych przez lata funkcji Twojego organizmu.

KŁAMSTWO NR 4: „Tylko leki mogą utrzymać Pana ciśnienie krwi na właściwym poziomie”

Ma Pan ciśnienie 135/95, co oznacza, że przekroczył Pan niebezpieczną granicę. Musi Pan brać lekarstwa, aby to ciśnienie obniżyć”.
Jeśli masz nawet minimalnie wyższe ciśnienie niż to, które uważa się za prawidłowe, lekarze spróbują zmusić Cię do przyjmowania leków do końca życia. Są przekonani o tym, że nadciśnienia nie można wyleczyć, a jedynie trzymać w ryzach za pomocą leków.
I na tym polega problem. To nie ma nic wspólnego z prawdą.
W większości przypadków nadciśnienie nie pojawia się na skutek jakiejś choroby i może być całkowicie wyleczone dzięki zmianie trybu życia. Co więcej, wzrost ciśnienia wraz z wiekiem wcale nie jest nieunikniony, jak to się często uważa. Może być on nieznaczny lub wręcz żaden, jeśli tylko zastosuje się podstawowe zasady zdrowego życia.
Z badań prowadzonych wśród australijskich Aborygenów mieszkających w miastach wynika, że po zmianie ich trybu życia (w tym: sposobu odżywiania się i spędzania czasu) na tradycyjny w ciągu 7 tygodni udało się im nie tylko zrzucić wagę (średnio ponad 3,5 kg na osobę), ale również obniżyć poziom cukru we krwi oraz… ciśnienie. Skuteczniej niż stosując jakiekolwiek leki.
Podaję również kilka innych czynników, które pomogą Ci obniżyć ciśnienie krwi w sposób naturalny, wśród nich są m.in. tak zaskakujące jak:
  • dieta o niskim indeksie glikemicznym,
  • opalanie się (po kilkanaście minut w godzinach południowych) lub suplementacja witaminy D3 zimą oraz
  • wyeliminowanie z diety napojów gazowanych.

KŁAMSTWO NR 5: „Nie można nic poradzić na chorobę Alzheimera”

Niestety, mam złe wieści – tomografia komputerowa wskazuje na wczesne stadium choroby Alzheimera. Możemy troszkę spowolnić postęp choroby, ale nie ma na nią skutecznego lekarstwa. Musi Pani pomyśleć o zapewnieniu sobie jakiejś opieki”.
Jeśli Ty lub ktokolwiek Ci bliski zaczyna wykazywać choćby najmniejsze symptomy choroby Alzheimera, kieruj się prosto do lekarza specjalizującego się w medycynie naturalnej. Nawet nie próbuj tracić czasu na „konwencjonalnych“ lekarzy.
Choroba Alzheimera dotyka coraz więcej osób – w Polsce cierpi na nią obecnie aż 14% osób po sześćdziesiątym piątym roku życia i aż 40% osób po osiemdziesiątce. To co najmniej 250 000 chorych, z których około 150 000 nie ma jeszcze postawionej diagnozy.
Nie warto więc tracić cennego czasu na konsultacje z osobami, które twierdzą, że nie da się nic zrobić. Bo to nieprawda!
Odpowiednia dieta i właściwy tryb życia mogą spowolnić postęp choroby. Nieodpowiednie – nawet go przyspieszyć.
Ale ponieważ musisz działać najszybciej jak to możliwe, już teraz podaję Ci w skrócie najważniejsze zasady, do których warto się stosować:
  1. unikaj węglowodanów,
  2. jedz właściwe tłuszcze,
  3. jedz owoce i warzywa,
  4. jedz jajka,
  5. nie pij wody z kranu (może zawierać aluminium),
  6. pij czerwone wino (w rozsądnych ilościach),
  7. stosuj odpowiednie suplementy diety,
  8. ćwicz – tak ciało, jak i umysł.

KŁAMSTWO NR 6: „Twoją jedyną szansą jest chemioterapia i radioterapia”

Niestety nowotwór zaatakował już węzły chłonne. Trzeba jak najszybciej rozpocząć chemioterapię i naświetlania”.
Mam ogromną nadzieję, że tych słów nigdy nie usłyszysz. Wraz z całym zespołem Poczty Zdrowia pracujemy w dzień i w nocy, aby dać Ci wszelką istniejącą broń, która może uchronić Cię przed rakiem. Ale nawet, gdybyś dowiedział się, że masz nowotwór, wciąż możesz wyzdrowieć.
Co ważne, nie zawsze jedyną szansą jest to, co lekarze zalecają dziś standardowo: chemioterapia i naświetlania. Słyszę od Czytelników z całego świata wiele historii, które tego dowodzą. Metod pozbycia się nowotworu może być naprawdę wiele.
Problem polega na tym, że ogromna większość lekarzy ich nie zna. Uparcie trzymają się dawnych metod leczenia raka, o których uczyli się na studiach, a z których wiele – jak dowodzą obecne badania – jest NIESKUTECZNYCH.
Niestety tylko niewielka część środowiska medycznego zna najnowsze wyniki badań w tej dziedzinie, a jeszcze mniejsza interesuje się osiągnięciami medycyny naturalnej. Oto przykład:

Pomaga zwalczyć 16 różnych rodzajów raka, a „eksperci” wciąż twierdzą, że Ci szkodzi

To niesłychane, że lekarzom oraz marketingowcom udało się z niego zrobić kozła ofiarnego, choć chroni ono organizm niemal przed każdym rodzajem chorób: od nowotworów przez cukrzycę po choroby układu krążenia, demencję i infekcje. Dlatego przestrzegam, nie daj sobie wyprać mózgu ich kampanią strachu przed… słońcem.
Badania naukowe wykazały, że witamina D, którą w sposób naturalny wytwarza Twój organizm podczas kąpieli słonecznych, redukuje zagrożenie nowotworem, pod warunkiem utrzymywania się jej stężenia w osoczu na poziomie minimum od 40 do 50 ng/ml.
Jest to bardzo dobra wiadomość, ponieważ podnoszenie poziomu witaminy D w organizmie jest wyjątkowo łatwe i przyjemne. Wystarczy regularnie zażywać kąpieli słonecznych i jeść tłuste ryby (na przykład łososia, sardynki, makrele…) przyrządzane w niskiej temperaturze, a także niektóre drożdże.
I choć witamina D jest nam niezbędna, to od kilku dekad lekarze i kosmetolodzy zalecają okrywanie się przed słońcem, smarowanie skóry kremami z wysokim filtrem itp. Podtrzymują te zalecenia, mimo że w badaniu, którego wyniki opublikowano w Journal of the National Cancer Institute w 2002 r., nie znaleziono (na podstawie obserwacji 603 uczestników chorych na raka skóry) żadnego powiązania pomiędzy oparzeniem słonecznym, opalaniem, ekspozycją na promienie słoneczne a występowaniem różnych form raka skóry.
Wielu naukowców, w tym dr William Grant, opublikowało w prestiżowych czasopismach medycznych artykuły potwierdzające, że racjonalne korzystanie ze słońca w Stanach Zjednoczonych mogłoby obniżyć liczbę zachorowań na raka (o 185 000 rocznie) i pozwolić na uniknięcie 30 000 zgonów spowodowanych rakiem piersi, jajników, prostaty, macicy, przełyku, odbytu, żołądka i pęcherza moczowego. Dla porównania: co roku w Stanach Zjednoczonych na raka skóry umiera 7500 osób.
Oznacza to, że korzyści wynikające z przebywania na słońcu, a w szczególności zmniejszenie ryzyka zachorowania na inne rodzaje nowotworów, znacznie przewyższają potencjalne ryzyko powstania nowotworów skóry, a przede wszystkim czerniaka (ten efekt uboczny ekspozycji na słońce jest zresztą nadal przedmiotem dyskusji).
Jeżeli nie będziemy korzystać ze słońca lub będziemy smarować się kremami z najwyższym filtrem, narazimy się na niedobór witaminy D, który może zwiększyć ryzyko zachorowania na raka.

Również w tym przypadku zapobieganie prowadzi do katastrofy

Choć badania naukowe wskazują, że jest to szkodliwe, wciąż na ogromną skalę prowadzi się badania przesiewowe na obecność antygenu PSA. Co roku setki tysięcy mężczyzn przechodzą niepotrzebne katusze. Wielu z nich musi poddać się biopsji prostaty lub bolesnemu i zupełnie niepotrzebnemu zabiegowi usunięcia tego gruczołu.
Powinieneś wiedzieć, że mimo iż większość lekarzy i urologów uważa, że stężenie antygenu PSA ponad 4 ng/ml oznacza pojawienie się problemu, to jednak 80% mężczyzn, u których stężenie antygenu PSA wynosi pomiędzy 4 a 10 ng/ml, choruje na łagodny przerost gruczołu krokowego, który nie ma nic wspólnego z rakiem, a także, że wynik taki może być spowodowany innymi przyczynami, na przykład stanem zapalnym lub przyjmowaniem leków (takich jak ibuprofen).
Badania pozwalające określić stężenie antygenu PSA we krwi służą co prawda wykryciu raka, ale nie potrafią jednoznacznie określić, czy jest to łagodny i powoli rozwijający się nowotwór, który nie przysparza problemów, czy też jest to bardziej agresywny rodzaj raka.
Tymczasem wzrost liczby komórek nowotworowych w prostacie odbywa się w większości przypadków niezmiernie powoli. I to tak powoli, że pomimo pojawienia się guza, 80% mężczyzn, u których wystąpi „nowotwór prostaty” nie zdąży nawet tego zauważyć, bo… umrą oni z całkiem innych przyczyn!
Co więcej, badanie stężenia antygenu PSA jest jak rzut monetą: pozwala ono na zdiagnozowanie jedynie 3,8% rzeczywistych przypadków raka; oznacza to, że 96,2% nowotworów pozostaje niezdiagnozowane!
Autorytety medyczne, w tym nawet dr Richard Ablin – ten sam, który odkrył antygen PSA w 1970 roku – apelują, aby nie prowadzić już badań przesiewowych w kierunku raka prostaty za pomocą badania stężenia antygenu PSA w osoczu. Jednak wielu lekarzy wciąż zaleca je swoim pacjentom.
A oto tylko niektóre przykłady na to, jak skarby natury mogą Ci pomóc w walce z rakiem:
  • Kurkuma przyczynia się do samozniszczenia komórek nowotworowych oraz zakłóca ich rozmnażanie się. Ale niezbędne jest zmieszanie kurkumy z tłuszczem (na przykład z oliwą z oliwek) i pieprzem, aby Twój organizm mógł przyswoić tę substancję.
  • Zielona herbata zawiera duże ilości galusanu epigallokatechiny (EGCG) z rodziny polifenoli. Podczas badań laboratoryjnych badacze zaobserwowali, że substancja ta jest w stanie powstrzymać rozwój nowotworu. Z pewnością istnieje różnica między tym, co dzieje się w laboratorium, a wnętrzem ciała ludzkiego, ale wiele badań dowiodło, że smakosze zielonej herbaty rzadziej chorują na raka.Powinieneś jednak wiedzieć, że ta najbardziej rozpowszechniona – chińska zielona herbata – zawiera niewiele EGCG. O ile tylko masz takie możliwości, lepiej pij japońską –bogatszą w EGCG.
  • Awokado jest od dawna znane ze swoich właściwości antycholesterolowych i zdolności do utrzymania w zdrowiu układu krążenia. Nowością zaś są najnowsze wyniki badań dr. Stevena M. D’Ambrosio i jego współpracowników z Ohio State University w Stanach Zjednoczonych. Wskazują one na to, że składniki fitochemiczne wyciągu z awokado Haas (odmiana o czerwonawej i ciemnej skórce) potrafią zniszczyć komórki rakowe, a stosowane doustnie – uniemożliwiają przekształcanie się komórek w stanach przedrakowych w nowotworowe.

KŁAMSTWO NR 7: „Każdy cierpi na reumatyzm”

To zdarza się każdemu, ja też mam pewne dolegliwości reumatyczne. Nie ma na to lekarstwa, ale zawsze można brać leki przeciwbólowe”.
Choroby stawów to powszechne dolegliwości, z powodu których co roku miliony ludzi udają się do lekarza (w Polsce cierpią na nie przynajmniej 2 miliony osób). Dla przemysłu farmaceutycznego zaś – to kura znosząca złote jaja, wykorzystywana do granic przyzwoitości, co doprowadziło m.in. do wybuchu skandalu z lekiem Vioxx.
A ponieważ są to choroby bardzo uciążliwe, to cierpiące na nią osoby przez długie lata sięgają garściami po leki przeciwzapalne, sterydy i syntetyczne analgetyki (leki przeciwbólowe).
Leki początkowo przynoszą ulgę. Cud – nagle znów możesz otwierać słoiki, łupać orzechy, uprawiać ogródek! Przez kilka miesięcy – ba, może nawet lat – na nowo odkrywasz drobne życiowe przyjemności. Po pewnym czasie ataki choroby stają się jednak silniejsze i coraz dłuższe.
W dobrej wierze łykasz pigułkę za pigułką – przez siedem, dziesięć, piętnaście dni… aż zauważasz, że nie tylko leki są już mniej skuteczne, ale dodatkowo całkiem rozregulował się Twój układ trawienny. Biegunki, zaparcia, bóle brzucha, wreszcie krwawienia – zaczynasz się niepokoić. Pojawia się pytanie: czy kontynuować leczenie, czy bóle stawów nie były jednak mniejszym złem…
Dzisiejsze lekarstwa, również te najnowocześniejsze, jedynie uśmierzają ból.Zupełnie nie oddziałują na chrząstkę, która ulega postępującej degeneracji.
To dlatego są przydatne jedynie na krótką metę. W dłuższym okresie ich skuteczność maleje i wreszcie całkowicie zanika, wraz z zanikiem tkanki chrzęstnej. Wówczas działanie leków ogranicza się  tylko do wywoływania skutków ubocznych, a te potrafią być niebezpieczne!
Jest jednak i dobra wiadomość: ostatnie badania naukowe wykazały, że medycyna naturalna oferuje niezwykłe sposoby na chorobę zwyrodnieniową stawów. Wiemy już dziś, że składniki naturalne mogą nie tylko uśmierzyć ból, ale także odbudować zniszczoną chrząstkę. W wielu badaniach okazało się, że pacjenci dotknięci artrozą cofnęli swój zegar biologiczny o całe lata.
Odzyskali oni dawną sprawność bez niepożądanych skutków ubocznych. Niektórzy zdołali uniknąć lub przynajmniej opóźnić wstawienie protezy kolana.

Nieświadomość to nie błogosławieństwo. To śmierć

Jak pokazałem Ci przed chwilą, lekarze powtarzają wiele kłamstw – potencjalnie śmiertelnie groźnych kłamstw – nawet o tym nie wiedząc.
Ale to nie ich wina. Po prostu na uczelniach medycznych nikt nie uczył ich o wspaniałych, bezpiecznych, naturalnych lekach, które są wokół nas. Nie piszą też o nich czasopisma medyczne. To wstyd, ale współczesna medycyna jest tak zdominowana przez tabletki i skalpele, że te leki naturalne, które przecież nie mogą zostać opatentowane przez koncerny farmaceutyczne (czyli są tanie i trudno je poddać odgórnym regulacjom) są zamiatane pod dywan przez kolejne przyjazne przemysłowi farmaceutycznemu rządy.
Jednak pomimo, że większość lekarzy nie ignoruje tych naturalnych leków celowo, ich brak wiedzy nadal może zabić – Ciebie albo kogoś Ci bliskiego. Właśnie dlatego, jeśli chcesz być zdrowy, pełen energii i żyć długo w dobie epidemii chorób cywilizacyjnych, sam musisz zdobyć tę wiedzę, której Twój lekarz nie posiada.

Dlaczego w ogóle miałbyś umrzeć na tzw. „śmiertelną” chorobę?

Niemal każdy, kogo znasz, umrze z powodu choroby, której można zapobiec lub ją wyleczyć. Nie dołączaj do tego grona!
Obecne wyniki badań są jednoznaczne: wielu chorobom można zapobiec, można je też czasem wyleczyć, po prostu zmieniając swój sposób odżywiania oraz wyrównując niedobory substancji odżywczych w organizmie. Z gwarancją, że nie wystąpią żadne niepożądane efekty uboczne.
To przeciwieństwo leków syntetycznych, które choć, bywają skuteczne, to niestety, często wywołują niezwykle szkodliwe skutki uboczne w innych organach. Na przykład:
  • Aspiryna jest skutecznym środkiem przeciwbólowym, ale jednocześnie… uszkadza błonę śluzową żołądka. Może spowodować poważne krwawienia i wrzody w Twoim układzie trawiennym.
  • Kortyzon redukuje stany zapalne, ale pobudza też infekcje. Na dłuższą metę powoduje osteoporozę, cukrzycę, rozregulowanie hormonalne, opuchliznę na twarzy i problemy skórne.
  • Antybiotyki zabiją niektóre bakterie, ale… uszkadzają florę jelitową. Osłabiają też system immunologiczny i mogą być toksyczne dla wątroby i nerek. Przyczyniają się do rozwoju drożdży, które mogą zainfekować jamę ustną (pleśniawki), oraz powodują grzybicę narządów płciowych.
Natomiast medycyna naturalna przynosi korzyści całemu organizmowi, wpływając zbawiennie na jego stan. Ogólnie rzecz biorąc, produkt naturalny, który daje miejscowe korzyści, tak naprawdę wpływa pozytywnie na Twoje zdrowie w różnych innych obszarach.
Kiedy, przykładowo, przyjmujesz witaminę D, aby wzmocnić kości, naukowcy dowodzą, że redukujesz jednocześnie zagrożenie chorobą nowotworową. Kwasy omega-3, które zmniejszają ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, poprawiają również samopoczucie psychiczne (efekt antydepresyjny) i redukują degenerację mięśni.
Ale uwaga: substancje te, choć są naturalne, nie mogą być nigdy stosowane nieostrożnie. W każdym przypadku, a zwłaszcza kiedy przyjmujesz konwencjonalne leki syntetyczne, musisz zapytać o zdanie swojego lekarza, zanim podejmiesz jakiekolwiek nowe leczenie.
Jest to ważne, ponieważ mimo wszystko większość produktów naturalnych zawiera substancje aktywne. Nie mają one niepożądanych skutków ubocznych, ale ryzyko interakcji i przedawkowania zawsze istnieje.
Życzę zdrowia
Jean-Marc Dupuis
Źródło https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2014/08/18/7-najgrozniejszych-klamstw-ktore-mozesz-uslyszec-od-lekarza/
www.zdrowiezroslin.pl 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz