niedziela, 17 lipca 2016

Jak się ogłupia lekarzy i nie tylko. Medycyna Praktyczna, witamina D i zdrowie


O tym, że w Polsce nie ma rodzimego piśmiennictwa naukowego, piszę od wielu lat. O tym, że brak takowego piśmiennictwa przynosi ewidentne straty biologiczne i materialne, nie trzeba nikomu przypominać. Stosowanie starych dobrych metod zostaje zastąpione przez tzw. współczesne, przez nikogo niesprawdzone procedury.
Jedynym powodem jest fakt, że stare kanony medyczne były zdecydowanie tańsze od nowowprowadzanych i znacznie skuteczniejsze. Przykładowo zapobieganie odleżynom: dawniej wystarczało przekładanie chorego z boku na bok. Obecnie zakupuje się sprzęt wielotysięcznej wartości, a odleżyny są coraz poważniejszym problemem.
Tresura młodych ludzi na sprzedawców procedur weszła od 20 lat na stałe do programu studiów wyższych uczelni, dawniej zwanych Akademiami Medycznymi. Otwieranie prywatnych szkół medycznych, jak to wiemy na podstawie doświadczeń z personelem średnim, w sposób zasadniczy obniża poziom wyszkolenia i przygotowania do zawodu.
Coś, co było dawniej niespotykane, na przykład odleżyny, obecnie stają się chlebem powszednim, szczególnie na oddziałach ciężkich, takich jak chirurgia, onkologia, czy neurologia.
Takiemu ogłupianiu przyszłych lekarzy służą właśnie wydawnictwa periodyczne, akceptowane przez Ministerstwo, nie wiadomo dlaczego zwane Zdrowia, a wydawane przez firmy farmaceutyczne oraz szkolenia przeprowadzane przez te firmy.
Od wielu już lat nie organizuje się takich konferencji naukowych jak kiedyś, w których poszczególni lekarze przedstawiali swoje doświadczenia, a robi się spędy, na których opłacani przez firmy prelegenci opowiadają to, co im dział marketingowy konkretnego koncernu zleci. Chcąc zmniejszyć wagę danej pracy krytycznej w stosunku do sprzedawanego produktu, wykonuje się ją powtórnie, ale produkt stosuje w znacznie mniejszej dawce.
Typowy przykład to badanie witaminy D przez koncerny. Ustaliły one poziom prawidłowy na 30 ng, kiedy wszelkie poważne prace podają jako poziom prawidłowy 50 - 70 ng we krwi. Czyli dzienna dawka zostaje obniżona do 1000 - 2000 j.
Pomimo, że o witaminie D-3 jako hormonie, wiadomo od co najmniej 2 pokoleń, w Polsce do dnia dzisiejszego pediatrzy, ortopedzi, reumatolodzy, czy dermatolodzy i psychiatrzy nie wiedzą, że witaminę D-3 należy podawać łącznie z witaminą K-2, i to w dawkach co najmniej 3 razy większych, aniżeli proponują to koncerny. Wstyd przyznać, ale u niemowląt nadal widzi się przeczosy na potylicy, czy odstające żeberka. Pacjenci są zbywani odpowiedzią, że „PAN” specjalista nie widzi potrzeby wykonywania badań 25OHD, pomimo, iż wynik wcześniejszy wykonany prywatnie pokazywał poziom witaminy D-3 równy 4.5ng. Podobnie nagminnie onkolodzy dziecięcy nie wykonują tego badania i nie substytuują podawaniem doustnym pomimo posiadanej wiedzy, że dzieci po chemii nie mogą się opalać.
1. Generalny istnieje zakaz publikacji negatywnych wyników i monopolizacja piśmiennictwa medycznego. Praktycznie całość piśmiennictwa spoczywa w „rencach” Elsevier, władającego 2460 tytułami. Wydawnictwo to powstało w Holandii. Przypominam, Książę Holandii to były oficer SS, a potem dyrektor CIA, założyciel Klubu Bilderberga i zamieszany w liczne afery, na przykład z Lockhidem.
2. Ukrywanie powiązań finansowych autorów wykonujących dane badania. Jest to w Polsce powszechne postępowanie. Lobbing, czyli łapówkarstwo jest powszechne. Maleńka firma Angelini Pharma, ma na swojej liście tylko w jednym roku ponad 1200 beneficjentów.
3. Badania wykonane już przez około 20 laty wykazały, że 40 % autorów prac popełnia fałszerstwa. Brak możliwości znalezienia recenzenta, niepowiązanego w taki, czy inny sposób z przemysłem. Redaktor Naczelny jednego z najważniejszych czasopism medycznych NEMJ w 2002 roku powiedziała:  Redakcja nie może znaleźć niepowiązanego z przemysłem recenzenta. Prezenty firm farmaceutycznych, czy opłaty konsultingowe są tak wszechobecne, że nie można znaleźć eksperta, który by nie brał. I dopiero w tym kontekście należy popatrzeć na tzw. wycofywanie artykułów z wydawnictw internetowych.

Typowym przykładem takiego ogłupiania PT Lekarzy jest artykuł z Medycyny Praktycznej pt.
„Suplementacja witaminy D w przypadku jej niedoboru u kobiet po menopauzie.”
Praca pochodzi z JAMA 2015 Aug.3/ jamainternmed.2015.3874. Autorstwa Hansena K, Johnsona R, Chambersa K. at all

Dlaczego Redakcja dokonała akurat przedruku tego, a nie innego artykułu, nie wyjaśniono, ale wnioski nasuwają się same.
Praca dotyczy badań 230 kobiet po menopauzie, które podzielono na 3 grupy. Do badań wybrano kobiety mające niedobór witaminy D rzędu 14 - 27 ng/ml
Autorzy uznali, że norma to 30 ng/ml .
Pierwsza grupa, 76 kobiet, otrzymywała placebo czyli nic, dwa razy w miesiącu.
Druga grupa, 75 kobiet, otrzymywała 800 IU witaminy D3 w miesiącu plus placebo.
Trzecia grupa, 75 kobiet, otrzymała 2 razy w miesiącu 50 000 IU witaminy D-3.
Dodatkowo kobietom zalecono przyjmowanie od 600 do 1400 mg wapnia i koniecznie stosowanie kremów z filtrem.
Po roku stwierdzono, że wzrost o 1% poziomu witaminy D-3 nastąpił tylko w grupie przyjmującej 50 000 IU dwa razy w miesiącu. Natomiast w grupach pozostałych zmniejszył się odpowiednio o 2% i 1.3%. Mierzona gęstość kości była podobna. Sprawność ruchowa taka sama. Czyli de facto nie ma podawanie witaminy D żadnego znaczenia.
Tyle Medycyna Praktyczna.

A co mówią na ten temat naukowcy?
Po pierwsze, uznawana na świecie norma stężenia witaminy D-3, czyli 25 OHD w surowicy krwi, to nie 30 ng, a co najmniej 50-70 ng. Czyli dwa razy więcej.
Oczywiście w tej sytuacji Autorzy wymienionej pracy porównywali jeden niedobór do drugiego. Trudno więc, aby cokolwiek zauważyli.
Po drugie, przeciętna dawka witaminy D-3 powinna wynosić dla dorosłej osoby 5000 IH, a nie 800IU. Innymi słowy chłopcy podawali dawkę prawie o 700 % mniejszą, aniżeli wymagana. Oczywistym jest, że gdyby podawali o 700% mniej kalorii aniżeli człowiek potrzebuje, to wynik byłby negatywny i pogrzeb pewny.
Po trzecie, podawanie 50 000 IU witaminy D-3 dwa razy w miesiącu jest niedopuszczalne i powinno być traktowane jako nie tylko błąd w sztuce, ale jako działanie celowo negatywne na chorego. Z dawek tzw. uderzeniowych wycofano się 50 lat temu. Dawki takie były proponowane dla społeczeństw mających problemy z dotarciem do ośrodków zdrowia lub bezpośrednio w terenach wojennych.
Po czwarte, kolejny błąd to podawanie witaminy D-3 bez podawania witaminy K-2. Świadczy to jednoznacznie o brakach w wykształceniu PT Autorów tej pracy, ponieważ od co najmniej ćwierć wieku wiadomo wszystkim chętnym, że witaminy D-3 bez witaminy K-2 podawać nie wolno.
Po piąte, zmuszanie do smarowania się kremami z filtrem wskazuje, że reprezentowali owi autorzy nie wiedzę medyczną, a koncerny farmaceutyczne. Każdy przeciętnie wyedukowany student medycyny wie, że fala elektromagnetyczna o częstotliwości światła UVB powoduje powstawanie witaminy D w skórze. Przewaga witaminy D powstającej w skórze nad substytutami jest tak wielka, jak pomiędzy trabantem, a jaguarem.
Po pierwsze, witaminy D powstająca w skórze nie może być przedawkowana.
Po drugie, witamina D naturalna jest siarczanem i rozpuszcza się w wodzie, w odróżnieniu od tabletek, które rozpuszczają się w tłuszczu. Z góry można więc przyjąć, że starsze panie jajecznicy na boczku nie będą konsumowały, a więc wchłanianie tabletek jest co najmniej ograniczone.
W własnego doświadczenia. Żona „odchudzająca się” NA SAŁATKACH”, pobierająca witaminę D -3 w ilości 5000 ID po 6 tygodniach zanotowała wzrost z 18 ng/ml do 23 ng/ml, a jej mąż, normalny facet zjadający jajecznicę z 5 jaj i boczek, w tym samym okresie, przy tej samej dawce, zanotował wzrost z 20 ng do 56 ng/ml.
Po trzecie, wymienieni Autorzy nie wiedza, że witamina D-3 tak naprawdę jest hormonem i receptory znajdują się w każdej komórce. Witamina D uczynnia około 3000 genów z puli 27 000 znajdujących się w człowieku. A więc zwykła odporność zależy od poziomu witaminy D, a nie tylko złamania. Badanie gęstości kości jest szalbierstwem pospolitym, mającym za zadanie tylko oskubanie naiwnego osobnika. Podobnie jak to dawnej na Kercelaku [kto to pamięta] naciągano na kupo szarej maści [ najlepszy środek na mendy].

I mamy poważny problem.
Za czytanie takich i podobnych artykułów Ministerstwo Zdrowia i Izby Lekarskie przyznają tzw. punkty doskonalenia zawodowego. Czyli od razu możemy wykonać proste przełożenie, jaki poziom reprezentują urzędniczy w Ministerstwie i nie tylko. Wiadomo, że dla Bolka pięcioklasisty już siedmioklasista jest już profesorem.

Skutek niedoboru witaminy D-3 w POLSCE JEST POWSZECHNY. NIEDOBÓR TEN JEST BEZPOŚREDNIO ZWIĄZANY Z RAKIEM PIERSI I JAJNIKÓW U KOBIET.
To znaczy wprost, jeżeli kobieta przychodzi z podejrzeniem tylko raka piersi, to badanie poziomu witaminy D-3 wskazuje na stężenia najczęściej poniżej 10 ng/ml.
Jeżeli chory przychodzi z cukrzycą to stężenie witaminy D-3 jest poniżej 20 ng/ml
Jeżeli zaczynają się choroby serca, to stężenie jest już poniżej 30 ng/ml.

Podniesienie poziomu witaminy D-3 do 50 -60 ng/ml praktycznie zapobiega zakażeniom wirusowym typu grypa - przeziębienie. U seniorek miałem już wyniki badania 25 OHD - „nieoznaczalna”.

No i już chyba rozumiesz Dobry Człeku, że mając niski poziom witaminy D i nie opalając się, jesteś dobrym surowcem dla przemysłu farmaceutycznego. Sam się opodatkowujesz, kupując ich preparaty, czasami zwane lekami.
A gdybyś skorzystał z Boskiego wynalazku czyli słońca, to po pierwsze byłbyś zdrowszym, a po drugie zaoszczędziłbyś sporo pieniędzy z tej marnej emeryturki. No, ale w tym interesie przecież nie o to chodzi.
Przede wszystkim, masz płacić,
Poza tym, masz umierać przed terminem, zaoszczędza wówczas grupa trzymająca władzę na wypłacie Twojej emerytury, którą przymusowo w postaci podatku zabierano Tobie przez te 40 lat pracy zawodowej.
Musisz pamiętać, że przecież pod pretekstem emerytury i opieki zdrowotnej zabierają Tobie ponad 50 % wynagrodzenia, a wypłacają tylko prze kilka lat do śmierci.
Innymi słowy, Twoja przedwczesna śmierć to czysty zysk dla państwa. To się nazywa depopulacją.

www.mp.pl/ginekologia/pregląd-badania/127410
http://www.prisonplanet.pl/nauka_i_technologia/sloneczko_sloneczko,p1141053704
http://www.akademiawitalnosci.pl/bezpieczne-opalanie-jak-produkowac-witamine-d-bez-szkod/
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=15089&Itemid=119
https://prawdaxlxpl.wordpress.com/tag/dr-j-jaskowski/
http://www.polishclub.org/2015/06/06/dr-jerzy-jaskowski-edukacja-niewolnikow-a-witamina-d-3/
http://www.zyciekalisza.pl/?str=61,89&id=159350

dr J. Jaśkowski

Pamiętaj: lekarza od handlarza łatwo odróżnić.
Lekarz informuje za i przeciw danej metodzie.
Handlarz tylko chwali.
Gdańsk 06.07.2016 r.
Źródło: alexjones.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz