Wyraźnie widać za oknami, że jesień się zbliża szybkimi krokami. Już koło
17.00 robi się ciemnawo. Pająki coraz bardziej rozsnuwają swoje sieci. Zioła
zaczynają usychać i liście opadają. Jest to najlepsza pora do
rozpoczęcia straszenia ludzi rozmaitego rodzaju chorobami. Do tego
ataku na świadomość zapracowanego społeczeństwa, firmy farmaceutyczne
przygotowywały się przez całe lato. Odpowiednie badania socjotechniczne zostały
przeprowadzone, a jak to dawniej mówiono, lektorze propagandowi przygotowani.
Dr Jerzy Jaśkowski: Jesień się zbliża, dealerzy grypy ruszają do boju.
Z cyklu: PZ-31,
przeczytaj i zapamiętaj.
Dopóki istnieć będzie, mocą praw i
obyczajów, potępienie społeczne, które w pełni rozwoju cywilizacji stwarza
sztuczne piekła i ręką ludzką wikła przeznaczenie, dzieło Boga;
– dopóki trzy problemy naszego czasu nie zostaną rozwiązane i nędza będzie sprawcą poniżenia mężczyzny, głód — upadku kobiety, a ciemnota — zatraty dziecka;
– dopóki śmierć moralna możliwa będzie w niektórych warstwach społecznych;
innymi słowy i z ogólniejszego punktu widzenia:
– dopóki trzy problemy naszego czasu nie zostaną rozwiązane i nędza będzie sprawcą poniżenia mężczyzny, głód — upadku kobiety, a ciemnota — zatraty dziecka;
– dopóki śmierć moralna możliwa będzie w niektórych warstwach społecznych;
innymi słowy i z ogólniejszego punktu widzenia:
dopóki istnieć będzie na ziemi ciemnota
i nędza,
książki takie jak ta, mogą być użyteczne.
książki takie jak ta, mogą być użyteczne.
[Motto „Nędzników”, 1882:]
Wyraźnie widać za oknami, że jesień się zbliża szybkimi krokami. Już koło
17.00 robi się ciemnawo. Pająki coraz bardziej rozsnuwają swoje sieci. Zioła
zaczynają usychać i liście opadają. Jest to najlepsza pora do
rozpoczęcia straszenia ludzi rozmaitego rodzaju chorobami. Do tego
ataku na świadomość zapracowanego społeczeństwa, firmy farmaceutyczne
przygotowywały się przez całe lato. Odpowiednie badania socjotechniczne zostały
przeprowadzone, a jak to dawniej mówiono, lektorze propagandowi przygotowani.
Pierwsze akcje rozpoczęły witryny internetowe w rodzaju Rynkizdrowia, Medexpress.
Nazwa sama w sobie jednoznacznie mówi, jak traktuje się chorego. To jest rynek
i musisz się do tego, chcąc nie chcąc dostosować, Rodaku żyjący pomiędzy Odrą i
Bugiem. Jak to już wielokrotnie podkreślałem, jesteś potrzeby tylko i wyłącznie
w dniu wyborów. Masz głosować tak, jak starsi i mądrzejsi zadecydowali. A potem
to jesteś towarem, który ma płacić podatki, ale te ciche, niezatwierdzone przez
sejm. Te ciche podatki to takie nastraszenie Ciebie chorobami, abyś kupował
całą masę tabletek, zastrzyków itd. Po to stworzono VAT, czyli łapówkę dla
urzędników.
Straszenie powoduje, że spora część społeczeństwa daje się nabierać na
bajania tzw. ekspertów, choć trudno znaleźć jakąś pracę naukową tych gazetowych
ekspertów.
Przykładowo, taka znana z telewizji i prasy warszawska znachorka mgr prof.
Lidia Brydak. Jak sama twierdzi, pracuje już 40 lat, a nie nauczyła się rozróżniania
zapaleń bakteryjnych od wirusowych i na swojej stronie internetowej zakładu
PZH, a więc jeszcze państwowego, wrzuca to wszystko do jednego worka. I
najciekawsze, że nikomu z pracowników tego Zakładu ta niewiedza nie
przeszkadza??? Sam musisz sobie odpowiedzieć Szanowny Czytelniku, dlaczego.
Każdy student medycyny już od 3 roku wie, jak się to różniczkuje
choroby i tego podstawowego błędu nie powinien robić.
Ta kobieta nawet nie umie rozdzielić zachorowań na grypę
od tzw. zwykłych przeziębień. Nie podaje, w tabelach wyświetlanych na stronie
PZH, ile osób po szczepieniach zachorowało.
No cóż, nie wymagajmy za dużo. Nie po to gensek W. Jaruzelski alias Wolski
alias Margules alias Słuckin na prawo i lewo rozdawał tytuły profesorskie.
Tylko w pierwszym roku stanu wojennego nadał ponad 1320 tytułów profesorskich.
Widzimy do dnia dzisiejszego ten rozwój nauki polskiej. Rocznie mamy 4
razy mniej patentów, aniżeli istnieje „wyższych” szkół. A przecież
każda taka szkółka ma, co najmniej 10 katedr, czy zakładów. Czyli w sumie
powinno być, co najmniej kilka tysięcy patentów rocznie, a nie 100.
Mamy już nawet wyższe szkoły kosmetologii. Nie wspominam o wyższych
szkołach pielęgniarskich, gdzie p. mgr pielęgniarstwa nie wie, jak zapobiegać
odleżynom. Dawniej były zwykłe pielęgniarki, czy lepiej siostry, i odleżyn nie
było, a obecnie mamy magisterki i prawie epidemie odleżyn na tzw. ciężkich
oddziałach. No, ale kogo to obchodzi.
Otóż, ostatnio opublikowany tzw. indeks szanghajski, zamieścił tylko
dwie polskie szkoły: Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Krakowski.
W dodatku obie spadły w notowaniach w tabeli. Wyżej znajdują się na
przykład Uniwersytet w Meksyku, Belgradzie, czy Chile. Ranking opiera sie na
liczbie cytowań, publikacji wynalazków itd.
Jak widać, nie mamy, czego pokazywać i przeprowadzone od 1980 roku
reformy szkolnictwa dają wyraźnie negatywne wyniki.
To samo uświadomiła nam ostatnia Olimpiada. Znaleźliśmy się w
czwartej dziesiątce. Gdzie te „komunistyczne” czasy, kiedy jeszcze sporowcom
chciało się walczyć o medale, praktycznie za darmo. Dzisiaj dostają grubą kasę
i totalna klapa.
Ale o to przecież chodziło. Przecież te reformy zapoczątkowała PZPR,
a kontynuowała SLD. A teraz jej poseł w internecie błaga o leki, ponieważ w
nawale pracy zapomnieli o przywróceniu marihuanie jej dawnego miejsca w
Farmakopei. I proszę popatrzeć, to za PZPR wyrzucono z nauczania
fitoterapię z Akademii Medycznych. A obecnie to nawet w sklepie ziołowym nie
można dostać leku ziołowego, tylko herbatki.
Byłoby zabawnie, gdyby nie było to tragicznie. Ale p. Tomasz Kalita,
leczony z powodu glejaka, szuka dostaw marihuany, ale nie wie, że w
tej chorobie stosuje się inhibitory mitochondrialne, od co
najmniej 15 lat. Tak SLD dbało o rozwój nauki. Obecnie nawet dla swoich nie
mają specjalistów.
Przechodząc do tematu jesieni i grypy, rewelacjami popisuje się kolejny celebryta
z Warszawy, p. dr Ernest Kuchar z Kliniki Pediatrii z Oddziałem
Obserwacyjnym WUM. Czegoż tam ten „ekspert” nie wypisuje. Toż to nawet sam
Zagłoba nie wymyśliłby.
Cytuję: „Tu działa prawo wielkich liczb. Grypa jest najważniejszą
chorobą zakaźną!”
Widząc takie hasełka nie wiem, czy się śmiać, czy płakać z upadku
polskiej medycyny. I co dziwniejsze, nikomu z WUM, ani z Izby Lekarskiej,
opowiadanie takich dyrdymałów nie przeszkadza. Ciekawe, nieprawdaż?
Co to w sumie jest ta grypa?
Rozpoczynając przegląd podręczników z XX wieku nie znajdujemy
specjalnych powodów do niepokoju.
Podręcznik prof. J. Hornowskiego, wydany w 1924 roku “Zmiany
postępowe i zapalne”,nie wspomina o grypie, chociaż wymienia np.
drożdżyce skóry.
Podręcznik prof. Mściwoja Semerau-Siemianowskiego, wydany już po II
Wojnie Światowej w 1953 roku, o objętości 1468 stron, poświęca grypie 5 stron.
Jak podaje, pojęcie “grippe” nadał lud francuski chorobie panującej nagminnie w
latach 1742-43. Nazwę “influensa” podał Gagliardi, który opisał epidemię w 1733
roku. W ciągu całej historii panowały choroby górnych dróg oddechowych,
które co 25 – 40 lat rozlewały się na duży obszary kuli ziemskiej. Rzut
choroby w skupisku trwa ok. 6 tygodni. Zanim grypa obejdzie cały kraj, upływa
3-6 miesięcy. Przyczynę choroby starał się wyjaśnić Pfeiffer 1892 roku,
odkrywając nową bakterię. Przez długie lata pałeczka ta nosiła nazwę
Bac. Influensae pfeifferi i była uważana za zarazek powodujący grypę.
Dopiero Nicolle odkrył, że obok bacillusa pfeifferi znajduje się
inny czynnik o wielkości 80 milimikronów, który jest właściwym czynnikiem
zakaźnym. Wirus ten jest niszczony skutecznie przez promieniowanie słoneczne,
temperaturę powyżej 56 C, lub formaldehyd. Rozpoznano w tamtych latach 3 typy
A, B oraz wirusa grypy świń. Wirus zachowuje się jak prawdziwy
antygen. U człowieka przeciwciała powstają po około 14 dniach. Za pomocą
osłabionego wirusa MOŻNA UODPORNIĆ ZWIERZĘTA NA OKRES 3 MIESIĘCY!!!
Objawy:
Grypa objawia się po 2-3 dniowym okresie wylęgania wzrostem temperatury do
39-40 stopni, silnymi bólami głowy, mięśni, zawrotami głowy. Niekiedy występuje
ból w stawach. Stwierdza się wyraźne osłabienie. Często dodatkowo występuje
opryszczka. Nieżyt tchawicy daje suchy męczący, napadowy kaszel, podobny do
kokluszu. Choroba trwa zwykle kilka dni. Gorączka nagle spada. Po spadku
temperatury, osłabienie i kaszel nie zawsze ustępują.
Powikłania występują koło 5 dnia. Najczęstszym powikłaniem jest zapalenie
płuc. Na skórze można zaobserwować wysypkę o typie płonicy, oczy są
zaczerwienione i łzawiące. Występuje wydzielina z nosa. Układ krążenia
jest zawsze zaatakowany. Podobnie często jest zaatakowany przewód pokarmowy, co
objawia się biegunkami, bólami brzucha, wymiotami, nudnościami.
Oseski rzadko zapadają na grypę [ale gdy były karmione mlekiem matki,
lub krowim, a nie z kartonika – jj]. U dzieci przebiega ona lekko. Czasami
ma obraz podobny do krztuśca. [ Jak ta elementarna wiedza podręcznikowa
ma się do wypowiedzi prof. Jacka Wysockiego, cytowanego wielokrotnie w MP?]
U osób starszych może dochodzić do powikłań pod postacią zapalenia płuc.
Sezonowe epidemie mają zwykle lekki przebieg.
Leczenie jest proste: podajemy środki napotne, aspirynę, leki
przeciwkaszlowe [nie znano w Polsce w tym okresie antybiotyków – jj]
Tyle w skrócie na temat grypy z podręcznika z 1953 roku. Jak wyraźnie jest
to podkreślone, ta choroba przed 70 laty żadnych specjalnych problemów nie
stwarzała.
Jeżeli w Polsce tak się niedoceniało grypy, to może autorzy
amerykańscy publikowali więcej na ten temat? W prawie 2000-stronicowym
podręczniku W. A. D. Andersona, wydanym w Warszawie w 1966 roku [wydanie
amerykańskie z 1961 roku], na temat grypy znajdujemy niewiele więcej, bo tylko
jedną kartkę.
Opis choroby jest podobny do opisu przytoczonego powyżej. Choroba
niepowikłana trwa kilka dni, a powikłana dłużej.
Skoro tak małe zainteresowanie lekarzy wzbudzała grypa w latach 50-tych, to
może później będzie groźniejsza?
Podręcznik “Choroby Zakaźne i Pasożytnicze” PZWL- 1996, na 422 stronach
poświęconych tylko chorobom zakaźnym, o grypie wspomina także
tylko na 2 kartkach. Podręcznik ten stwierdza, że istnieją dwa główne rodzaje A
i B, należące do rodziny Orthomyxoviridae. Wirus C jest rodzajowo
odmienny.
Wybuch ogniska miejscowego zdarza się co 1-3 lata, a większego co 10
– 15 lat. Najczynniejszy jest wirus A. Zakażenie występuje w sezonie zimowym.
Śmiertelność jest mała. W grypie A objawy trwają około tygodnia, w grypie B do
14 dni. W latach 90. już wiadomo było o HIV, więc autorzy dodają,
że szczególnie ciężki przebieg ma grypa u osób zakażonych tym wirusem!
Jak widać, zainteresowanie lekarzy polskich w latach 90. ubiegłego
wieku problemem grypy było marginalne. Może więc z kolei autorzy
angielscy, spotykając się z grypą, widzą większe problemy chorobowe?
Niestety, spotka nas kolejne rozczarowanie. “Oksfordzki podręcznik
medycyny klinicznej”, wydawnictwo jak najbardziej naukowe, jeszcze wtedy
oficjalnego nurtu głównego, PWN 1993 [wydawnictwa angielskie 1987,
1988, 1991] w ogóle o grypie jako problemie medycznym nie
wspomina. Znajdujemy natomiast takie “poważne” problemy medyczne jak:
grzybicę paznokci, łokieć studenta, bielactwo, brodawki.
Jeszcze jeden przykład z podręcznika, tym razem niemieckiego.
“Poradnik Lekarza Praktyka” J. Braun, U. Renz, A. Schafler, wydanie polskie
Ossolineum 1993. W tym bardzo popularnym podręczniku lekarzy praktyków,
708-stronicowym, dwuszpaltowym, o grypie znajdujemy około 20 wierszy jednej
szpalty!!!
Pytanie, dlaczego “nasi” profesurowie – specjaliści
radiowo-telewizyjni od grypy, nie potrafią sobie przyswoić wiedzy,
zawartej w 20 wierszach dwuszpaltowego podręcznika formatu A-5? Musicie
sobie Drodzy Czytelnicy, sami na to pytanie odpowiedzieć.
I dochodzimy do Orwella. Jeszcze w 2007 roku Medycyna Praktyczna,
obecne wydawnictwo “naukowe”, przedrukowała wytyczne amerykańskie. Wynikało z
nich jednoznacznie, że wirus grypy A H1N1 wyciekł z bazy wojskowej w 1976 roku,
powodując śmierć kilku żołnierzy. Od tamtego roku, do 2007 roku, aż 85 %
wszystkich zachorowań powodował wirus A H1N1. Już po dwu latach podawano
zupełnie inne „rewelacje”
Dlaczego przypominam podstawy podręcznikowe chorób
zakaźnych?
Przecież nie dlatego, aby młodszy kolega Ernest Kucharski się czegoś
nauczył. Na tojest już za późno. Przytaczam te podstawowe informacje,
abyś PT Czytelniku nie uległ panice i nie dał sobą manipulować. Mówiąc wprost,
aby naciągacze nie wpuszczali ciebie w bambuko.
Że takie postępowanie w medycynie rockefellerowskiej, wpuszczonej do
Polski po 1989 roku, jest na porządku dziennym nie ma najmniejszych
wątpliwości. Wystarczy przypomnieć te miliony ofiar po szczepieniu w 1918 /1919
roku przez armię amerykańską. Dopiero przecież 20 lat później wymyślili na te
powikłania nazwę „hiszpańska grypa”. A usłużne trolle, także w Polsce,
utrwalają to pojęcie.
Dalsze głupoty dr E. Kucharskiego: „W Polsce na grypę choruje co 10 Polak
i co 2-3 dziecko”.
A wystarczyło spojrzeć na stronę PZH i wiedziałby p. Ekspert, że ostatnia
epidemia w Polsce miała miejsce w latach 70., po zabraniu dzieciom w szkołach
tranu. Czyli dwa pokolenia wstecz. I teraz mamy problem, bo p. ekspert Ernest
Kucharski z Kliniki Pediatrii WUM, zarzuca PZH fałszowanie danych
statystycznych. Przecież taki sens ma jego wypowiedź.
Sprawa robi się poważna.
Większość planów np. NFZ opiera się na danych statystycznych. A
tutaj nie kto inny, tylko pracownik naukowy Warszawskiego Uniwersytetu
Medycznego, wprost w Rynkach Zdrowa stwierdza, że PZH umieszcza
nieprawdziwe dane. No, no, co się dzieje… Sprawę wyjaśnia wniosek
szanownego p Eksperta: „W przypadku chorób najlepszym zapobieganiem są
szczepienia przeciwko grypie”.
A o tym, że międzynarodowe badania Cochrane Database podają, że szczepienie przeciwko grypie ma taką samą wartość jak mycie rąk, to już zapomniał dodać.
Widocznie sam bierze te szczepionki i zawartość aluminium, znanej
neurotoksyny, w tej szczepionce daje o sobie znać.
Rada Starego Dochtora.
Jak poczujesz się rozbitym, będziesz miał dreszcze, 1-3 dniową gorączkę,
poty, bóle głowy, itp objawy, to zaraz jak się źle poczujesz, pobierz 10
tabletek węgla drzewnego, tego czarnego. Jak nie masz pod ręką, to może to być
zwykły węgiel drzewny z kominka. Trzeba go tylko dobrze młotkiem na proszek
rozbić.
Dorosłemu do wypicia trzeba podać tak ze 2 cm tego proszku – węgla – na pół
szklanki wody, dziecku 0.5-1 cm, w zależności od masy ciała.
Po około 5 godzinach należy całą procedurę powtórzyć.
Po kolejnych 5 godzinach jeszcze raz. I tak co 5 godzin, aż kupka wyjdzie
czarna.
Po tym należy wypić możliwie szybko szklankę lub dwie mleka kwaśnego od
krowy. W żadnym przypadku nie pić tego zabielanego płynu z kartoników,
plastików itd.
Po kolejnych 5 godzinach kolejny kubek kwaśnego mleka od krowy.
Jednocześnie należy spryskać tylną ścianę gardła, z języczkiem, roztworem
kwasu jabłkowego, ale samemu zrobionego. Jest to jednorazowa sprawa i mamy
butelkę – czyli zapas dla całej rodziny co najmniej na pół roku.
Jest to sprawdzony i medycznie uzasadniony sposób postępowania.
Wirus wnika właśnie przez tylną ścianę gardła. Pryskać z atomizera trzeba
często, co godzinę, ponieważ przełykając ślinę usuwamy kwas.
Węgiel jest tylko absorbentem, czyli odkurzaczem toksyn, znajdujących się w
naszym przewodzie pokarmowym. Nie powoduje żadnych innych skutków.
Objawy kliniczne, jakie odczuwamy, są spowodowane przez toksyny, powstające
w czasie walki naszego układu odpornościowego z wirusem, a nie jak dawniej
sądzono, z powodu wnikania wirusa do komórki.
Jeżeli zaczniecie kurację wcześnie, to żadne toksyny nie wnikną do
krwioobiegu i początkowe objawy ustąpią.
Kwaśne mleko należy wypić w celu zasiedlenia naszego przewodu pokarmowego
dobrymi bakteriami, a te najlepsze i najtańsze są w mleku krowim. Jak mleko
jest fałszowane, to nie skwaśnieje.
Małe dzieci powinny być karmione piersią nawet do roku i dłużej.
Otrzymują przeciwciała z mlekiem matki i przebieg choroby jest lekki.
Musisz pamiętać PT Czytelniku, że w Polsce już od września słońca brak.
Twój organizm potrzebuje około 5000 jednostek witaminy D-3 dziennie, plus 100 a
nawet 200 mcg witaminy K-2 jednocześnie. Przyjmowanie samej witaminy D-3 jest
szkolnym błędem. Musisz także pamiętać, że prawidłowy poziom witaminy D-3, to
co najmniej 50 – 70 ng. Chorzy z nowotworami powinni mięć poziom 70 – 90 ng. O
tym się uczy w Dobrych Akademiach Medycznych.
Uwaga dotycząca tranu. W sprzedaży znajdują się różne formy tranu. m.in.
tzw. norweski, nie wiem, czy nie jest on otrzymywany z dorszy hodowanych w
sztucznych basenach w fiordach i karmionych nie wiadomo czym. Podejrzenie moje
wzbudził fakt, że pomimo przyjmowania tranu przez chorych, zanotowano
spadek poziomu witaminy D3 w kolejnych pomiarach.
Moje artykuły znajdują się na różnych stronach internetowych. Pod
niektórymi z nich znajdują się rozmaitego rodzaju wpisy, w większej części
wykonane przez podstawionych trolli. Łatwo to sprawdzić, ponieważ pod każdym
moim artykułem jest podany adres do korespondencji. A trolle nie przysyłają mi
kopii i jednocześnie nigdy nie podają źródła swoich informacji.
Staram się na wszystkie listy odpowiadać. Jeżeli w przeciągu 24-36 godzin
nie udzielam odpowiedzi, to znaczy, że list nie dotarł. Pisałem już
kilkakrotnie o blokadzie poczty przez nieznanych sprawców z Neapolu, Bangkoku,
czy Rumuni. Ostatnio wp.pl także blokuje moje odpowiedzi.
Niestety, nic na to poradzić nie mogę.
Dr Jerzy Jaśkowski
jerzy.jaskowski@o2.pl
Gdańsk, 22 sierpnia 2016
jerzy.jaskowski@o2.pl
Gdańsk, 22 sierpnia 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz