– mieszać ze sobą kapsułki lub popijać
je rozpuszczanymi w wodzie medykamentami
– koniecznie powinieneś dokładnie
przeczytać poniższe wskazówki.
Niestety, jest wielce prawdopodobne,
że już nieraz popełniłeś groźne dla Twojego zdrowia i życia błędy. Kto wie,
może wciąż popełniasz? A, co gorsza, kompletnie o tym nie wiesz...
Leki odgrywają w naszym życiu coraz
większą rolę. Rok po roku, dzięki wielkim odkryciom naukowym, ich moc i zakres
oddziaływania poszerza się. Co, w rezultacie sprawia, że trudno nam się bez
nich obejść. Bierzemy je w zasadzie każdego dnia. Towarzyszą nam, gdy jesteśmy
przeziębieni, mamy problemy ze snem, zły nastrój, bóle mięśniowe, kłopoty z
żołądkiem lub zawodzi nas perystaltyka jelit.
Trudno jest znaleźć jakiekolwiek
dolegliwości, którym nie dałoby się przeciwdziałać, wykorzystując do tego
tabletki, syropy, plastry czy maści. Bez większego ryzyka możemy chyba
powiedzieć, że leki są w stanie zaradzić wszystkim naszym kłopotom. A nawet,
jeśli którymś nie potrafią, to na pewno próbują. W końcu farmakologia to także
biznes – a ten, jak wiadomo, nie ma skrupułów. Producentom jest całkiem
obojętnie, z jakimi problemami musimy się borykać, i czy ich produkt faktycznie
coś nam daje. Ważne, że – za sprawą reklamy albo namowy lekarza –
Sięgnęliśmy po określony środek
farmakologiczny, wydając na niego niemałe pieniądze.
Niczym odruch
bezwarunkowy
Zastanów się jak wygląda kilka
pierwszych godzin Twojego przeziębienia. Od momentu, gdy orientujesz się, że
właśnie, powoli, zaczyna boleć Cię gardło, pojawiają się pierwsze symptomy
gorączki i osłabienia. Jakie decyzje wówczas podejmujesz?
Co zamierzasz zrobić w pierwszej
kolejności? Na czy się skupiasz przede wszystkim?
Domyślam się, że koncentrujesz się
wówczas głównie na ochronie przed zimnem, zachowaniu odpowiedniej temperatury
ciała i przyjęciu silnej dawki leków. To typowa reakcja człowieka żyjącego w
XXI wieku.
Nie
interesują go już miód, sok z cytryny, imbir, czosnek czy cebula.
Zamiast nich, wybiera chemię. Odstawia
naturę, gdzieś na boczną półkę, odkłada na później, i wciska w siebie bez
opamiętania sztucznie uzyskane w laboratorium substancje. Nie zważa przy tym,
jakie może mu to przynieść konsekwencje.
Przypomnij sobie jeszcze jakiś jeden
moment swojej słabszej dyspozycji. Chwilę, kiedy jakiś podejrzany ból właśnie
zakradał się do Twojego ciała. Powoli zaczynał objawiać się dyskomfort, rodziło
się osłabienie i zdawałeś sobie sprawę z własnej choroby. Co wtedy robiłeś? Czy
nie było przypadkiem tak, że sięgałeś do domowej apteczki i tam szukałeś
ratunku dla siebie?
Łykanie proszków wydaje nam się
współcześnie całkiem naturalne. Idziemy do lekarza z nadzieją, że na recepcie
znajdzie się kilka mądrze brzmiących nazw. Szukamy w Internecie, pytamy
znajomych... W końcu, zadowoleni z uzyskanego rozwiązania, połykamy wyznaczoną
dawkę i wracamy do naszych codziennych powinności. Spokojnie zajmujemy się
swoim życiem, czekając na efekty.
Działamy tak, jakbyśmy byli bezwolni.
Jakby choroba i pogorszenie się stanu organizmu bezwarunkowo wiązało się z
wzięciem leków. Bez wyjątku i bez absolutnie żadnych innych form pomocy.
A
przecież nasz organizm jest na tyle silny, że z większością infekcji jest w
stanie poradzić sobie sam. Wsparciem może być dla niego szklanka gorącego mleka
z miodem i cytryną, kakao, odrobina czosnku w potrawie, pietruszki i cebuli na
kanapce.
Tyle tylko, że poprzez reklamy zdążyliśmy
przyzwyczaić się do myśli, że najlepszym ratunkiem są leki. Koncernom
farmaceutycznym udało się wmówić nam, że to najprostsza, najszybsza i najlepsza
forma obrony przed bakteriami i wirusami. A
my, ciągle zabiegani i niemający na nic czasu, łatwo w to kłamstwo
uwierzyliśmy...
Cel uświęca środki
Niestety, kiedy wszystko dookoła pędzi, a my sami gonimy
ostatkiem, by nie wypaść z tego wyścigu, zdrowie przestaje być tak ważne.
Głównie zależy nam na tym, by pokonać dolegliwość. Nie zadajemy sobie pytania,
jakim, faktycznie kosztem tego dokonamy.
Bo przecież, skoro nam przeszło, to nie ma sensu się
przejmować.
To błąd.
A prawda jest taka, że mieszanki połykanych przez nas
środków mogą być bardzo szkodliwe dla organizmu. I nie mówimy tu „tylko” o
konsekwencjach typu: ból głowy, wątroby czy żołądka. Niewłaściwie zażywane
medykamenty mogą wywoływać o wiele poważniejsze efekty uboczne. Chociażby w
postaci zaburzeń widzenia, silnych zawrotów głowy, ograniczenia słuchu,
upośledzenia reakcji na bodźce czy poważnej dysfunkcji błędnika, a zatem
problemów z utrzymywaniem równowagi.
Co zatem robić? Oczywiście należy uważnie czytać i
analizować skład leków. Warto także zapoznać się z informacją dotyczącą
przeciwwskazań, która umieszczona jest na opakowaniu lub na ulotce. To zapewne
uchroni Cię przed niektórymi poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Choć
niestety nie zawsze i, na pewno, nie wszystkimi. Aby mieć pewność, że zażywane
przez Ciebie leki nie oddziałują negatywnie na zdrowie, musisz wyjść poza
wiedzę czerpaną z informacji zawartych na ulotce medykamentu.
Tam nie znajdziesz prawdy. Tylko język marketingu i PR,
który sprytnie wodzić Cię będzie za nos i mamić swoimi cukierkowymi
półsłówkami.
O wiele lepiej zrobisz próbując się edukować. Tak, by móc
świadomie czytać treści przygotowane przez macherów i wszelkiej maści
szarlatanów, zatrudnianych w wielkich koncernach farmaceutycznych. By umieć
interpretować informacje zawarte na tworzonych przez nich etykietach, składach
oraz billboardach. Tylko poszukując odpowiedzi na pytania: czego nie można mieszać,
jakich substancji nie używać, gdzie doszukiwać się podstępu? – możesz uratować
się przed nieświadomym zatruwaniem siebie i swoich najbliższych.
Poniżej znajdziesz 9 zasad, które pomogą Ci uniknąć
niebezpieczeństw i wszelkich groźnych powikłań.
UNIKAJ BANANÓW gdy:
Wydaje się, że owoce tak bogate w potas, węglowodany oraz
witaminy A, B1, B2, B12, C i E nie mogą być w żaden sposób szkodliwe. Niestety,
nie jest to prawdą. Jeśli stosujesz leki obniżające ciśnienie krwi lub przeciwdziałające
niewydolności serca, cukrzycy, nefropatii nadciśnieniowej lub zespołowi
metabolicznemu, to zachowaj ostrożność.
Dlaczego?
Ponieważ medykamenty te zawierają, niemal bez wyjątku,
inhibitory z grupy ACE (inhibitory konwertazy angiotensyny). Taka odpowiedź może
wydać Ci się cokolwiek mało satysfakcjonująca. I trudno się temu dziwić.
Dlatego przejdźmy do wyjaśnienia, co to tak naprawdę dla Ciebie oznacza?
Już objaśniamy. Kaptopryl, Enalapril czy Lizynopryl
(czyli ACE-inhibitory) skłaniają organizm do magazynowania potasu. Warto, zatem
dodatkowo ograniczyć jego spożywanie
– szczególnie zaś tych produktów, które są jego wyjątkowo
obfitym źródłem.
Mamy tu na myśli przede wszystkim: banany, ziemniaki,
pomarańcze i zielone warzywa liściaste.
Warto pamiętać, że nadmierne stężenie potasu jest dla
naszego organizmu bardzo niekorzystne. Może ono prowadzić do negatywnych zmian
w pracy serca (zwłaszcza do palpitacji, kołatania i nieregularnego bicia) oraz
skoków ciśnienia.
Problem ten dotyczy nie tylko leków z inhibitorami ACE,
lecz także licznych środków moczopędnych (np. Triamterenu), którego działanie
koncentruje się m.in. na zahamowaniu nadmiernego wydalania potasu z organizmu.
JARMUŻ
jest rośliną stosunkowo bezpieczną dla naszego zdrowia.
Ostrożność przy jej spożywaniu powinniśmy zachować głównie, jeśli przyjmujemy środki
przeciwzakrzepowe (np. Warfarynę).
Jarmuż – podobnie jak brokuły, kapusta, szpinak,
brukselka czy pozostałe rośliny zielone bogate w witaminę K – zmniejsza
działanie leków przeciwzakrzepowych.
Jeśli lubisz zdrowo się odżywiać nie rezygnuj całkiem z
„zieleniny”, spróbuj jednak ograniczyć częstotliwość spożywania określonych
warzyw.
LUKRECJA
nie jest to roślina szczególnie popularna w naszej
kuchni, tym niemniej warto zdawać sobie sprawę, jak wpływa ona na działanie niektórych
leków. Lukrecji nie powinno się łączyć z medykamentami przeciwdziałającymi
niewydolności serca, migotania przedsionków i zaburzeń rytmu (np. z Digoxinem).
Dlaczego?
Ponieważ jednym z głównych składników tego produktu spożywczego
jest glicerol.
Jest to związek chemiczny, który w połączeniu z Digoxinem
może wywoływać pełne spektrum efektów ubocznych, związanych z sercem. Począwszy
od nieregularnego bicia, a skończywszy (w skrajnych przypadkach) nawet na
śmierci. Warto mieć na uwadze, że spożywanie lukrecji prowadzi do osłabienia
skuteczności leków przeciwbólowych, przeciwzakrzepowych oraz regulujących
ciśnienie krwi.
Przy okazji określonego typu kuracji należy, zatem
zwracać szczególną uwagę na spożywane słodycze. Te, zawierające wyciąg z
lukrecji (sam aromat i chemicznie uzyskany skład nie jest groźny) będą nas
raczej truły, aniżeli wspomagały leczenie. Na oku powinno się mieć również
środki zwalczające zgagę – wiele z nich stworzono właśnie w oparciu o lukrecję.
MLEKO I PRZETWORY MLECZNE.
Zdecydowanie unikaj mieszania tego typu produktów z
wszelkimi antybiotykami tetracyklinowymi. Jest to niekorzystne i bywa bardzo
niebezpieczne ze względu na obecność dużych ilości wapnia w mleku oraz jego
pochodnych.
Pierwiastek ten może nie tylko utrudniać przyswajanie substancji
zawartych w lekach, ale także prowadzić do całkowitego zatrzymania procesu leczniczego.
W rezultacie zamiast przeciwdziałać chorobom typu trądzik młodzieńczy, zapalenie
cewki moczowej, borelioza, dżuma, bruceloza, zakażenie dróg oddechowych czy
zapalenie w obrębie miednicy, osłabimy jedynie organizm, pozostając z
dotychczasowym kłopotem.
Warto pamiętać, że problem ten dotyczy generalnie
wszystkich przetworów mlecznych
– a zatem także jogurtów, kefirów i serów. Znajdujący się
w nich wapń często łączy się z lekami, tworząc nierozpuszczalne w wodzie sole.
Efekt takiego połączenia, to trudności w absorpcji leku. Medykament nie zostaje
wchłonięty do krwiobiegu, a jego stężenie we krwi jest zbyt małe, by mógł w
jakikolwiek sposób pomóc.
Oczywiście nie oznacza to, że podczas kuracji
antybiotykowej powinniśmy całkowicie zrezygnować ze spożywania mleka i
wszelkiego typu produktów pochodnych. Tak radykalne działanie nie jest wskazane
i byłoby przesadą w drugą stronę. Zamiast tego warto przyswoić sobie zasadę, by
unikać substancji spożywczych o wysokim stężeniu wapnia na dwie godziny przed i
po przyjęciu leków. W żadnym wypadku nie powinno się także popijać antybiotyku
mlekiem.
Generalnie produktów mlecznych powinno się unikać także w
zestawieniu ze „zwykłymi” medykamentami. Ostrożność należy zachować
szczególnie, gdy przyjmujemy tabletki powlekane. Ich przeznaczeniem jest, bowiem
dostarczenie substancji leczniczej do jelit. Niestety, po wypiciu mleka lub
zjedzeniu jogurtu zmniejsza się kwasowość soków żołądkowych, co prowadzi do
strawienia otoczki leku już w żołądku.
Nie musimy się tu chyba zbyt długo rozwodzić nad
konsekwencjami takiego wydarzenia.
Są one dosyć łatwe do przewidzenia. Jeśli lek –
przeznaczony do tego, by rozpuścić się w jelitach i tam wejść w interakcję z
organizmem – rozpuści się już w żołądku, to substancja lecznicza zostaje
unieczynniona i straci swoją leczniczą moc.
Niestety, na tym sprawa zapewne się nie zakończy. Bardzo
często, przy tego typu sytuacjach, źle przyjęty medykament podrażnia błonę
śluzową i wywołuje refluks, czyli cofanie się treści pokarmowej i soków
żołądkowych do przełyku.
Warto pamiętać również o tym, by nie łączyć mleka tłustego
z trójpierścieniowymi lekami antydepresyjnymi, betaadrenolitykami
(przeciwdziałają nadciśnieniu) i dużą grupą leków przeciwpasożytniczych. Takie
zestawienie może doprowadzić, dla odmiany, do znacznie większego wchłaniania
substancji leczniczej do krwi i jej zbyt silnego oddziaływania na organizm.
GRAPEFRUIT
jeśli masz problemy z podwyższonym cholesterolem lub
nadciśnieniem, to lepiej odpuść sobie picie soków grapefruitowych.
Podobnie jak mleko i przetwory mleczne, owoce te wpływają
na tempo i intensywność rozkładu niektórych leków we krwi.
Naukowcy oszacowali, że niekorzystnych połączeń grapefruita
z przyjmowanymi lekami jest aż 85. To całkiem dużo, biorąc pod uwagę inne tego typu
owoce. Małym pocieszeniem może być tu fakt, że tylko 43, pośród tych połączeń, są
faktycznie niebezpieczne dla zdrowia.
Jeśli bierzesz leki na nadciśnienie albo walczysz z
podwyższonym cholesterolem – koniecznie zachowaj szczególną ostrożność w
konsumpcji grapefruita. Sam owoc, podobnie jak jego sok, prowadzi
niejednokrotnie do nadmiernego wchłaniania medykamentów.
W rezultacie odrobina soku, towarzysząca przyjmowaniu
leków, prowadzi do zbyt wysokiego stężenia substancji leczniczych we krwi.
Nie brzmi to aż tak strasznie, prawda? Mogłoby się
wydawać, że problem jest wręcz marginalny. Niestety w rzeczywistości sprawa
jest jednak bardzo poważna. Połączenie grapefruita z lekami może prowadzić do
uszkodzenia nerek, krwawień wewnętrznych, niewydolności układu oddechowego, a
nawet uszkodzenia szpiku kostnego i zahamowania jego zdolności do odbudowy. W
skrajnym przypadku grapefruity mogą przyczynić się do śmierci chorego.
SALAMI
a także wino, niektóre owoce oraz produkty pochodzenia
roślinnego i zwierzęcego, które są długo przechowywane lub poddawane procesom
fermentacji, zawierają duże stężenie tyraminy. Substancji chemicznej, której
nadmiar może prowadzić do bardzo poważnych problemów zdrowotnych.
Podobnie jak w przypadku innych związków chemicznych, o
których tu pisaliśmy, niebezpieczeństwo związane z tyraminą także wynika
głównie z jej nadmiaru w organizmie. Niektóre leki – przede wszystkim te
przeciwdepresyjne, przeciwgruźlicze, przeciwbakteryjne (Furazolidon) i
stosowane w leczeniu choroby Parkinsona – blokują metabolizowanie tyraminy w
organizmie. W efekcie, jej ilość pozostaje na stałym, bardzo wysokim i
zagrażającym zdrowiu, poziomie.
Co konkretnie dzieje się, gdy w naszym organizmie
dochodzi do przekroczenia norm stężenia tyraminy? Cóż, taki nadmiar prowadzi
bardzo często do gwałtownego wzrostu ciśnienia krwi, kołatania serca, silnych
bólów głowy, wymiotów, a nawet tzw. Przełomu ciśnieniowego.
Warto, zatem dwa razy zastanowić się na zjedzeniem
kanapki z serem pleśniowym czy salami i popiciem jej kilkoma łykami wina.
Odrobina przyjemności, podczas walki z chorobą, może mieć bardzo nieprzyjemne
konsekwencje zdrowotne. Przy okazji dobrze pamiętać w takich sytuacjach, by
unikać spożywania przejrzałych bananów.
ORZECH WŁOSKI.
Jego owoce są szczególnie niebezpieczne dla osób
borykających się z niedoczynnością lub nadczynnością tarczycy. Warto jednak
pamiętać, że równie mocno niewskazane są w tym względzie także mąka sojowa i
mączka z nasion bawełny. Wszystkie trzy wymienione tu produkty zawierają
wysokie stężenie błonnika, którego obecność w organizmie przeciwdziała
absorpcji substancji leczniczych.
Jeśli Twój organizm jest przyzwyczajony do spożywania
dużej ilości błonnika, to weź pod uwagę, że konieczne może stać się zwiększenie
dawki leku, który przyjmujesz.
Błonnik będzie, bowiem osłabiał jego działanie. Przede
wszystkim przyczyni się do szybszego pozbywania się substancji aktywnych leku z
organizmu. To, w sposób nieunikniony, doprowadzi do zmniejszenia skuteczności
kuracji.
Właśnie dlatego – jeśli nie chcemy rezygnować z
dotychczasowego sposobu odżywiania się – warto zastanowić się nad zmianą
niektórych przyzwyczajeń „około chorobowych”.
Przykładowo: można przyjmować leki tuż przed snem, a
także przed śniadaniem.
A więc odwrotnie niż, wielu wypadkach, jest napisane na
ulotkach. Niektórzy lekarze twierdzą, że taka drobna zamiana może usunąć
problem z oddziaływaniem błonnika i uratować efekty kuracji.
ALKOHOL
alkohol i leki to prawdziwi wrogowie.
Wie o tym niemal każdy, kto choć raz próbował połączyć
procenty z tabletkami. Zawroty głowy, wymioty, senność, brak koordynacji
ruchowej to ledwie kilka, pośród obowiązkowych punktów programu, jakie
towarzyszą nam po spożyciu medykamentów i popiciu ich procentowymi trunkami.
Jedynie od chorego – a konkretnie od spożytej ilości
alkoholu i mocy przyjmowanego leku – zależy, które efekty uboczne i w jakim
stopniu staną się jego udziałem. Niewykluczone, że przy szczęśliwym zbiegu okoliczności
nie stanie się nic. To jednak nie jest żadną gwarancją na przyszłość i nie
powinno się z tego faktu wyciągać zbyt pochopnych wniosków.
Ponieważ przesadny optymizm prowadzić może do zapaści czy
zawału serca.
Generalnie wielu z nas doskonale zdaje sobie sprawę z
tego, że nie wolno mieszać leków z alkoholem. Cały problem w tym, że często
wydaje nam się, mimo wszystko, że małe ilości procentowego trunku są
bezpieczne. Wiele lat eksperymentowania i kilka (jeśli nie kilkadziesiąt)
sytuacji, w których udało nam się uniknąć konsekwencji picia i połykania
tabletek wyrobiło w nas poczucie, że takie mieszanie jest całkowicie dopuszczalne.
Jest bezpieczne i nie wyrządza nam większej szkody.
Oczywiście nie jest to prawdą, choćby w najmniejszym stopniu.
Spora grupa leków pod wpływem procentów może wywoływać
palpitacje serca, duszności i poważne problemy z żołądkiem. Co więcej,
niewielkie dawki paracetamolu podlane, nawet niewielką ilością, alkoholu
gwarantują nam (niemal stuprocentowo) ciężkie uszkodzenie wątroby.
SUPLEMENTY
to substancje, przy których należy zachować szczególną
ostrożność. Głównie ze względu na niezliczoną ilość dostępnych na rynku
specyfików, ich różnorodny skład oraz to, że są dostępne bez recepty.
Suplementy mogą być bardzo niebezpieczne dla naszego organizmu, szczególnie w
połączeniu z niektórymi lekami.
I nie chodzi tu tylko o wyrafinowane specyfiki,
zawierające kilkanaście rzadko spotykanych składników. Nie, zdecydowanie nie.
„Zwykłe” wspomagacze spalania tkanki tłuszczowej, leki podnoszące sprawność
intelektualną czy oddziałujące na libido mogą być przyczyną wielu naszych
nieszczęść.
Przykłady? Weźmy pod lupę, pierwszą z brzegu,
multiwitaminę albo proste kapsułki ogólnie poprawiające kondycję organizmu.
Zarówno te ziołowe, jak też i witaminowe czy mineralne suplementy mogą
kompletnie zatrzymać działanie leku, a w skrajnych przypadkach uczynić go
trującym dla chorego.
Przykładowo, preparaty z dziurawca w połączeniu z
syropami na kaszel, lekami zwalczającymi migrenowe bóle głowy i
antydepresantami mogą prowadzić do wystąpienia zespołu serotoninowego, który
nierzadko kończy się śmiercią. Objawami nadmiernej ilości serotoniny w mózgu
są: bóle głowy, halucynacje, odrętwienie mięśni, bezsenność, potliwość,
drgawki, biegunka, wymioty, nadciśnienie, przyspieszenie tętna powyżej 100
uderzeń na minutę i uczucie zagubienia.
Jeśli planujesz wspomagać się suplementami, pamiętaj by
dokładnie zapoznać się z ich składem. Dobrze zastanów się, czy przyjmowanie ich
właśnie teraz, – kiedy walczysz z poważną chorobą – jest faktycznie najlepszym
możliwym wyborem. Nie jest to sprawa aż tak błaha, jak mogłoby się wydawać.
Według ostrożnych szacunków naukowców na rynku znajduje się obecnie przeszło
509 leków, które wchodzą w reakcje z różnego typu suplementami.
Konkretnie doliczono się aż 213 suplementów, których
potencjalna reakcja na leki może być niewłaściwa. Łącznie daje to blisko 1500
groźnych dla zdrowia i życia połączeń.
Najczęściej niekorzystne oddziaływanie dotyczy
medykamentów takich jak:
- warfaryna (lek przeciwzakrzepowy),
- insulina,
- aspiryna,
- digoksyna (niewydolność serca i migotanie
przedsionków),
- tiklopidyna (hamuje aktywność płytek krwi).
Z kolei w grupie suplementów znajdują się:
- dziurawiec,
- magnez,
- wapń,
- żelazo,
- Ginkgo biloba.
Niezależnie od tego, jakie masz problemy zdrowotne i jak
bardzo dolega Ci określona przypadłość – zawsze i bezwarunkowo pamiętaj o
jednym: z lekami nie ma żartów. Chociaż ich skład, działanie i potencjalne
skutki uboczne są przedmiotem wielu zaawansowanych analiz i badań
laboratoryjnych, to i tak wszystkiego przewidzieć się nie da. Dlatego musisz
zachować rozsądek i ostrożność dla dobra swojego i swojej rodziny.
Zawsze miej na uwadze, po co bierzesz leki. One mają Ci
przede wszystkim pomóc.
Nie pozwól, by za sprawą niewłaściwego ich stosowania
Tobie lub komuś z Twoich bliskich stała się krzywda. Pamiętaj także, że nie
należy przerywać brania leków z dnia na dzień. Zwłaszcza bez konsultacji z
lekarzem. Skuteczne medykamenty to bezpieczne medykamenty.
Źródło Kiedy lek
staje się śmiertelnie niebezpieczną trucizną drmedicus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz