Jak wychować zdrowe dziecko wbrew twojemu lekarzowi
– Robert S. Mendelsohn
[Artykuł oparty na książce doktora Roberta S. Mendelsohna „How to Raise a Healthy Child… in Spite of Your Doctor: One
of America’s Leading Pediatricians Puts Parents Back in Control of Their
Children’s Health” (Jak wychować zdrowe dziecko… wbrew twojemu
lekarzowi: Jeden
z czołowych amerykańskich pediatrów przywraca rodzicom kontrolę nad zdrowiem
ich dzieci”]
W pediatrii, tak samo, jak w innych specjalizacjach, praktykuje się sporo złej medycyny. To nie oznacza, że lekarze mają mniej
współczucia i integralności, niż reszta ludzi. Te nieprawidłowości leżą po
stronie samej filozofii i nauczania medycyny, a
nie w charakterze osób, które otrzymują tę edukację.
Lekarze nie są winowajcami. Tak samo, jak ich pacjenci, są ofiarami systemu. Oni są pierwszymi osobami, które są
ograniczani przez medyczną preokupację na interwencji, jej zauroczeniu lekami i technologią, nieuzasadnionymi rytuałami, zwyczajami i egoistycznymi postawami,
jakie są wbite w mózg każdego studenta, który przetrwał rygorystyczne i często
nieistotne curriculum. Wyłaniają się z tego potem z głową tak przepełnioną
zinstytucjonalizowaną głupotą, że brakuje miejsca na zdrowy rozsądek.
Nie zwalniam siebie z tej krytyki pediatrów. Przyznaję, że rozpocząłem
swoją praktykę medyczną wierząc w większość z tych rzeczy, jakie mnie uczono i
moi pacjenci płacili za to słoną cenę przez wiele lat. Na szczęście sam
zacząłem nauczać studentów medycyny i nauczyłem się kwestionować wiele z tych
medycznych zasad, które we mnie wwiercono, oraz powątpiewać w każdy nowy lek,
procedurę chirurgiczną, czy medyczną „innowację”, jaka się pojawiła. Wkrótce
odkrywałem, że większość z nich nie była w stanie przejść przez rygorystyczną
ocenę naukową i że spory procent tych tzw. „cudownych leków” i „rewolucyjnych
procedur” wkrótce znikała, kiedy okazywało się, że wyrządzały więcej szkody, niż pożytku.
Zauważyłem, że większość lekarzy wykonuje kompetentną pracę lecząc
pacjentów, którzy są bardzo chorzy, ale mizerną pracę, kiedy przychodzi im dbać
o tych, którzy są zdrowi. To jest zasadnicza wada edukacji medycznej. Na
uczelni medycznej, studenci otrzymują szkolenie z pediatrii, które jest w
znacznej mierze poświęcone stronniczym informacjom na temat szczepień, ale za to bardzo
niewiele uczeni są na temat farmakologii, mimo że jako praktykujący lekarze będą wciskali więcej chemii dzieciom, niż
uczyniłby to najbardziej aktywny diler w mieście. Poświęca się
jedynie ok. 60 godzin na farmakologię w programie typowych studiów medycznych,
a większość tego czasu przeznaczona jest na przyswajanie nieistotnych
abstrakcyjnych teorii. I ostatecznie, większość z tego, co lekarz wie na temat
leku, czy szczepionki, jaką podaje pacjentom, pochodzi od całej armii
farmaceutycznych sprzedawców/przedstawicieli medycznych.
Rola odżywiania
Na uczelni medycznej nie robi się praktycznie niczego w kierunku nauczania
studentów, że odżywianie jest często najważniejszym
elementem diagnozy i leczenia. W rezultacie, zaczynają swoją
praktykę nieświadomi tego, że alergie pokarmowe są główną przyczyną wielu
dolegliwości u dzieci i że adekwatne żywienie jest podstawą dobrego zdrowia. Ta
ignorancja popycha ich do używania leków do radzenia sobie z chorobami, które
mogłyby być wyleczone prostą zmianą diety.
To, czego lekarze uczą się o karmieniu piersią –
najskuteczniejszej długoterminowej ochronie, jaką może uzyskać dziecko –
jest zazwyczaj wykładane przez mężczyzn, którzy z
oczywistych powodów, nie są tym zainteresowani i nie mają z tym zbyt wielkiego
doświadczenia. Ja usłyszałem tylko jeden wykład na temat karmienia piersią
podczas 4 lat studiów medycznych. Podczas gdy moi wykładowcy to
przesypiali, producenci mleka modyfikowanego byli bardzo czujni i zasypywali
mnie całym stosem swojej literatury.
Jak wychować zdrowe dziecko wbrew
twojemu lekarzowi
Kiedy wasze dziecko przyprowadzane jest na wizytę kontrolną, to prawie
zawsze poddawane jest ono pomiarom wzrostu i wagi. To
jest częścią RYTUAŁUopracowanego przez Nowoczesną Medycynę, abyście czuli, że ta wizyta ma jakąś wartość. Nowi rodzice czekają z
niepokojem, podczas gdy pielęgniarka umieszcza wiercące się dziecko na wadze i
prosi ich, aby przytrzymali nóżki dziecka, żeby mogła zmierzyć jego wysokość.
Mama i tata w końcu oddychają z ulgą, gdy pediatra sprawdza te pomiary według
wykresu i oznajmia, że są one „w normie”.
To, o czym lekarz im nie mówi, to to, że ten rytuał nie ma
jakiegokolwiek znaczenia medycznego. Nie mówi im, że jakiś producent mleka modyfikowanego jest prawdopodobnie
twórcą tych wykresów. Dlaczego miałoby im tak zależeć na sprawdzaniu wagi
dzieci według dostarczonych danych? Ponieważ przyrost wagi dzieci karmionych
piersią może nie być równy średniemu przyrostowi wagi przedstawionemu na tym
wykresie i dzięki temu jest szansa, że lekarz zamiast zapewnić matkę, że to
jest normalne i nie zagrażające zdrowiu, może zachęcić ją do dokarmiania
dziecka mlekiem modyfikowanym.
Fikcyjne standardy
Taka ocena jednak jest myląca, gdyż te wykresy przedstawiają średnią pewnej
grupy dzieci, która nie koniecznie musi być porównywalna z waszym dzieckiem pod
względem rasowym, genetycznym, czy środowiskowym. Lekarz jednak zignoruje tę historię
rodzinną i będzie nadal porównywał wasze dziecko do tych standardów, jakby te
pomiary były podane mu przez Siły Wyższe, które wyryły je na kamieniu.
Raczkujący lekarze uczeni są drwienia z holistycznych terapii i kpienia z „szarlatanerii”,
podczas gdy nikt nie zauważa ile szarlatanerii tak naprawdę istnieje w samej
medycynie konwencjonalnej. Jak którykolwiek z lekarzy może racjonalnie potępiać
tych, którzy leczą chorych na raka np. laetrylem, podczas gdy sami mają na sumieniu
faszerowanie swoich pacjentów lekami, które zostały wycofane z rynku z powodu
ogromu szkód, jakie te leki powodowały? Historia medycyny obfituje w takie
przykłady, gdzie leki zatwierdzone do użytku, jako bezpieczne,
musiały być wycofane z użytku, ale dopiero po tym, jak już niezliczone ofiary
przedstawiły dowody szkód, jakie one spowodowały.
Umiejętność prowadzenia dobrego biznesu
To, czego uczą się studenci medycyny wydaje się raczej odnosić do umiejętności prowadzenia dobrego biznesu, niż do utrzymywania
pacjentów w zdrowiu. Uczeni są tego, jak mają się zachowywać jako lekarze, aby chronić
swój wizerunek
nieomylności i być postrzeganym z zachwytem. Jednak większość z nich nie
pamięta podstawowej przysięgi Hipokratesa: „Po pierwsze nie szkodzić”. Lekarze wyrządzają wiele szkody,
lecz sama struktura ich edukacji obdziera ich z
wrażliwości na krzywdę, jaką robią.
„Raz na milion”
Jako część mojego przygotowania do prowadzenia prywatnej kliniki
pediatrycznej, uczono mnie, co robić, gdy się popełni
okropny błąd. Nie mówiono mi, co mam powiedzieć rodzicom
dziecka, aby mogli sobie lepiej poradzić ze swoim smutkiem, ani nie podano mi
jakichkolwiek standardów etycznych, według których należy postępować. Zamiast tego,
doradzano mi, abym zadzwonił jak najszybciej do swojego ubezpieczyciela od
błędów zawodowych, a jeśli miałbym coś mówić publicznie, to magiczną frazą
było: „To, co
się wydarzyło temu biednemu dziecku, zdarza się raz na milion.” I dlatego, kiedy
coś pójdzie nie tak, usłyszycie często od lekarza, że to jest zaledwie „raz na milion”.
Na szczęście, pacjenci przestali już być tak potulni,
posłuszni i oczarowani swoimi lekarzami. Lekarze nie są już w ich oczach postrzegani,
jako naukowo nieomylni. Zamiast tego, lekarze zmuszeni są do poszukiwania
możliwych odpowiedzi na trudne pytania na temat leków, które przepisują; badań,
które zlecają i operacji, jakie twierdzą, że są konieczne. To przynosi wielki
efekt, kiedy lekarze, co chwilę czują konieczność
znalezienia uzasadniających odpowiedzi, których brakuje. Wielu z
nich przyjmuje te wyzwania z zadowoleniem, jednak inni czują się zawstydzeni,
kiedy nie są w stanie wyjaśnić, czy obronić zasadność stosowania procedur lub
leków, jakie przepisywali w przeszłości. W każdym razie, nowa świadomość niedociągnięć
konwencjonalnej medycyny przynosi konstruktywne zmiany.
Gdyby wystarczająco wielu pacjentów kwestionowało
swoich lekarzy i zabiegi, jakie oni stosują, to ci lekarze wkrótce zaczęliby
sami je kwestionować.
Dlatego nie powinniście ślepo wierzyć swoim pediatrom, ponieważ gdy
zgłaszacie się do nich po poradę w drobnej sprawie, wasze dziecko może otrzymać
więcej szkodliwych interwencji, niż to konieczne. A na większość chorób wieku
dziecięcego odpowiedzą naturalne siły ochronne organizmu, wzmocnione dzięki
waszym umiejętnościom, kochającej uwadze i zdrowemu rozsądkowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz