Kto rządzi tym światem - my, czy drobnoustroje? Może warto zadbać
o własny układ odpornościowy, bo on jest gwarantem naszego gatunku.
BAKTERIE
Na szczęście nie widzimy tego mikroskopijnego świata, który nas
otacza dosłownie wszędzie. Drobnoustroje są wszędzie na lądzie, w powietrzu, w
lawie, w wiecznej zmarzlinie, w nas i na nas. Już teraz sporo ludzi panicznie
boi się bakterii. Dopiero by się działo gdybyśmy zobaczyli całe watahy
pożerające np. nasz złuszczający się naskórek, albo pełzające na języku. Pewnie
nikt by nikogo nie pocałował, nie podał ręki, o seksie nawet nie pomyślał. Może
ten świat, właściwie należący do drobnoustrojów, tak został pomyślany, żebyśmy
go nie widzieli. Przecież lepiej nie widzieć tych stworków.
Myśl-zabić i będzie po problemie jest niestety
najczęstsza. Reklama środka do czyszczenia toalet: w obrębie lupy widzimy
miliony bakterii, po oblaniu ich tym "wspaniałym" preparatem miliony
zniknęły.
ZOSTAŁY DWIE BAKTERIE. Jakie? Znacznie groźniejsze od tych
"pokonanych" Czy zdajemy sobie sprawę, że nie ma próżni
biologicznej. Miejsce po zniszczonych bakteriach, już wkrótce zajmą te dwie,
wścieklejsze, groźniejsze namnożą się w tej wolnej przestrzeni.
Przeprowadzano badania odnośnie obecności bakterii w różnych
miejscach w domu. Okazało się, że bakterie, mimo stosowania agresywnych
środków, są w miejscach gdzie byśmy ich sobie nie życzyli. Bakterie kałowe
na stole, bakterie w lodówce, na desce do krojenia chleba. Po prostu
wszędzie?!
Musimy się z tym pogodzić. ONE BYŁY, SĄ I BĘDĄ. ONE SĄ
NIEŚMIERTELNE.
Produkując środki o coraz większej agresywności produkujemy coraz
trudniejsze do usunięcia drobnoustroje.
BAKTERIE ROZWIJAJĄ SWÓJ UKŁAD ODPORNOŚCIOWY W STOPNIU
NIEBYWAŁYM. Największym
paradoksem jest to, że my przyczyniamy się do poprawy funkcjonowania
drobnoustrojów, jednocześnie degradujemy własny układ odpornościowy. To
jest droga do samozagłady gatunku. Bakterie są pasażerami na gapę. Są
"posagiem”, który fundujemy naszym dzieciom. Bakterie są
przekazywane (czy to wmontowane w DNA, czy też w jakiejś innej formie
) następnemu pokoleniu.
Bakterie, zmieniając swoje antygeny bawią się z naszym układem
odpornościowym w kotka i myszkę. Zanim wyprodukujemy określone przeciwciała to
bakteria zmieni swój antygen i cała praca naszego układu odpornościowego na
nic.
Bakteria może zabezpieczyć się, warstwą glikoprotein, które ją
zabezpieczą przed rozpoznaniem.
To maleństwo może pozostać bez ściany komórkowej i też przetrwać.
Czy to bakterie same z siebie robią te różne sztuczki, a może w
tych kombinacjach pomaga im nasz układ odpornościowy?
Jeśli w naszym DNA zaloguje się w jakiejkolwiek formie bakteria
(choćby jedna literka jej DNA) to nasz układ odpornościowy włącza alert. Obce
DNA w naszym. Przystąpić do eliminacji. Włącza program czyszczenia DNA
Ale możliwy je jest wariant do jakiejś operacji biologicznej
należy wykorzystać pracę tej zalogowanej bakterii. Zawsze zachodzi tu gradacja
biologiczna, im coś groźniejsze tym groźniejsza bakteria musi być użyta w
biologicznej wojnie.
Ostatnie bakterie jakie może wykorzystywać nasz ustrój to
promieniowce.
Każda bakteria, po wykonaniu zadania musi być wyeliminowana. To
wiąże się niestety z tym, co nazywamy chorobami bakteryjnymi. Jeśli jest w
badaniu bakteria to nam się wydaje, że nic prostszego - antybiotyk i po
problemie. A tak nie jest.
Od momentu zalogowania się jakiejś bakterii zaczyna się ciąg
zagnieżdżania się kolejnych drobnoustrojów. DOSTAJĄ KOD DOSTĘPU. Do zabicia
jednej bakterii układ odpornościowy "wpuszcza" inną. Taką,
która pomoże układowi odpornościowemu pozbyć się poprzedniej. Może
„wpuścić” taką, która pomoże rozłożyć związki chemiczne, które nieopatrznie,
nieświadomie wprowadziliśmy do naszego ustroju.
WARUNEK JEST TAKI: TO NASZ układ odpornościowy DECYDUJE, JAKĄ
BAKTERIĘ, NA TYM ETAPIE "WPUŚCIĆ" I TO ON DECYDUJE, KIEDY JĄ
WYKORZYSTAĆ.
Nie mówimy tu o tych bakteriach, bez których nasze istnienie
byłoby niemożliwe. E. coli to nasz kochany "niewolnik" pod warunkiem,
że siedzi i robi swoje tam gdzie powinna.
Nie dziwne, że bakteria kałowa panoszy się na śluzówce naszego
gardła. Dlaczeg nie zabija jej lizozym naszej śliny?
Dlaczego niewolnik jelitowy się znalazł w gardle? Jeśli jest w
gardle...?! Kto pozwolił zasiedlić miejsce, do którego nie miała dostępu? Jakim
kluczem otworzyła zamek? Jest bardzo prawdopodobne, że nie musiała niczego
otwierać. Nie musiała się włamywać. Zamek został otwarty przez nasz system
limfatyczny.
Kombinacji w tej materii jest nieskończenie wiele.
Nauka nie diagnozuje ani utajonych genetycznie drobnoustrojów
ani tych, które zamieszkują nasze DNA i różne struktury naszych komórek i
przestrzeni międzykomórkowej. Przetrwalniki bakteryjne traktuje się jako
coś normalnego.
Bakterie na języku-zeskrobywać, używać preparatów antybakteryjnych
to są zalecenia powszechne. Czy one pomogą nam przetrwać?
Bakterie chorobotwórcze nie mogą przebywać na naszej skórze, na
języku, w pochwie.
Gdyby to był stan normalny to nic szczególnego nie powinno się z
nami dziać.
Niestety problemy zdrowotne, tzw. choroby genetyczne, lawina
nowotworów i różnych zaburzeń psychicznych dowodzą, że ten stan nie jest
obojętny dla naszego funkcjonowania.
Może zamiast skupiać się na problemie zabijania drobnoustrojów
powinniśmy się skupić nad problemem:, dlaczego one się tam znajdują.
Ostatnio nauka doniosła, że za wywoływanie (współcześnie) gruźlicy
odpowiedzialne są atypowe bakterie trudne do rozpoznania w laboratorium. Nie
dają się hodować na szkiełku. Kto kogo przechytrzył? Nie wiadomo, co
sprawia, że zaczynają nas konsumować.
Intensywnie walczy z nimi nasz układ odpornościowy. Układ
odpornościowy doskonale diagnozuje zagrożenie; jeśli zostawi komórki
bakteryjne i te quasinowotworowe to może się to dla nas źle skończyć.
Układ odpornościowy robi, co może, aby nas najlepiej
zabezpieczyć.Potrafi zaprojektować i wykonać różne systemy blokad np.zlepia te
wściekłe komórki i otacza je włóknistą tkanką łączną. Zamurowuje-zwapnia,
zwapnia węzły chłonne, miejsce gdzie gromadzi komórki quasi nowotworowe i
nowotworowe powstałe z mixu z gruźlicą ( wg genetycznego projektu, który
sami wykreowaliśmy). NAWET
WIELOMIESIĘCZNE LECZENIE ANTYBIOTYKAMI GRUŹLICY NIE JEST W STANIE USUNĄĆ JEJ Z
ORGANIZMU. ZMIANIE ULEGA MIEJSCE JEJ BYTOWANIA I FORMA BYTOWANIA.
Takie działania prowadzą do przekazania zakażenia na następne
pokolenie. Zakażenia w formie genetycznej. W formie np. genobakterii (mini mini
mniejsza niż nanobakteria, albo w jeszcze innej formie).
Od tego momentu nie mamy do czynienia z bakterią, mamy problem
genetycznej „choroby”.
U wielu osób dochodzi do unieszkodliwienia skupiska
quasinowotworowych komórek, potencjalnie nowotworu.
Czy to, że obserwuje się cofnięcie zmian nowotworowych podczas
gorączki, nie sugeruje, że układ odpornościowy generuje tę gorączkę na
określonym poziomie, by zabić te mutanty ludzko-bakteryjne.
ORGANIZM WALCZY. A MY, CZY MY MU POMAGAMY? Gdy nagle nasz
organizm zaczyna produkować duże ilości cholesterolu (tego złego) zamiast
zastanowić się, do czego ten cholesterol, postanawiamy go zlikwidować.
W czasie, gdy gruźlica miała jawną postać, zaobserwowano, wielki
wpływ słońca, cebuli i czosnku na zdrowienie ludzi. W Szwajcarii istniały
sanatoria, w których pacjenci leżakowali na słońcu. Bakteria była jawna. Śmiertelność wśród zjadaczy czosnku
była wyraźnie mniejsza. Gdyby stosowano dodatkowe skuteczne
metody to efekty byłyby jeszcze lepsze. Po wielkich bojach, z użyciem
antybiotyków, wyprodukowaliśmy gruźliczego potwora i pewnie wyprodukujemy
jeszcze groźniejszego.
Na dziś mamy atypową bakterię, która robi, co chce. Bakteria w
makrofagu. Prątek gruźlicy wewnątrz makrofaga. Czy można sobie wymyślić
lepszego (oprócz zapisu w DNA) konia trojańskiego? Prątek w tym
osłabionym makrofagu namnoży się i skasuje makrofaga. Ten, makrofag, co
miał nas ratować doprowadza do naszej zguby. A miało być odwrotnie.
Gruźlica wmontowana w DNA po mamusi, po tatusiu, taki prezent
genetyczny. To nawet nie musi być całe DNA, wystarczy drobny fragment tego
gruźliczego DNA, i to wystarczy, by skutecznie zakłócić pracę naszego DNA. To
uruchamia lawinę fatalnych zdarzeń biologicznych i katastrofalnych skutków.
Czy wszystkich dałoby się wyleczyć? Pewnie nie. W przyrodzie nie
ma gwarancji. Musisz walczyć. Dobrze jest rozumieć, na czym ta walka polega.
Gruźlica nie dopada każdego. Trzeba mieć odpowiedni zestaw-układ
białek by mogła u nas "zagościć".
Zasady w przyrodzie obowiązują. Każdy drobnoustrój zna swoje
miejsce. Warunki muszą być spełnione. Róbmy wszystko, by ich nie spełnić.
Zwyczajna higiena, mydło proszki mydlane to są środki
wystarczające do utrzymania czystości. Stosując się do tych prostych zaleceń
nie musimy się martwić o te drobinki.
Zdrowe, świeże jedzenie, słońce i powietrze, naturalne sposoby
wchodzenia z problemów zdrowotnych - tylko tyle nam potrzeba i aż
tyle.
Leczenie antybiotykami, antybiotyki w paszy, hormony,
pestycydy,żywność GMO za to wszystko płacimy już wielką cenę. Bakterie sobie z
tymi wszystkimi truciznami poradzą. My nie. Nasze ciało staje się
magazynem różnych trucizn. Do ich rozkładu system limfatyczny „zaprasza”
kolejnego „wroga”. Nakręcamy spiralę zbrojeń. Na własne życzenie. Dzieje się to
poza naszą świadomością. My nie wiemy, jaki jest wzorzec czystości gatunku. To
do niego system limfatyczny dostosowuje swoje działania.
Scientific American opisuje ciekawą bakterię "dziwną
jagodą". Ta "jagódka" przetrwała 500 x wyższą dawkę
promieniowania, które zabiłoby człowieka. Co bardziej interesujące DNA samo
naprawiło się. Porozrywane kawałki DNA poukładały się tak jakby nie były w
strzępach. Kawałeczek DNA służył jako wzorzec. ( CZY W TYM KAWAŁECZKU NIE
ISTNIAŁA JAKAŚ INNA FORMA ZAPISU DNA?) Naprawa przebiegała szybciej
niż normalna replikacja .
Transpozony mogą być takim właśnie fragmentem DNA bakteryjnego.
Bakterie w niezłej formie przetrwają epokę antybiotyków. My już
mamy wielkie problemy.
Epoka antybiotyków kończy swój spektakularny żywot. Bakterie
przeciwnie, urosły w siłę.
TYLKO INTENSYWNE METODY MEDYCYNY NATURALNEJ SĄ W STANIE DAĆ
RADĘ TYM MAŁYM WROGOM, bo tylko w ten sposób można dokonać genetycznego
czyszczenia DNA. Takich systemów czyszczenia DNA jest wiele, jeśli nie zostaną
wykorzystane to zostaną włączone inne programy. Niestety nie tak dobre dla nas.
Coraz trudniej odbudowywać sprawność układu odpornościowego. Skomplikowane
procesy nie przebiegają łatwo. Jest to droga pod górę i po wielu latach
zaniechania nie będzie łatwo je przełamać.
WIRUSY Dlaczego
tak bardzo jesteśmy straszeni wirusami? Wirusy przemieszczają się
błyskawicznie. Ktoś kichnie w samolocie i po kilku godzinach wszyscy są chorzy.
Ten "filmowy" scenariusz może się zrealizować w realu. Może jakiś
wirus, który przeskoczył barierę gatunkową (każdy gatunek ma swoje
wirusy) może narobić niezłego ambarasu.
Czy wszyscy staną się jego ofiarami? Ci, co budują swój
układ odpornościowy, stosują naturalne metody leczenia i żywienia są pod
szczególną kuratelą.
STOSUJĄC ZDROWE ŻYWIENIE, NATURALNE LECZENIE ZMIENIASZ METYLACJĘ
SWOJEGO DNA. TO DAJE OCHRONĘ PRZED "NOWYMI " DROBNOUSTROJAMI. Z tymi
"starymi" układ odpornościowy musi się uporać z większym wysiłkiem.
Często musi odłożyć ten problem na potem, (kiedy warunki będą optymalne, albo
przynajmniej lepsze).
Wirusy nie dopadają każdego. Są
dwa sposoby dostania się do organizmu:
1.Układ odpornościowy wpuszcza wirusa, dla swoich strategicznych
celów. Np. do oznaczenia komórki z genetycznym zakażeniem bakteryjnym, i
do zniszczenia tej komórki.
W naszym organizmie wirusy dokonują operacji genetycznej.Układ
odpornościowy utrzymuje wirusy , aby w odpowiednim momencie użyć tej
"zmagazynowanej" broni.
2. Stan naszego układu odpornościowego jest kiepski.
(Metylacja DNA może kiedyś będzie miarą jego jakości). Warunki
środowiskowe w naszym organizmie są takie, że może go ten czy inny
wirus skonsumować. Środowisko naszego organizmu staje się pożywka dla
wirusa, przygotowaliśmy mu miejsce do opanowania. To zawsze musi być miejsce
doskonałe dla wirusa. W innym nie zagości. To jest wielki problem.
Znamy kilka wirusów zapalenia wątroby. Kiedyś baliśmy się zwykłego
wirusa A. Izolowano pacjentów. Teraz nosiciele wirusów B i C, czyli znacznie
groźniejszych spokojnie chodzą po świecie. No, bo jak tu izolować setki
tysięcy, a nawet miliony ludzi. Zawsze można przeszczepić wątrobę. Operacja
przeszczepu 100-500 tys. zł, później roczna terapia przeciw odrzuceniu
przeszczepu 30 tys. rocznie.
Co to będzie, gdy już wszyscy będziemy potrzebować cudzej wątroby.
Czegoś musi zabraknąć.
Co zrobić, z WZW które znajduje się wklejone w komórki kłębuszków
nerkowych, trzustki czy też innych narządów?
Genetyczne nosicielstwo WZW i innych wirusów nie jest diagnozowane
na dzisiejszym poziomie badań. Wirusy, które mamy, mogą się uaktywniać w różnych
okolicznościach zdrowotnych /np. poród, operacja /. Żółtaczka po zabiegu wcale
nie oznacza, że tym wirusem zostaliśmy zarażeni. Ten wirus mógł się ujawnić,
ale on był w nas.
Modny wirus HIV - granty, szum. Czy wielu z nas wie, że posiadacze
HIV mają jeszcze kilka innych, jawnych mikrobów, takich, jak cytomegalia, wirus
brodawczaka, chlamydię i wiele innych jawnych i utajonych (genetyczne
zakażenie)?
Wirus HIV blokuje rozwój jakiejś choroby psychicznej, to świeże
odkrycie. Czy będą nas leczyć ze schizofrenii HIV-em?
Może dobór wirusów zostawić układowi odpornościowemu. Może nie
wszyscy przetrwają, nastąpi selekcja, co jest bardzo przykre, ale zgodne z
prawem przyrody.
Dopiero zestaw wadliwie konstruowanych białek, przez
zakażoną genetycznie komórkę daje możliwość rozwoju, namnażania się HIV.
AIDS rozwija się nie na skutek obecności wirusa, ale na
skutek dramatu rozgrywającego się w DNA. Genetyczne zakażenie komórek systemu
limfatycznego jest największym dramatem człowieka. Zepsuty jest serwis
naprawczy.
Układ odpornościowy nie daje sobie rady z ogromem wadliwych białek
produkowanych przez zmutowaną komórkę. Jeśli nie wystarczają apoptoza nekroza i
inne systemy utylizacji, to trzeba zastosować broń biologiczną.
Aby usunąć problem trzeba mieć jakieś minimum środków. Jeśli ich
nie wprowadzamy do ustroju to układ odpornościowy próbuje wykorzystać przeróżne
mikroby, aby je sobie wyprodukować. Drobnoustroje potrafią wszak wiele: zabić,
wyprodukować, rozłożyć. Niestety problemy okazują się ogromne i układ
odpornościowy nie zawsze jest nas w stanie uratować.
Dlaczego dopada coraz częściej, coraz większą grupę ludzi wirus
grypy? Wirus, musi być 'zaproszony' przez komórkę. Wirus, aby wniknąć do
komórki musi mieć otwarte 'drzwi'. Wirus nie wnika do każdej komórki, tylko do
ściśle określonej. Wirus może jest wpuszczany po to, by zniszczyć komórkę
potencjalnie nowotworową. Może jest wykorzystywany do 'wyprodukowania' bakterii
zalogowanej w naszym DNA jako zakażenie genetyczne zakażenie bakteryjne.
Może wirus kataru jest potrzebny do regeneracji komórek
nerwowych? Wirus kataru dokonuje manipulacji na komórkach mózgu, widocznie jest
jakiś problem do eliminacji. Warto obserwować to, co wysiąkamy, to są przeróżne
wydzieliny. Zapewne zależy to od tego z jakim zakażeniem genetycznym mamy
do czynienia. Może dzięki katarowi unikamy np. SM-u, albo guza mózgu.
Media donoszą o coraz nowych wirusach. Póki, co, na szczęście, nie
znalazł się jeszcze taki wirus, którego bazą żywicielską stanowiłaby większość
populacji. Czy tak będzie zawsze?
Jaka jest polityka układu odpornościowego?
NACZELNA ZASADA - CZYSTOŚĆ GENETYCZNA GATUNKU.
My niewiele o niej wiemy. Błądzimy niestety.
Jak to się dla nas skończy?
GRZYBY. Powszechność
grzybic. Grzybica nigdy nie dotyczy jakiegoś miejsca w organizmie np.
paznokcia, skóry. Grzyb w organizmie, tak jak każdy drobnoustrój, musi mieć
szczególne warunki.Grzyb jest wprowadzany, dlatego, że w ustroju znajduje się
materia martwa i trzeba ją rozłożyć.Grzyb może być wpuszczony w celu produkcji
jakiegoś antybiotyku do zabicia ściśle określonej komórki bakteryjnej i quasi
nowotworowej.Te specjalistyczne działania grzybów są w projekcie przyrody.
W projekcie przyrody nie ma takiej opcji, że każda komórka
naszego organizmu wymaga naprawy. To jest ekstremalna sytuacja.
Jeśli pozbędziemy się genetycznego zakażenia bakteryjnego problem
grzybów, łupieżu przestanie nas dręczyć.Była kiedyś taka reklama w radiu: nie
wiesz, jaką masz grzybicę stóp, my też nie wiemy, ale nasz preparat zabija aż 5
różnych grzybów. Zapewne na
chwilę zabije. Co później? Już dzisiaj ludzi zaczynają zasiedlać grzyby
odzwierzęce. Czy wybraliśmy dobrą drogę do zdrowia?
Grzybice masowo zabijają pacjentów po przeszczepach. Śmiertelność
w białaczkach i chłoniakach z powodu zakażeń grzybami pleśniowymi wynosi 50 %.
Dzienne leczenie (o ile to można nazwać leczeniem) kosztuje 4000 zł.
Jesteśmy rozkładani za życia. HORROR.
Na tych podkładach coraz lepiej mają się różne
większe pasożyty. One też muszą mieć optymalne warunki do życia i coś
dobrego do zjedzenia.
CZY DŁUGO BĘDZIE NAM DANE REALIZOWAĆ TE SCENARIUSZE?
Tego nie wie nikt. Wielkie nadzieje pokładamy w szczepieniach. Czy
słusznie? Posłużę się kilkoma
cytatami z książki, którą każdy, kto szczepi siebie i swoich bliskich powinien
przeczytać. "Szczepienia-niebezpieczne,
ukrywane fakty" napisał Ian Sinclair który osobiście doświadczył
problemów poszczepiennych. Dlaczego nikt nas nie zapoznaje z opiniami, które
kwestionują zasadność stosowania szczepień? Czy to jest wiedza tajemna? To
tylko statystka i myśl ludzi, którym na sercu leży dobro drugiego człowieka.
"Nadejście ery szczepień BCG spowodowało niewielki spadek
śmiertelności z powodu gruźlicy w Anglii i Walii." Czy istnieje związek
pomiędzy powszechnością stosowania szczepień a wzrostem nowotworów?
Prof. L.C. Vincent: "Szczepionki wytwarzają skłonności
do zachorowań na raka i białaczkę." Czy szczepionka na koklusz jest
odpowiedzialna za wzrost ilości zachorowań na cukrzycę? Skąd tak wielka ilość alergii?
Wprowadzenie "siłą", z przerwaniem barier biologicznych,
obcego materiału genetycznego nie jest działaniem stosowanym w przyrodzie.
Ciągle spotykamy się z przeróżnymi drobnoustrojami. Nasz organizm ma zdolność
rozpoznawania i niszczenia wroga. Organizm sam się 'szczepi'. Jeśli tego nie
czyni to należy się zastanowić, dlaczego? Wydawca tej książki A. Woźniak zrobił
krok w stronę prawdy. Szukanie prawdy, trzymanie się prawideł obowiązujących
całą przyrodę powinno towarzyszyć każdemu gatunkowi. Tym bardziej
rozumnemu.
Jeden z laureatów nagrody Nobla w dziedzinie medycyny pytany
o stan zdrowia naszego gatunku za 50 lat kilkakrotnie powiedział: "o
ile przetrwamy". Oby się mylił. Oby się nie zrealizował scenariusz:
„udział w życiu na ziemi wzięli”.
Maria Ulmed
Za http://www.eioba.pl/a/1r1t/bakterie-rzadza-swiatem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz