Jeśli w przyrodzie jest choroba, to w przyrodzie należy
szukać na nią lekarstwa.
Ostatniej nocy wiele
osób celebrowało wespół z mniejszą lub większą ilością pasożytów wzbogacających
ich ( i tak bogate ) "życie wewnętrzne"
pierwszą pełnię drugiego półrocza Roku Pańskiego 2016.
Podbudowani tymi
magicznymi okolicznościami przyrody postanowiliśmy dzisiaj odczarować nasz
ulubiony grzyb...
Wyjątkowo nie chodzi
nam tym razem o drożdżaki z rodzaju candida ale o pieprznika jadalnego powszechnie
znanego jako kurka.
Pisaliśmy już o nim
entuzjastycznie na FB (nie tylko w aspekcie robalowym ) i wspominamy też o nim w naszej
„robalowej” książce.
Dzisiaj przedstawiamy
garść bardzo istotnych informacji.
Czy zastanawialiście
się kiedyś- dlaczego kurki nie mają robaków?
To głównie zasługa
hitinmannozy- substancji, która ma „wybijać" także wszystkie występujące w
organizmie człowieka pasożyty i niszczyć ich jaja. Przeciwrobaczemu działaniu
hitinmannozy sprzyja także występujący w kurkach kwas trametonolinowy, ale jego
znaczenie jest mniejsze.
W przypadku larw i
dorosłych form pasożytów, hitinmannoza, podobnie jak tujon zawarty w piołunie i
wrotyczu, paraliżuje ich układ nerwowy, co przy odpowiednim stężeniu hitinmannozy
może prowadzić do śmierci pasożytów. Hitinmannoza ma też
"rozpuszczać" jaja pasożytów.
Szkopuł w tym, że
ustalenie indywidualnej porcji kurek, skutkującej odpowiednim stężeniem
hitinmannozy, zapewniającej pożądaną skuteczność w stosunku do pasożytów, może
być trudne, ponieważ zależy od bardzo wielu czynników.
Dodatkowo, jak to
zwykle bywa w życiu, diabeł tkwi w szczegółach. O wielu detalach, bijemy się w
piersi, sami do niedawna nie wiedzieliśmy.
Kurki w śmietanie,
jajecznica z kurkami, zupa kurkowa, kurki konfitowane- mmmniam! Tarta z
kurkami, gulasz a zwłaszcza kurki po katalońsku w modyfikacji Pani Prezes też
są super, ale pasożytów niestety nie zniszczą. Dlaczego?
Hitinmannoza i kwas
trametonolinowy są bardzo wrażliwe zarówno na obróbkę termiczną (temperaturę
powyżej 55 stopni) jak i na sól spożywczą.
Z wyżej wymienionych
powodów, jeśli chcemy wykorzystać przeciwpasożytnicze właściwości kurek, to
warto rozważyć suszone kurki i, jakkolwiek dziwnie by to nie
zabrzmiało...nalewkę z kurek:
Przedstawiamy
przepisy i dawkowanie udostępnione przez tradycyjnie niezawodnego Michała
Tombaka:
1/ Nalewka:
„Niewielką garść kurek bardzo dokładnie przepłukać pod bieżącą wodą, osuszyć,
drobno pokroić, aby otrzymać ilość o zawartości dwóch – trzech łyżek stołowych.
Pokrojone kurki wsypać do słoika (200 ml), zalać 150 ml wódki i zakręcić
pokrywkę. Słoik podpisać „nalewka z kurek”, (aby ktoś się nie pomylił) Odstawić
do lodówki, ponieważ nalewka powinna dojrzewać w stałej temperaturze 6-8 stopni
w okresie 14 dni. Nalewki nie filtrować, a przed każdym spożyciem wstrząsnąć.
Pić przed snem po 1 łyżeczce nalewki uważając, aby nie przedostały się
pokrojone grzybki."
2/ Suszone kurki:
„0,5– 1kg kurek oczyścić, dokładnie wypłukać, osuszyć, następnie rozłożyć na
tacy lub na blasze piekarnika. Kurki najlepiej suszyć na słońcu od 3 do 5 dni,
dopóki nie zrobią się ciemne- wysuszone "na wiór" (na noc chowając do
domu). Po wysuszeniu zmielić w młynku i przechowywać w szczelnie zamkniętym,
szklanym pojemniku, w ciemnym miejscu. Najlepiej spożywać w postaci kanapki np.
chlebek posmarowany masłem i posypany proszkiem z kurek, „przykryty liściem
sałaty”. Można również dodawać do potraw takich jak np. kasze, twarożek,
surówki itd. jako przyprawę, ale należy pamiętać, aby potrawy nie były gorące.
Nie przekraczać dawki 1-2 łyżeczek na dobę. Biorąc pod uwagę dociekliwość
niektórych moich fanów, uprzedzam ich pytanie typu: A czy można kurki suszyć w
piekarniku lub suszarce do grzybów? Odpowiadam: można, ale przypominam, że
suszyć trzeba w temperaturze do 50 stopni, aby zachować jej wszystkie
właściwości lecznicze.”
W moim ogrodzie ostatnio zalęgło się potworne robactwo i absolutnie niczym nie mogłam go wytępić. Wszelkie spraye, trutki, domowe sposoby - nic nie działało. Dopiero panowie z http://abaddd.pl/zwalczanie-prusakow/ poradzili sobie z tym problemem skutecznie, ale nerwów najadłam się mnóstwo.
OdpowiedzUsuń