Rodzice nowo narodzonej Klary odmówili zgody na
zabiegi profilaktyczne u noworodka, czyli szczepienia i podania witaminy K.
Znany warszawski Szpital Bielański w odpowiedzi na to wezwał policję
i wysłał pismo do sądu.
Dopiero wieczorem rodzicom przedstawiono wyniki badań
i dowiedzieli się, że dziecko wymaga antybiotykoterapii, na którą się zgodzili.
Matki z dzieckiem przez kilka dni pilnowało dwóch
uzbrojonych policjantów.
Stowarzyszenie STOP NOP i środowisko wspierających
rodzinę ludzi zapewniło rodzinie wsparcie prawne oraz zebrało środki na
przeniesienie rodziny do prywatnego szpitala. Do tego jednak nie doszło.
Media poinformowane przez szpital przedstawiły inną
wersję wydarzeń, że rodzice nie zgodzili się na antybiotyk i chcieli uciec.
– My nie podejmowaliśmy żadnych prób ucieczki z tego
szpitala. W ogóle coś takiego nie było naszym zamiarem. Chcieliśmy wszystko
zakończyć spokojnie. Doprowadzając do sytuacji, gdy będziemy mogli placówkę
zmienić na inną, gdzie będziemy mogli się czuć bezpiecznie – relacjonował
Wojciech Borys, ojciec dziewczynki.
– Policja została wezwana około godziny 16. A my
zostaliśmy poinformowani o konieczności podania antybiotyku o godzinie 19. I w
momencie kiedy była mowa o podaniu tego antybiotyku, już była policja na
korytarzu i dano nam kwadrans na podjęcie decyzji, na wyrażanie zgody na
podanie tego antybiotyku. Nie było nawet cienia myśli z naszej strony, że
moglibyśmy odmówić podania tego antybiotyku – podkreślał.
Arkadiusz Tetela, pełnomocnik rodziny, krytycznie
ocenił wydarzenia ze Szpitala Bielańskiego podczas konferencji prasowej w dniu
wypisu Klary z mamą.
– W tym wypadku interwencja sądu i ograniczenie w tej
sytuacji władzy rodzicielskiej są nieuzasadnione. Do tego prawdą jest, że do
dziś dnia mama nie otrzymała postanowienia. Nie wiem, na jakiej podstawie jest
przetrzymywana w szpitalu. Z jakiego powodu w tym szpitalu przez parę dni
znajdowali się funkcjonariusze policji, budząc jej niepokój. Jest to sytuacja w
państwie prawa niedopuszczalna.
– Moja partnerka znosi to bardzo ciężko. Przebywa w
tej chwili w pokoju z innymi pacjentkami. Gdy była wzywana policja, była z
nimi. Patrzyły na nią jak na osobę, której należy się bać. Myślały, że to osoba
groźna ze względu na to, że pilnuje nas policja – tłumaczył ojciec dziecka.
– Dochodziło do takich absurdalnych zdarzeń, że mama,
która udaje się do toalety na oddziale noworodkowym, jest śledzona przez
funkcjonariuszy policji – dodał pełnomocnik.
– Uważam, że taka sytuacja jest niedopuszczalna i
bardzo mi przykro jako rodzicowi, że w pierwszych godzinach po urodzeniu
dziecka ja i moja partnerka musieliśmy przeżywać takie doświadczenia –
podkreślił Wojciech Borys.
– Pani doktor, która powiadomiła policję, sama sobie
zdaje sprawę, że postąpiła zbyt pochopnie, że cała sytuacja może przede
wszystkim zaszkodzić opinii szpitala. Do tej pory szpital miał dobrą opinię.
Zresztą na tej podstawie ten szpital wybraliśmy. Teraz tego żałuję.
Dramatem jest, że rodzicom nie podano podstawy
prawnej, na mocy której ograniczono ich wolność. Że szpital zaprzeczał, że
ojciec jest ojcem dziecka, mimo że potwierdziła to matka. Dramatem jest, że nie
uszanowano prawa opiekunów małego pacjenta do świadomej zgody i zamiast je realizować,
lekarze powiadomili policję i sąd. Będziemy informować o decyzji sądu w tej
sprawie. Termin nie został jeszcze wyznaczony.
Jeszcze w kwietniu doszło do podobnej sytuacji w tym
samym szpitalu. Rodzice przyjechali z gorączkującym dzieckiem po pomoc. Tam
musieli się zgodzić na przyjęcie na SOR, ale lekarz zapewniał ich, że nie jest
to równoznaczne z przyjęciem na oddział. Kiedy wypłynął temat szczepień, a
dziecko nie było szczepione według obowiązkowego kalendarza, lekarz powiadomił
sąd. Rodzice udali się po pomoc do innego szpitala, ale byli poszukiwani przez
policję, a wkrótce również odbędzie się posiedzenie sądu rodzinnego.
Historia Alfiego Evansa, wbrew woli rodziców decyzją
sądu odłączonego od aparatury wspomagającej oddychanie, pokazała, do czego
prowadzi kult medycznej tyranii. Jednak osoby, które myślą, że Polska jest od
niej wolna, są w błędzie. Dochodzi do sytuacji, gdy szpital staje się
więzieniem dla dziecka i rodziców podobnie jak w Liverpoolu. Strzeżcie swoich
praw rodzicielskich! Strzeżcie swoich dzieci, które w obecnym systemie są tylko
towarem.
Głęboko wierzę, że historia Alfiego – małego wojownika
– będzie początkiem koniecznych zmian. Jego imię będzie na jednym z
transparentów niesionych przez tłum 2 czerwca 2018 r. na ulicach Warszawy i
innych państw. O tym więcej za tydzień oraz na stronie http://www.stopnop.com.pl/protest
Justyna Socha
https://warszawskagazeta.pl
https://warszawskagazeta.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz