Aleksandra Niedzwiecki
Zabójcze witaminy; Naukowcy:
witaminy mogą skracać życie — to niektóre dramatyczne tytuły, jakie
ukazały się w polskich mediach w rok po opublikowaniu badań grupy naukowców z
Serbii, Danii i Włoch. Tymczasem badania te zawierały wiele nieprawidłowości,
które autorzy później skorygowali1.
Przedstawiona przez Cochrane Collaboration praca nie jest
badaniem klinicznym, ale tzw. metaanalizą, czyli statystyczną ewaluacją
dostępnych publikacji różnych badań klinicznych z użyciem witamin i przedstawioną,
jako pojedyncze badanie. Spośród 815 badań obejmujących suplementację witaminą
A, witaminą E, beta-karotenem, witaminą C i selenem autorzy z Serbii, Danii i
Włoch autorytatywnie wybrali tylko 68 do swojej analizy. Spośród tej małej
grupy danych kolejne wyselekcjonowane przez nich badania (47), prowadzone na
osobach cierpiących na różne choroby, wskazywały, że dodatek dietetyczny
beta-karotenu, witaminy A lub E zwiększa śmiertelność o 5 proc. Z drugiej
strony, pozostałe 21 badań wykazało odwrotny skutek, mianowicie że
suplementacja tymi mikroelementami zmniejsza śmiertelność o 9 proc. Z powodu subiektywnej
i niesprecyzowanej selekcji badań użytych do tej analizy autorzy wykluczyli
duże i dokładnie kontrolowane badania dokonane w prowincji Linxian w Chinach i
badania IGSSI Prevenzione we Włoszech. Badania w Chinach wykazały, że
suplementacja beta-karotenem, witaminami A, C, E i selenem zmniejsza
śmiertelność o 6 proc.2, a badania kliniczne we Włoszech
wykazały o 8 proc. mniejszą śmiertelność przy suplementacji witaminą E3.
Dlaczego wyniki tych badań zostały zignorowane? Badania te zostały
zaakceptowane w czołowych publikacjach naukowych w USA i Anglii, co jednak nie
było wystarczającym kryterium dla autorów tej metaanalizy. Włączenie tylko tych
dwóch dobrze kontrolowanych badań całkowicie zmieniłoby końcowy wniosek
autorów. Jednakże autorzy dokonali już wyboru, który udowodniłby wynik, jaki
chcieli otrzymać. To nie jest nauka, lecz manipulacja.
Pseudonaukowe badania
Po pierwsze, w wybranych przez naukowców 47 badaniach
pacjenci ze zdiagnozowanymi różnymi chorobami (m.in. choroby serca, oczu,
przewodu pokarmowego, wątroby, parkinson, rak skóry) przyjmowali witaminy i
jednocześnie kontynuowali terapię lekami, co oczywiście miało zróżnicowany wpływ
na końcowy wynik. Co więcej, w przypadku wielu tych badań pacjenci brali nie
tylko analizowane witaminy, ale przyjmowali równocześnie inne
przeciwutleniacze, zioła, suplementy diety lub dodatkowe leki (m.in.
antybiotyki, leki przeciwko wrzodom żołądka, statyny), co również może maskować
lub zmieniać końcowy wynik. Połączenie tak różnych badań nie daje pewności, czy
wynik końcowy jest rezultatem brania jednej wybranej substancji, czy interakcji
z innymi witaminami lub lekami.
Po drugie, chociaż do analizy wybrano mikroelementy o
właściwościach przeciwutleniaczy, żadne z tych badań nie testowało rozmiaru
stresu oksydacyjnego przed i po braniu tych witamin. To tak jakby testowano
środki na obniżenie ciśnienia, nie mierząc go ani przed ani po rozpoczęciu kuracji.
Po trzecie, dawki suplementów w badaniach wybranych do
analizy skrajnie się różniły, jak również czas ich brania, np. włączono do
analizy badania zarówno dawki z użyciem 10 IU witaminy E, co jest poniżej
dziennej rekomendowanej dawki (22 IU), jak i z użyciem 5000 IU dziennie.
Podobnie witamina A była podawana w ilościach 1333 IU (rekomendacja dzienna to
2333 IU dla kobiet i 3000 IU dla mężczyzn ), jak również w dawkach 200 000 IU
(limit to 10 000 IU), gdzie powszechnie wiadomo, że wysokie przedawkowanie witaminy
A ma działanie uboczne. Nie trzeba być naukowcem, by spodziewać się innych
efektów w zależności od dawki. Nawet więcej — traktowano tak samo rezultat
brania witaminy przez jeden dzień (!), przez 28 dni czy 14 lat! Nie trzeba mieć
dyplomu naukowego, by zrozumieć, że efekt np. picia szklanki mleka dziennie
będzie inny po jednym dniu i po 14 latach, jednak dla autorów tej publikacji
nie robiło to różnicy. To tak jakby nie brać pod uwagę różnicy między piciem
jednej szklanki mleka i kilkunastu litrów mleka dziennie.
Po czwarte, śmiertelność pacjentów w różnych badaniach
była rozpatrywana, jako wynik suplementacji witaminami, chociaż przyczyny
śmierci były skrajnie różne. Włączały one zarówno śmierć z powodu choroby
serca, raka, złamania biodra, jak i śmierć w wypadkach i z powodu samobójstwa.
Jeżeli witaminy zwiększałyby ryzyko śmierci, powinno to być zaobserwowane
przynajmniej w niektórych badaniach klinicznych i takie badania byłyby
przerwane. Nic takiego nie miało miejsca. Co więcej, wszystkie badania z
zastosowaniem witaminy E (54 badania) i beta karotenu (24 badania) nie wykazały
żadnego wpływu na śmiertelność, a do tego suplementacja selenem wskazała na
statystycznie potwierdzone obniżenie śmiertelności.
Badania te były krytykowane przez wielu naukowców,
lekarzy i specjalistów w dziedzinie żywienia. Wśród krytyków znalazła się dr
Bernardine Healy, była szefowa Narodowego Instytutu Zdrowia w USA (NIH), a
obecnie dyrektor zarządu Czerwonego Krzyża i członek Prezydenckiego Komitetu
Doradców w Sprawach Nauki i Technologii. Dr Healy oceniła: „Miksowanie tak
różnych badań w jedno ogromne badanie obejmujące 232 606 pacjentów i
doprowadzenie do tak uproszczonego i zaskakującego wniosku jest bez sensu.
Oczywiście statystyki mogą udowodnić wszystko. Ale to badanie zaprzecza
podstawowym zasadom metaanalizy. Porównywane badania muszą być podobne. Znaczy
to, że należy porównać »jabłka do jabłek«, co w tym przypadku znaczy
przynajmniej dobranie podobnych pacjentów, porównywalnych dawek suplementów i
podobnego czasu ich brania. Podstawowe pytanie, jakie musimy sobie zadać przed
zaakceptowaniem takiego badania, brzmi: czy selekcja poszczególnych badań
opiera się na zdrowym rozsądku i czy ma sens z punktu racjonalnego i
medycznego? W obu przypadkach te zasady zostały pogwałcone”.
Ignorancja faktów
Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że badania kliniczne z
zastosowaniem suplementów mają różne ograniczenia. To nie jest badanie
pojedynczego leku, substancji obcej dla naszego organizmu i metabolizowanej
jako toksyna. Mikroelementy są niezbędnym składnikiem metabolizmu każdej
komórki naszego ciała i są obecne, jako składniki codziennej diety zarówno w
trakcie testu, jak i przed jego rozpoczęciem, co oczywiście zmniejsza impakt
statystycznej ewaluacji ich działania.
Jednocześnie od prawie stulecia nauka i praktyka wskazują
na ogromny pozytywny wpływ witamin, minerałów i innych niezbędnych składników
odżywczych na funkcje naszego ciała. Informacje te są udokumentowane w
podręcznikach biologii i medycyny, jak i zawarte w licznych publikacjach badań
klinicznych i naukowych. Szereg badań z udziałem dziesiątków tysięcy pacjentów
wykazało pozytywny wpływ suplementacji na jakość i długość życia. Również
badania naukowe wskazują, że wyższe dawki witamin niż ustalone jako dzienne
mogą pozytywnie modulować metabolizm organizmu nawet przy zmianach genetycznych
oraz selektywnie zabijać komórki rakowe.
Dziewięć Nagród Nobla zostało przyznanych za
badania w dziedzinie witamin i ich wpływu na zdrowie. Niestety, kontynuacja
tego kierunku badań ustąpiła miejsca badaniom w kierunkach farmakologicznych. Dokonane
w ostatnich latach odkrycia naukowe dr. Matthiasa Ratha i potwierdzona w
pracach naszego Instytutu skuteczność działania medycyny komórkowej otwierają
możliwości naturalnej kontroli wielu chorób, włączając w to choroby serca,
nowotworowe, osteoporozę czy wzmacnianie obrony immunologicznej.
Ukryty cel badań
Publiczne kampanie na temat szkodliwości witamin przeczą
logice, podstawom wiedzy naukowej i praktyce, jednak pozwalają ich sponsorom
osiągnąć jeden cel: sianie wątpliwości w skuteczność działania substancji
naturalnych, których stosowanie konkuruje z rynkiem leków. Witaminy nie
podlegają patentom, w związku z tym nie zapewniają tak wysokich zysków jak
substancje chemiczne (leki), które chronione patentami są źródłem miliardowych
dochodów liczonych w dolarach lub euro dla ich producentów. Co więcej, leki
generują wiele niepożądanych działań ubocznych, prowadząc do nowych schorzeń i
tym samym zwiększając zapotrzebowanie na nowe farmaceutyki. Tymczasem witaminy
i inne substancje odżywcze mogą usuwać źródła chorób, a w związku z tym
zawężają rynek zbytu na leki.
Taktyka siania wątpliwości w skuteczność suplementacji
witaminami nie jest nowa. Przemysł tytoniowy używał jej efektywnie przez
dziesiątki lat, sponsorując i popularyzując badania, których celem było
podważanie związku między paleniem papierosów a rakiem płuc czy innymi
chorobami. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, ale... przy użyciu naukowych metod i
oczywiście ogromnej machiny marketingowej kształtującej opinię publiczną. Nie
jest tajemnicą, że firmy farmaceutyczne przeznaczają ogromne sumy na
finansowanie ekspertów i badań w celu obrony i powiększania swoich zysków.
Coraz więcej ludzi rozumie, że zdrowia nie
mierzy się ilością zrealizowanych recept, ale odpowiednią dietą, stylem życia i
suplementacją witaminami w dawkach opartych na synergistycznym działaniu ich
składników. Coraz więcej ludzi nie chce zaakceptować, że ich zdrowie to źródło
miliardowych dochodów i ogromny, globalny biznes. Ma
to swoje konsekwencje. Zasady maksymalizacji zysków, a nie społeczna czy
indywidualna wartość odkrycia decydują o wyborze kierunków badań naukowych. W
związku z tym promowane są te dziedziny, które wiodą do rozwiązań patentowych.
Przemysł farmaceutyczny inwestuje miliardy w rozwój rynku leków, przemysł
żywieniowy buduje swoje zyski na modyfikacjach genetycznych, a biotechnologia
na rozwoju terapii genowej. Nie ma tu miejsca i funduszy na rozwój kierunków
promujących witaminy, minerały czy naturalne substancje, których nie można
patentować, a które mają niezaprzeczalne wartości dla zdrowia i obniżenia
kosztów opieki zdrowotnej.
Wytworzenie klimatu, w którym ludzie obawiają się
witamin, pomaga zalegalizować prawa ograniczające nasz dostęp do
mikroelementów.
Aleksandra Niedzwiecki
[Dr Aleksandra Niedzwiecki jest dyrektorem Instytutu
Naukowego Dr. Ratha w Santa Clara w USA. Artykuł jest przedrukiem z:www.dr-rath-koalicja.pl.
1Praca przedstawiona przez Cochrane Collaboration w kwietniu 2008 roku nie była rezultatem najnowszych „testów”, ale powieleniem wcześniejszych danych opublikowanych przez tych samych autorów w czasopiśmie „JAMA” w lutym 2007 roku (tom 297). Autorzy skorygowali nieprawidłowości w jednej z następnych edycji „JAMA” (tom 299).
2Wyniki badań opublikowano w „Journal of the National Cancer Insitute”.
3Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie medycznym „Lancet”.
1Praca przedstawiona przez Cochrane Collaboration w kwietniu 2008 roku nie była rezultatem najnowszych „testów”, ale powieleniem wcześniejszych danych opublikowanych przez tych samych autorów w czasopiśmie „JAMA” w lutym 2007 roku (tom 297). Autorzy skorygowali nieprawidłowości w jednej z następnych edycji „JAMA” (tom 299).
2Wyniki badań opublikowano w „Journal of the National Cancer Insitute”.
3Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie medycznym „Lancet”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz