Reklamy wmawiają nam, że woda butelkowana jest zdrowsza od tej płynącej z
kranu. Tymczasem okazuje się, że blisko 50 proc. butelkowanej wody na świecie
to zwykła kranówka, za którą producenci każą sobie słono płacić.
Rynek wód mineralnych na świecie to prawdziwa żyła złota, wyceniana przez Bank Światowy na 800 mld dolarów rocznie. Tymczasem telewizja CNN w „Most Bottled Water is Tap” informuje nas, że większość wód sprzedawanych jako mineralne pochodzi z kranu i jest oczyszczana metodą odwróconej osmozy.
Picie wody w butelce stało się trendy. Jej konsumpcja w ostatnich 25 latach
wzrosła aż tysiąckrotnie i wciąż pnie się w górę. Globalny przemysł butelkujący
czystą wodę jest już wielkości połowy przemysłu smakowych napojów gazowanych.
Nie jest to zasługa pogarszającej się jakości wody pochodzącej z wodociągów
miejskich, lecz starannie przemyślanych kampanii marketingowych.
Nawet Amerykanie, których woda spełnia najwyższe standardy sanitarne na
świecie, wypijają 33 mld litrów wody butelkowanej rocznie. Według raportu
Beverage Marketing Corporation, tylko w 2010 r. amerykański rynek zanotował
wzrost rzędu 3,5 proc. Na ironię zakrawa fakt, że sami Amerykanie sprowadzają
zwykłą wodę z odległej Fidżi.
Najwięcej wody w ubiegłym roku kupili Włosi (średnio 143 litry na osobę),
Francuzi (126 litrów na osobę), Niemcy (prawie 125), Hiszpanie (ok. 118) i
Czesi (prawie 113). Polska, pod względem spożycia butelkowanej wody, jest poza
pierwszą dziesiątką. Według badań Euromonitora, w 2015 r. Polacy będą kupowali
89 litrów na osobę.
Popularność wody butelkowanej sprawia, że na świecie znanych jest już ponad
700 marek. Niestety, ogromna część z nich to żerowanie na naiwności
konsumentów. Jak wskazuje Światowy Fundusz Przyrody, w wielu krajach woda
butelkowana nie jest ani bezpieczniejsza, ani zdrowsza od wody z kranu, a
kosztuje nawet tysiąc razy więcej. Średnio jednak 1 litr wody z kranu jest
ponad 400 razy tańszy niż 1 litr wody w butelce. Często widok gór
na etykietach, to zwyczajne oszustwo, bo butelki napełniane są z ujęć miejskich
wodociągów albo wprost z kranów.
Ponadto do wyprodukowania jednej butelki wody zużywa się 2 tysiące razy
więcej energii niż przy nalewaniu jej z kranu. Z raportu opublikowanego przez
naukowy miesięcznik Environmental Research Letters wynika, że wzrost produkcji
butelkowanej wody tam, gdzie jest ona dobra w kranach, to zwykłe marnotrawstwo.
Poza tym na transport wody butelkowej zużywane są dodatkowe hektolitry paliw
płynnych.
Mineralna znad Wisły
Polska nie jest wyjątkiem, tu również można nieźle zarobić na wodzie.
Na napoje bezalkoholowe Polacy wydadzą w tym roku 13,8 mld złotych, przy czym
kwota ta z roku na rok ma wzrastać, sięgając za cztery lata 15,7 mld zł. Ile
wynosi udział wody butelkowanej? Ponad 3 mld złotych. To dużo, dlatego
producenci już zacierają ręce. Tylko w zeszłym roku statystyczny Polak kupił 64
litry wody butelkowanej i mimo że do średniej europejskiej nam jeszcze daleko
(112 litrów), jest o co powalczyć. Specjaliści z Nestle Waters
Polska szacują, że wartość rynku wody butelkowanej ma szansę wzrastać o ok. 15
proc. rocznie. Jeśli ta tendencja utrzymałaby się przez kilka lat, Polska ma
szansę stać się poważnym rynkiem.
Pytanie tylko, czy warto, wziąwszy pod uwagę jakość serwowanych Polakom
wód. Historia wód mineralnych w Polsce sięga 200 lat. Aż do 1992 r. mieliśmy
zarejestrowanych w kraju jedynie 28 źródeł wód mineralnych, których jakość
określona była wysokimi wymogami sanitarnymi. Za wodę mineralną uznawano wodę
głębinową, zawierającą minimum 1000 mg pierwiastków życia w 1 litrze wody, a
zawarte w niej pierwiastki tworzą ze sobą odpowiednie stosunki ilościowe. Po
zmianach w latach 1992 i 1997 obniżono próg ilościowy, kategoryzując trzy
rodzaje wód: niskomineralizowane (do 500 mg), średniomineralizowane (500-1500
mg) i wysokomineralizowane (powyżej 1500 mg).
Problem polega na tym, że obecnie na polskim rynku działa blisko 200 marek
wody butelkowanej, z czego niecałe 30 spełnia wymogi prawdziwej wody
mineralnej. Brak minimalnego progu dla wód niskomineralizowanych sprawia, że
niemal każda woda w kranach, studniach czy rozlewiskach może za taką
uchodzić. Wystarczy wykazać, że nie zawiera ona żadnych szkodliwych
pierwiastków i zarejestrować ją w Państwowym Zakładzie Higieny w Poznaniu.
Dochodziło nawet do takich absurdów, że na etykietkach poszczególnych wód
istniało więcej zdrojów niż w rzeczywistości.
Przy wyborze wody mineralnej powinniśmy zwrócić uwagę na tę część
etykiety, na której są, a przynajmniej powinny być umieszczone informacje
dotyczące zawartych w wodzie minerałów oraz ich ilości. Jeśli na etykiecie brak
takich danych, a w zamian producent serwuje napis typu: „najlepsza woda
mineralna”, „z czystego, górskiego źródła”, „ułatwia trawienie i pobudza
apetyt”, „naturalna, zharmonizowana”, lepiej poszukać innego produktu.
Na polskim rynku wody butelkowanej 50 proc. udziału w rynku ma pięć firm:
Nestle Waters (Nałęczowianka), Polskie Zdroje (Cisowianka), Danone
(Żywiec Zdrój), PepsiCo (Górska Natura) iCocaCola (Kropla
Beskidu). Pozostałe 50 proc. to miejsce rozgrywek stu kilkudziesięciu firm.
Sztuką jest zatem sprzedawać klientom wodę jakościowo identyczną z tą,
którą mają w kranach, i poprzez spoty reklamowe, przekonywać ich, że wyświadcza
im się przysługę, bo serwuje samo zdrowie. Dodajmy, że po cenie czasem
kilkadziesiąt razy wyższej. Nabijanie klientów w butelkę dotyczy również
największych firm, by przypomnieć choćby próbę wprowadzenia na europejski rynek
przez koncern Coca-Cola wody Dasani, która okazała się kranówką. Czemu zatem
nie pijemy wody z kranu?
Z kranu czy z butelki?
Z sondażu przeprowadzonego przez firmę Brita wynika, że 60 proc. Polaków
uważa, iż woda z kranu nie nadaje się do picia. Tymczasem wiele wód
butelkowanych zawiera mniej składników mineralnych niż woda, którą pompują nam
wodociągi miejskie. Mało tego, z badań przeprowadzonych przez Instytut Chemii
Ogólnej i Ekologicznej Politechniki Łódzkiej wynika, że tylko 15 proc. wód w
butelce ma lepszą jakość od kranówki.
Problem jest znany na całym świecie. W 1999 r. Krajowa Rada Ochrony Zasobów
Naturalnych USA opublikowała raport, z którego wynikało, że 25 proc. wód
butelkowanych to zwykłe wody z kranu. Kilka lat później, Elisabeth Royte,
autorka książki „Bottlemania” przekonywała nas już do 40 proc., zaś organizacja
Food and Water Watch mówi dziś o 50 proc. Wniosek z tego taki, że z roku na rok
przybywa na rynku oszustów, którzy chcą zbić majątek na rzeszy naiwnych
konsumentów, którzy nigdy nie pofatygowali się, by przeczytać etykietę, na
temat tego, co piją.
Z rozróżnieniem smaku mają problem nawet sami producenci. W
czasie szczytowej popularności francuskiej wody Perrier w Stanach
Zjednoczonych, Bruce Nevins, jeden z członków zarządu, podczas wywiadu
radiowego na żywo, został poproszony o wskazanie, do którego z siedmiu
postawionych przed nim kubków z wodą wlano Perrier. Trafił za piątym razem. O
podobny test pokusiła się stacja telewizyjna ABC. Widzów programu „Good Morning
America” poproszono o ocenę smaku kilku rodzajów niegazowanej wody stołowej.
Niemal połowa biorących udział w tym badaniu wskazała jako najlepszą kranówkę.
Jedna czwarta postawiła na popularną w USA Poland Spring.
Earth Policy Institute (EPI), amerykańska instytucja zajmująca się
problemami środowiska naturalnego, twierdzi w swym raporcie, że konsumenci na
świecie mogliby co roku zaoszczędzić nawet około 100 mld dolarów, gdyby ktoś
ich wreszcie przekonał, że butelkowana woda sprzedawana w sklepach wcale nie
różni się wielce od tej, która płynie z kranów w ich mieszkaniach.
Prawda jest taka, że woda płynąca w kranach to woda o gwarantowanych
właściwościach sanitarnych. Niekiedy przepisy dotyczące wody z kranu są
bardziej rygorystyczne niż wody butelkowanej. Ponadto woda w sieci publicznej
jest poddawana kontrolom jakości, o których każdy odbiorca ma prawo
otrzymać informację, zarówno o jakości wody, jak i parametrach ustalonych przez
obowiązujące przepisy prawne. Takich informacji konsument już nie musi otrzymać
od producenta wody w butelce. Tu dowie się tylko tyle, ile umieszczono na
etykiecie.
Według badań każda woda kranowa w Polsce nadaje się do picia. W
zależności jednak od regionu może ona różnić się smakiem i zapachem. I tak najlepszej,
jakości wodę ma Zakopane, Łódź i Gdańsk, z kolei najgorszą Kraków i Katowice.
Jeśli chodzi o zapach najmniej przyjemny ma on być w Poznaniu, Wrocławiu,
Lublinie i Katowicach, zaś najprzyjemniejszy (tzn. zbliżony do zera) w Gdańsku
i Zakopanem.
Z plastikowymi butelkami wiąże się jeszcze dwa problemy: zanieczyszczenie
środowiska i nasze zdrowie. W pierwszym przypadku poraża statystyka, z
której wynika, że tylko w Stanach Zjednoczonych każdego dnia na wysypisku
ląduje 80 mln butelek plastiku. Z tego tylko 23 proc. jest recyklingowanych (w
Polsce zaledwie 17 proc.) . Druga kwestia to wpływ plastiku na nasze zdrowie.
Stephanie Soechtig, autorka filmu dokumentalnego „Biznes w butelce” przekonuje,
że plastikowe butelki wykorzystywane do dystrybucji wody zawierają szkodliwy
dla ludzi związek chemiczny, zwany biosfenolem. Podobno jego negatywnych
właściwości dowodzi ponad 700 niezależnych testów, których jednak żaden koncern
uznać nie chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz