Promienie UV leczą. Brak ekspozycji na słońce źródłem chorób psychicznych i
fizycznych.
Zanim
wynaleziono penicylinę w latach 30-tych XX w, od końca XIX do połowy XX wieku
helioterapia była uznawana za najskuteczniejszą formę leczenia chorób
zakaźnych. W tedy rozumiano, że promienie UV leczą.
Wystawianie pacjentów na
słońce, wyraźnie obniżało podwyższone ciśnienie tętnicze, zmniejszało stężenie
cholesterolu, podnosiło liczbę białych krwinek, obniżało wysoki poziom cukru we
krwi. Leczono niedokrwistość, egzemy, trądzik, dnę moczanową, miażdżycę,
RZS, zapalenie jelita grubego, zaburzenia pracy nerek, astmę, toczeń,
łuszczycę, zapalenie pęcherza, rwę kulszową, opryszczkę, skoliozę. Z tego, co
wiem pod koniec lat 50-tych nawet moja ciotka mająca skoliozę
otrzymała prikaz od lekarza, aby wystawiać plecy do słońca. Sądzę, że pomogło,
bo nigdy nie widziałem żeby miała z tym problemy. Z resztą rzuć okiem na jedno
z poniższych zdjęć. Okazuje się ze można bez skalpela.
Obecnie
mało, kto odważy się opalać bez filtrów słonecznych. Ludzie są zastraszeni przez pseudonaukowców
publikujących wyniki pseudobań. Wszyscy są opłacani przez
producentów kosmetyków przeciwsłonecznych. Ostrzegają, że jeśli się nie
wysmarujesz z góry do dołu specjalnym mazidłem z filtrem, to igrasz
ze śmiercią. Jak na ironię, brakuje badań naukowych potwierdzających takie
tezy, a fakty mają się nijak to marketingowej histerii.
Druga
strona medalu to dane ujawniające śmierć z powodu niedostatecznej ilości słońca
50 tyś. osób rocznie w samych USA. To właśnie brak aktywnej wit. D jest
przyczyną wielu zgonów, którym można by zaradzić w prosty sposób.
Szwajcarskie kliniki bliżej słońca.
Najbardziej
znanym helioterapeutą był Auguste Rollier. Zakładał swoje placówki w
szwajcarskich Alpach na wysokości 1500m npm, co dawało jego pacjentom jeszcze
większą dawkę promieni UV. W najbardziej aktywnym okresie prowadził 36 klinik z
ponad tysiącem łóżek w Leysin. Leczył ludzi chorych na gruźlicę, ospę, toczeń
pospolity, rany. Odkrył, że poranne opalanie połączane ze zdrową dietą daje
najlepsze rezultaty. Wzorował się na duńskim lekarzu dr Nielsie Finsenie z
1903r, któremu nagrodę Nobla przyznano mu za leczenie
gruźlicy promieniami UV.
W
tamtym czasie ci ludzie trafili na pierwsze strony gazet. Nie mieli
jeszcze tak wielkiego przeciwnika, jakim obecnie jest przemysł farmaceutyczny.
Z czasem sytuacja miała ulec zmianie.
Wielkim
zaskoczeniem dla świata medycznego był fakt, że osoby
noszące okulary nie uzyskiwały dobrych rezultatów.
Szkła blokują ważne promienie widma światła słonecznego, potrzebnego do
podstawowych funkcji biologicznych. Co ciekawe, osoby bez okularów przebywające
w cieniu odbierają te promienie.
Przechodząc
obok gabinetów optycznych widzę plakaty z lovelasami i eleganckimi damami
lanującymi się w wypasionych okularach przeciwsłonecznych. Parada, Dojcze und Kabana, Guccio… Czyżby
potrzeba kawałka plastiku z metką wyparła potrzebę wystawienia
facjaty do słońca? Już teraz sunglasy zasłaniają pół twarzy, a za 10
lat będziemy chodzili chyba w kaskach. Projektanci przecież
muszą czymś zaskakiwać znudzonych przeciętnością ludzi. Szyby w oknach, samochodach, okulary – wszystkie
nie dość, że rozpraszają promienie słońca to ‚wzbogaca’ się je w filtry UV.
Postęp czasu spycha słońce w cień.
Do roku
1933 naukowcy odkryli 165 chorób leczonych przy użyciu światła słonecznego. Jednak rosnąca w potęgę BigPharma wypierała
naturalne metody leczenia propagując chemiczne środki. Wraz ze śmiercią Auguste
Rolliera w 1954r. helioterapia popadła w niełaskę. Od lat 60-tych
ludzkość jest oczarowana syntetycznymi pigułkami, a od 80-tych zaczął się
zmasowany atak fałszywej propagandy o powstawaniu raka skóry przez wystawianie
się na promienie UV. Świat stanął na głowie. Obecnie jedyne „rozsądne i
skuteczne” naświetlanie to radioterapia. Mało, kto to przeżywa.
Naukowcy swoje, a życie swoje.
Mimo
silnego parcia na unikanie słońca, ci, którzy odważają się wystawiać na
promienie słońca, doświadczają poprawy zdrowia i lepszego samopoczucia.
Oczywiście pod warunkiem ze się nie przeginają z ilością opalania.
Doprowadzanie do poparzeń też jest skrajnością.
Każdy
człowiek ograniczający w dłuższej perspektywie wystawianie się na słońce, w
konsekwencji doświadczy pogorszenia zdrowia fizycznego
i psychicznego. Najlepszym tego dowodem są mieszkańcy Skandynawii,
gdzie każdego roku ciemności trwają przez kilka miesięcy. Obserwuje się tam
większy odsetek samobójstw, alkoholizmu, nerwowości, zmęczenia, depresji,
chorób – w porównaniu z krajami lepiej nasłonecznionymi. Występowanie czerniaka na Szetlandach i Orkanach jest 10x większe
niż w na wyspach Morza Śródziemnego. Czyż nie powinno być
odwrotnie?
W
rzeczywistości promienie UV pobudzają tarczycę do produkcji hormonów. To
stymuluje lepszą przemianę materii, utratę wagi, rozwój mięśni. Ludzie otyli
unikają wychodzenia na dwór w obawie przed wyśmianiem, co potęguje ich
obrastanie w tłuszcz. Jeśli chcesz zrzucić wagę, ćwicz na powietrzu w
słońcu, a nie w jakichś fitness clubach za które też płacisz.
Zwierzęta hodowane na wolnym wybiegu wykazują większy przyrost masy mięśni od
żyjących w zamkniętych farmach.
UV
aktywują skórny hormon solitrol, który w połączeniu z melatoniną wydzielaną
przez szyszynkę umożliwia przechodzenie w różne biologiczne fazy
aktywności ciała i zmiany nastroju. Solitrol wspiera działanie
układu odpornościowego. Osoby z anemią powinny wystawiać
się na słońce, ponieważ promienie UV pomagają hemoglobinie łączyć się z
tlenem. Bez wit. D komórki odpornościowe T są nieaktywne,
dlatego tak wiele osób zapada na grypę właśnie w sezonie najmniejszego
nasłonecznienia.
Wnioski.
Wszystko
ma się dobrze dopóki wyciągamy wnioski i obserwujemy naturę. Rośliny nie
mogą istnieć bez życiodajnego słońca, one wręcz prą do niego. Zwierzęta
intuicyjnie wygrzewają się w słońcu, bo instynktownie czują jego uzdrawiającą
siłę. Tylko człowiek w wielkiej pazerności chce to wszystko zafałszować przed
innymi. Po co ludzie mogą leczyć się sami i wydawać pieniądze na coś na prawdę
ważnego? Grupa cwanych producentów podpłaca pseudonaukowców, żeby udowodnili,
że świecące od tysięcy źródło energii i zdrowia jest złem.
Ostatnimi
czasy zauważam ogromna utratę logicznego myślenia
u ludzi. Brak dociekania, zadawania pytań, obserwowania skutków
swoich decyzji i zwyczajów. Czy kolorowa pigułka na późniejsze efekty takiej
ignorancji pomaga? Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl czy ktoś nie nabija cię w
butelkę z filtrem myślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz